100802 Nawet Śmierć Nas Nie Rozłączy

1. Wisna została zaproszona przez starego pustelnika do lasu obserwować wieczorem Kwiat Paproci

2. Czego ja się *zupełnie* nie spodziewałem, poprosiła Kamilę o pójście z nią - pojawił się tekst "potrzebujesz mnie jako PRZYZWOITKI"? (przypominam: pustelnik jest osobą zainteresowaną roślinami, nie Wisnami). Pojawiła się tam demoniczna kaczka obserwująca Wisnę a jak Iminessa stwierdziła, że kaczka może być zagrożeniem dla Kamili, Wisna ją wyśmiała 'kwa kwa kwa Kamila kwa kwa - jestem groźna'. Iminessa się obraziła.

3. Kamila była zajęta czymś zupełnie innym - w Powiew walnęła błyskawica a przedtem pojawił się Godzilla (rozproszony jedną błyskawicą). Julia i Kamila chodziły z detektorem, analizowały, przyczyna nie została znaleziona

4. Jednak Kamila postanowiła pójść z Wisną, bo nie do końca miała jak pomóc Julii, która zamknęła się analizować logi z detektora. Dziewczyny poszły do lasu. Po drodze Kamila zobaczyła Amaranth więc oddzieliła się od Wisny i poszła sama.

5. Tymczasem Wisna poszła sama. Ami i Kamila się bawiły, próbny sparing, rozmowa o niczym… takie 'zwykłe sprawy'. Wisna usłyszała głos Iminessy 'uciekaj!'. Coraz głośniejszy. Iminessa żądała kontroli i żądała by Wisna uciekała, ale nie powiedziała (nie umiała?) jej czemu.

6. Wisna usłyszała wołanie o pomoc i mimo Iminessy (która zaczęła ją lżyć od wszystkiego co najgorsze) pobiegła w tamtym kierunku. Zobaczyła potwornego, wielkiego pająka pożerającego nieszczęsnego druida Zieloną Paprotkę. Nie było to ani zwierzę ani demon, tajemnicza istota magiczna.

7. Wisna próbowała to zdominować (dominacja istoty magicznej). Pająk ledwo się odwrócił w jej kierunku. Iminessa zażądała kontroli, Wisna jej ją oddała. Iminessa rzuciła w pająka nożami i… w długą :D

8. Uciekając, Iminessa wyjaśniała Wisnie że nie jest w stanie tego pokonać. Wisna się martwiła o druida, ale Iminessa powiedziała że już po nim. Mimo wszystko Wisna zdecydowała pozwolić na ucieczkę. Podczas biegu wpadła na gościa w szlafroku z zamkniętymi oczami. Ten złapał ją za ręce i zaczął z nią tańczyć. Tymczasem pająk zaczął przechodzić w formę ludzką - wysokiej kobiety.

9. Wisna wydarła kontrolę Iminessie i przekształciła się w ptaka a sparaliżowanego druida - w sparaliżowanego zaskrońca. Wzbiła się w powietrze i poleciała w kierunku druida chcąc go uratować mimo wszystko.

10. Arachne (eks-pająk) postawiła ją w sytuacji: uciec stąd sama lub lecieć do druida by go uratować. Wisna była świadoma, że dadzą jej odlecieć… ale też była świadoma, że jak spróbuje uratować druida to będzie miała problemy. Zdecydowała się lecieć do druida. Arachne i Reverius zamknęli ją w polu siłowym. Iminessa zażądała *pełnej* kontroli od Wisny (ja przejmę kontrolę, Ty będziesz głosem w mojej głowie) i przestraszona Wisna pozwoliła Iminessie przejąć kontrolę.

11. Iminessa była cała szczęśliwa, że udało jej się odzyskac kontrolę i poinformowała Arachne i Reveriusa, że nigdy nie złamała żadnej dyrektywy. W odpowiedzi usłyszała, że owszem, złamała jedną. "Nie powinnaś już żyć". Iminessa zaczęła przebudowywać ciało Wisny, ale nie udało jej się to - "ten host jest zbyt żałosny" (cyt z Iminessy). Użyła Force Nova i odrzuciła Reveriusa i Arachne, ujawniając obecność Malignusa stojącego wewnątrz pola siłowego. Iminessa rozkazała Malignusowi odsunięcie się i ustąpienie jej z drogi, lecz Mal ją wyśmiał. "Pierwsza stała się szóstą", skomentował Reverius.

12. Kamila bawi się z Ami, kwiatuszki, słodkie kociaczki itp. Nagle słyszy "Obudź się!" i widzi… Elwirę, która wybija ją z szalonych wizji Reveriusa. Elwira ostrzega, że smok ma ucinane skrzydła i bardzo cierpi i że oni są tu. Przenosi Kamilę pod pole siłowe i nagle Kamila staje się świadkiem tego jak Iminessa atakuje Mala, który bez cienia wysiłku wykręca jej rękę i uderza ją trzykrotnie, powodując poważne i bolesne obrażenia.
(nie, Mal się nie powstrzymywał przed siłą ciosu. Tak, Iminessa ma ciało Wisny a nie jakieś Ciało Jak Z Bajki (jak inni Spojeni))

13. Mamy więc ranną (wewnętrzne obrażenia) Iminessę i trójkę Spojonych, gdzie Mal przygotowuje się do wydarcia Iminessy z Wisny. Elwira wykorzystuje swoją ograniczoną moc manipulacji rzeczywistością i penetruje barierę pola siłowego w czasie ~1 min. Arachne staje naprzeciwko Elwiry i informuje ją, że zbyt wiele razy wtrącała się w ich sprawy i że to się musi skończyć… lub zakończy się to dla Elwiry bardzo źle. Kamila osłania Elwirę przed Arachne i się jej stawia. Tak samo wyzywa Mala i wdaje się w kłótnię ze Spojonymi będąc świadoma, że Mal może zdecydować że trzecia dyrektywa jest mniej istotna niż pierwsza - i że skrzywdzenie Kamili może być tym lepszym wyjściem. Reverius odmawia usunięcia/manipulacji pamięci Kamili.


Z listu fana Matyldy

…cudowna pani słów. Zorganizowaliśmy z przyjaciółką spektakl teatralny odtwarzający naszym zdaniem najcudowniejsze Twoje opowiadanie "Gangsterska miłość". Odpowiednio manipulując kryształami quark udało nam się uzyskać ten "upiornie zielonkawy, napełniający serca nawet najzimniejszych bandytów strachem kolor rozszczepialnego uranu chwilę przed katastrofą mogącą doprowadzić do przecięcia nici żywota wszystkich obywateli Białegostoku".
Oczywiście, dzieło Twojej klasy nie mogło zawierać Viciniusów czy iluzji. Najważniejsze role odgrywali magowie oraz ludzie. Muszę przyznać, że Twoje rozumienie świata ludzkiego jest wręcz niespotykane. Faktycznie, wykorzystanie ludzkich aktorów jako konsultantów było cudownym pomysłem.
Czy mogę dowiedzieć się - jeżeli to nie tajemnica - jak toczą się losy Twej wielkiej powieści? "Nawet śmierć nas nie rozłączy"?
Jeżeli potrzebujesz kryształów quark, surowców… czegokolwiek w granicach rozsądku, jestem do Twojej dyspozycji, tien.
Zafascynowany…


Z listu Matyldy do fana

Niezmiernie cieszę się, że mogłam przyczynić się do tego, by w waszym rejonie świat stał się odrobinę lepszy. Jeżeli chodzi o Twoją nieskończenie wielkoduszną ofertę, tien, jestem zmuszona odmówić. Mam wszystko, czego mi potrzeba, a gdybym się wzbogaciła, niektórzy zawistni mogliby stwierdzić, że stanowię zbyt duże zagrożenie. Co gorsza, niektórzy młodzi magowie bez krztyny talentu mogliby uznać, że pisanie opowiadań jest dobrą drogą do wzbogacenia się - a to nieprawda. Lepiej, by te środki zostały u was. Wspomóżcie swój region i nie zapomnijcie traktować ludzi dobrze - bez nich wasza sztuka by się nie udała.
Jeżeli chodzi o Powieść, chwilowo nie jestem w stanie niestety kontynuować Dzieła Mojego Życia. Utraciłam inspirację. Prawdziwa sztuka jest autentyczna. Nie potrafię pisać czegoś, czego nie czuję, czegoś, czego nie widzę… Mam cudowną historię, o niebo lepszą niż bomba atomowa. Niestety, nie jestem w stanie w wiarygodny sposób opisać zachowania głównych bohaterów. Moja Sztuka mnie tu zawiodła. Nie jestem w stanie wykorzystać ludzi, gdyż chwilowo zbyt wiele się dzieje i właściwie nie jestem w stanie jednoznacznie określić, których ludzi mogę wykorzystywać.
A nie zniosłabym ingerencji innego maga w czysty, nieskalany realizm opowieści o prawdziwej miłości, która przezwycięża wszystko.
Kochająca
Matylda


Z listu fana Matyldy

Tien Matyldo - pozwól proszę, że będę nazywał Cię w ten poufały sposób, albowiem czuję, że w głębi serca jesteśmy do siebie podobni, oboje wrażliwi, inteligentni i poświęciliśmy życie Sztuce.
Szczęśliwie znam rozwiązanie Twego problemu. Jeżeli wyślę ludzi z okolic Szczecina do Ciebie, na Śląsk, to zgodnie z prawem podlegają oni jedynie Twojej jurysdykcji. Możesz zrobić z nimi czego tylko sobie życzysz. Błagam, zgódź się. Twa powieść musi zostać ukończona, a wizjonerzy i geniusze często nie dożywają starości.


Z listu Matyldy do fana

Jakże cudownie szlachetna propozycja! Jestem Ci niezmiernie wdzięczna za ten pomysł. Tak, po tysiąckroć tak! Byłabym głupia, odrzucając paliwo dla gasnącego feniksa mej muzy! Nalegam jednak, gdy będziesz wysyłał do mnie tych ludzi, jako głównych bohaterów wybierz ludzi młodych, lecz koniecznie przeciętnych. Żadne z nich nie może być szczególną pięknością. Nie mogą być też zbyt kochliwi, muszą być uczciwi, lojalni, a co najważniejsze, muszą pasować do siebie perfekcyjnie. Wysyłam Ci zaklęcie. Proszę, przetestuj ich tym zaklęciem. Jeżeli zaklęcie zaakceptuje tą parę jako głównych bohaterów, nadają się. Naprawdę, zależy mi na tym, by uczestnictwo w mej książce nie było dla nich jedynie cudownym i wzruszającym epizodem ich życia, ale by byli naprawdę szczęśliwi i zbudowali udany związek, oparty na prawdziwej miłości, lojalności i zaufaniu. W zaklęciu tym zawarłam wszystko, co wiem na temat zgodności w miłości.
Niekończenie oddana,
Matylda.


Z rozmowy tajemniczego wielbiciela Matyldy z niemniej tajemniczym magiem

- Kupiła to.
- Naprawdę? Wydobyłeś od niej jakieś zaklęcie?
- Tak. On miał rację, wystarczy kilka mądrych, przerysowanych tekstów i ta Matylda zrobi wszystko, co chcesz.
- Nie jest to najbardziej przydatne zaklęcie.
- Hej, znasz reguły. Raz na parę miesięcy musimy dostarczyć jakieś zaklęcie. Zespół już zajmuje się jego analizą. Jako, że zupełnie nie jest zabezpieczone…
- Tak, odbębnione!
- Dobra, teraz Twoja kolej. Znajdź odpowiednich ludzi i wyślij jej ich. W końcu obiecaliśmy.
- No co Ty?
- Fakt, faktem, podobają mi się jej opowiadania. Moja córka jest ich fanką. Wyobraź sobie, nawet ubiera się jak człowiek.
- Bunt młodzieńczy, przejdzie jej…
- Wiem, mam nadzieję przynajmniej. Ale gdy ona napisze tą książkę, poproszę o autograf dla córki. Wiesz, jak się ucieszy?
- Dobre… Nie no, masz rację. Warto jej skombinować tych ludzi. Przy okazji zobaczymy, jak to zaklęcie działa w praktyce…


Z myśli zdumionej Kamili

Godzilla?
WTF?
…Rozpadła się od jednej błyskawicy…
Co jest u licha ciężkiego?
…Piorun z jasnego nieba… Dosłownie.
Co jest? To na pewno nie jest atak. Nikt nie atakowałby w tak żałosny sposób!


Z myśli zafrapowanej Julii

Nie rozumiem. Detektor wskazuje wysoki poziom energii magicznej. Coś takiego zwykle jest zwiastunem obecności efemerydy lub innego bytu w podobny sposób działającego na poziomie magicznym. W tym momencie nie ma jednej osoby odpowiedzialnej za ataki. W tym momencie magia sama się uwalnia.
Ale co jest ośrodkiem efemerydy..?
Muszę poczekać do nocy. Wtedy nikt nie czaruje i wszyscy z zasady śpią - umożliwi mi to przeprowadzenie dokładniejszych badań z uwagi na brak zakłóceń pola.


Z myśli Kamili

Nie pomogę Julii w dojściu do tego, o co tu chodzi… Gdyby miało dojść do ataku, to już by doszło.
Cóż… pójdę zatem z Wisną…
Co prawda roślinki mnie średnio ciekawią, ale kwiat paproci może być całkiem fajną ciekawostką.
… Ale zupełnie nie rozumiem. Wisna wyglądała, jakby obawiała się starego druida. Nie, że jej zrobi krzywdę, ale normalnie przez chwilę poczułam się, jakbym miała być przyzwoitką… XD


Z myśli zaskoczonej Kamili

Ami..? Co ona tu robi? Musiało się coś stać… chyba jeszcze nigdy nie przyszła tak po prostu…
…Oni jej pozwolili..? No dobra, kto umarł?
Heh… sparring? Ami, świetnie wiem, kiedy nie mam szans. Ech… No dobrze… chcesz sparring, będziesz mieć sparring, choć zupełnie nie mam ochoty…


Z myśli Kamili

Elwira?
Co się stało?!
…Jak to: Wisna?!
(…)
Szlag! Cholerna bariera!
Zostawcie ją w tej chwili!


Z myśli przestraszonej i wściekłej Kamili

O, nie! Zostaw Elwirę!
Myślisz, że ustąpię, Arachne? Zapomnij! Może i jesteś pająkiem, ale ja jestem kotem! Wiesz, co koty robią z pająkami? Rozgniatają łapką!
Zostaw Elwirę! Dobrze zrobiła! <ssssssss>
Tak! Będę jej bronić!


Z myśli przestraszonej i wściekłej Kamili

Zostaw Wisnę! Przecież widzę, że to ona!
Nie pozwolę Ci jej zabić! To moja przyjaciółka! Zostaw ją, Mal!
Może i jesteś najpotężniejszą istotą, jaką znam, ale nic mnie to nie obchodzi! Zostaw ją!
…Pasożyt? Czymkolwiek ten pasożyt jest, nawet, jeśli przejął kontrolę, tam wciąż jest Wisna! Dopiero co z nią rozmawiałam! Żaden pasożyt nie da rady jej aż tak dobrze udawać!


Z myśli skołowanej Kamili

Ok… Wszyscy żyjemy…
Nie do końca wiem, jak, ale jakoś cała nasza trójka jest w miarę cała… Tylko druid porządnie ucierpiał…
Cóż, Wisna poskładała go jak mogła, teraz musi się wykurować. Sama Wisna też oberwała…
Będziemy musiały porozmawiać… ale to później. Na razie niech się doprowadzi do porządku i otrząśnie…


Z myśli Kamili

Julia zlokalizowała źródło tych dziwnych "ataków" na Powiew. To… Aniela. Jej magia uwalnia się w sposób niekontrolowany.

Cholera! Julia się domyśla. Ale przecież nie mogę jej powiedzieć! I nie będę okłamywać przywódcy własnej gildii!
…Może uda mi się ją zagadać i odciągnąć od tematu Anieli. W końcu powiedziała, że takie "schorzenie" zdarza się i u magów nie będących magami chaosu, choć wyjątkowo rzadko…

Uff… Udało się. Teraz tylko muszę uważać, żeby znów nie naprowadzić Julii na ten temat. Chyba będę musiała poprosić Celestynę, żeby poćwiczyła zaklęcia z Anielą. W końcu Celestyna jest terminusem, a jej moc spokojnie wystarczy, by rozbić zaklęcia Anieli… A przynajmniej powinna. Lepsze to niż Godzilla pojawiająca się w środku dnia…


Z myśli Kamili

Zlecenie dla Powiewu? Od Laetitii Caesar?
…No… Nie jestem przekonana, ale zobaczmy.
Duch? W kościele? Ok, zaciekawiło mnie to.
Zbadamy sprawę.


Z myśli Kamili

Kochany Julian. Dostarczył mi i Wisnie sukienki, które umożliwią nam rozmowę z tym duchem… O ile to duch. Och, oczywiście, że robią nie tylko to, ale przecież nie będę odmawiać Julianowi odrobiny satysfakcji… A i Wisna raczej nie powinna mieć wiele przeciwko, w końcu jest zapatrzona w Juliana jak w obrazek.


Z myśli Kamili

…Ten człowiek jest wciąż żywy? To nie jest duch…
…No dobrze, wysłuchajmy jego historii…

Spadł z krzesła i zapadł w śpiączkę? No dobra, czegoś tak idiotycznego dawno nie słyszałam…
Hm…
Przyjechał ze Szczecina z grupką turystów… Kto chciałby zwiedzać Śląsk? No ok, są tu ładne miejsca, ale nigdy nie słyszałam o zorganizowanych wycieczkach na Śląsk.
W dodatku jego grupa potraktowała to w sposób… bezduszny. "Nieważne, fajnie jest, bawmy się!" Nie wierzę, że w całej grupie nie znalazł się nikt poza jedną dziewczyną, kto by się tym przejął. Jeśli już nikt inny to choć przewodnik powinien się zainteresować. W końcu odpowiada za bezpieczeństwo wszystkich podczas trwania wycieczki.
…I obsługa hotelu… To co najmniej dziwne, najpierw niemal zmusić tą dwójkę do dzielenia pokoju, po czym, kiedy jemu zdarzył się wypadek, nie pozwolić się jej przenieść…
Dziwne, żeby nie powiedzieć okrutne i działające na szkodę samego hotelu…
Za dużo tu się dzieje nie mających sensu rzeczy… Śmierdzi mi tu magiem.


Z myśli Kamili

Tak, jak podejrzewaliśmy. Julian sprawdził, że na tego człowieka rzucone zostało zaklęcie… Jaki mag chciałby trwale zastralizować człowieka? I jeszcze poświęcić na ten cel kryształy quark?
Ja z Wisną w tym czasie poszliśmy do dziewczyny.
Ominięcie obsługi nie było problemem. Wolontariusze Dobrego Serca, ochotniczo udzielający wsparcia psychologa ludziom, których dosięgło nieszczęście… To również otwarło nam jej drzwi…
Dobrze, że zdecydowała się nas wpuścić. Nie jestem wielkim psychologiem, ale z Wisna chyba udało się nam jej pomóc. Przynajmniej już się nie obwinia…
Na nią też rzucano zaklęcia… I to dość regularnie.
Jestem bardzo ciekawa maga, który zrobił coś takiego.
Aura tej kobiety wskazuje, że zaklęcia rzucano na nią regularnie co noc. W dodatku od kilku dni ma co noc sny o Janie… Cóż, chyba pora zapolować na naszego tajemniczego maga…


Z myśli usatysfakcjonowanej Kamili

Tak… mały artefakt - pułapka. Atak elektryczny, dla ogłuszenia, atak magiczny na ciało, żeby sparaliżować i mentalny, by trafiony nim mag odpowiadał zgodnie z prawdą…
Zobaczymy, co wpadnie w tą pułapkę… Mam tylko nadzieję, że nie będzie to zbyt duży szczur…


Z myśli skonfundowanej Kamili

Jest! Kroki na korytarzu! Chodź myszko do klateczki, mam tu pachnący serek…

Jak to: "Dziękuję, dobry człowieku"?
Jaki włamywacz daje się wprowadzić obsłudze hotelowej! I jaki mag w ogóle odzywa się do ludzi?
Co to za kobieta? No dobrze, zobaczmy co zrobi…
Czemu ona poprawia jej kołdrę?

Ok, mam dość. Pora porozmawiać.


Z myśli Matyldy po odejściu Kamili

Niezwykle interesująca czarodziejka. I niezwykle sympatyczna. Na początku zachowywała się troszeczkę… agresywnie, ale jak tylko dowiedziała się, że wszystko jest zgodne z procedurami Srebrnej Świecy i że moje działania wobec ludzi leżą w ich jak najlepszym interesie, stała się ciepła i przyjazna.
Nie wiedziała, że jestem autorką wielu opowiadań, publikowanych zarówno w hipernecie jak i w ludzkim internecie. Obiecała, że przeczyta. To naprawdę bardzo miło z jej strony.
Wyjaśniłam jej, że chciałam napisać prawdziwą historię o miłości. Nie ma dla mnie znaczenia, że jest z innej gildii niż Srebrna Świeca. Powiem więcej, sam Powiew Świeżości wygląda na bardzo interesujący pomysł. Jak coś, co może zmienić oblicze świata na lepsze. Z przyjemnością zaproponowałam jej asystę przy moim projekcie. Niestety, nie była w stanie w tej chwili udzielić odpowiedzi na to pytanie. Aktualnie Powiew działa z ramienia rodu Caesar i nie zdziwiłoby mnie, gdyby nie musiała wpierw skonsultować się ze swoim mocodawcą. Jest to postawa godna najwyższego szacunku.
Jako, że nie znam stosunku czarodziejki Maliniak do nie posiadających magii ludzi, obawiałam się zaproponować współpracę w moim drugim projekcie. Zwłaszcza, jeżeli działa z ramienia rodu Caesar.
Muszę się bliżej zapoznać z tą czarodziejką. Sympatyczna, inteligentna, nie traktuje ludzi utylitarnie… Kto wie, może zostaniemy przyjaciółkami.


Z myśli Kamili

…Brak mi słów. Po prostu brak mi słów…
Ta czarodziejka jest… Ewenementem. Nigdy bym nie pomyślała, że istnieje mag, który z jednej strony rozumie świat ludzi, nawet potrafi się w nim poruszać, a jednocześnie uważa ich za… gorszych? Przynajmniej nie za równych sobie.
I… czy ona nie widzi tej hipokryzji? Ja bym tak nie umiała…
Z jednej strony pisze o nich historie miłosne (tym samym dając "prawo" do uczuć wyższych), z drugiej traktuje ich jak jakieś… zwierzątka ("przecież potem będzie im lepiej, nieważne, że teraz cierpią"). No kurczę, psu bym tak nie zrobiła, a co dopiero człowiekowi!
Chociaż nie jest owa czarodziejka całkowitym potworem - w końcu dołożyła starań, by dobrać dwie pasujące do siebie osoby - to jednak… nie mogę się z nią zgodzić! To jest złe!
I jeszcze ten całkowity brak zrozumienia w jej oczach! "Przecież chcą być ze sobą, przecież pasują do siebie." Jeszcze żeby robiła to ponieważ chce wyswatać parę, o której wie, że się ku sobie mają, ale im nie wychodzi, ale nie…
Ściągnęła ludzi ze Szczecina tylko po to, żeby dali jej podkład pod jej nową, wspaniałą opowieść!
Noż… Powinna się cieszyć, że Irena o niczym nie wie… Choć to się może zmienić.
Jasny gwint, jak ma blok pisarski to niech go nie leczy torturując ludzi!
I jeszcze do tego uważa, że ona im nie robi krzywdy "bo to przecież taka wspaniała historia, a oni do siebie pasują"! Ludzie to nie konie, żeby dobierać ich arbitralnie w pary dla czyjegoś kaprysu!

Co gorsza, niewiele mogę zrobić… Nie osobiście.
To jest teren Srebrnej Świecy, a zgodnie ze słowami owej Matyldy, dopełniła ona wszelkich możliwych formalności.
Ona specjalnie sprowadziła tych ludzi tylko po to, żeby mieć swoją historię miłosną!
Na wszelkie argumenty z rodzaju "przecież oni cierpią" jej jedyną i ostateczną odpowiedzią było, że przecież potem będą szczęśliwi…
Już po kilku chwilach wiedziałam, że próby tłumaczenia jej czegokolwiek czy przekonania jej do swojego punktu widzenia skazane są na niepowodzenie. Odpowiadałam jej więc uprzejmie, starając się nie okazywać uczuć… Starałam się zdradzić jej jak najmniej, niestety jednak musiałam się przedstawić… Cóż, tym bardziej nie chciałam zostawić jej wrażenia, że jestem jej wroga. Zostaliśmy wynajęci przez ród Caesar do zbadania tej sprawy i to wszystko, co wie.

Argh, wszystko w tej kobiecie mnie wyjątkowo irytuje, do tego stopnia, że nawet nie wiem, od czego zacząć…
Przeczytam te jej opowiadania… Ciekawe, czy do nich też musiała wykorzystać "statystów"…


Z myśli Kamili po przeczytaniu pierwszego dzieła Matyldy

Nie. Wierzę. W. To.
Nie.
Argh!
Od razu widać, że jej znajomość świata ludzi jest powierzchowna i oparta na stereotypach.
Dobry glina - zły glina. Punk i starsza babcia.
A z drugiej strony, zna się dość znośnie na technologi… Nawet dość poprawnie opisała korzystanie z komputera…
Ale…
Za co? Ale muszę przeczytać jeszcze kilka…
To nie to, że pisze źle. Warsztat ma dobry. Pisze ładnie, postaci tworzy ciekawe… Tylko… ciekawe, ile z tych postaci oparte jest na naprawdę istniejących ludziach….
Cóż, przynajmniej wiem, że ta konkretna opowieść ma spore szanse, że nie wykorzystała w niej ludzi…
Ale pomysł miała… słaby.
Kto uwierzy w gang z Nowego Jorku i Yakuzę starające się wzajemnie ubiec w porwaniu córki szefa polskiej mafii? I to jeszcze z bombą atomową w tle? To już nawet w Hollywood by to odrzucili! Nie, stop. Tam by to przyjęli. I byłby to jeden z tych filmów, których oglądanie byłoby dla mnie karą.


Z myśli Kamili po lekturze większej ilości dzieł pióra Matyldy

Ech…
To jest przerażające.
Ta czarodziejka poznała świat ludzi na tyle, by się w nim poruszać, ale nie na tyle, by go zrozumieć. Jednocześnie żywi przekonanie, że rozumie go doskonale… I do tego uważa się za ambasadora ludzi w świecie magów. Uważa, że o nich dba.
Ma lekkość pióra, to trzeba jej przyznać… A jednocześnie jest koszmarną, przesłodzoną do granic możliwości (żeby nie powiedzieć obrzydliwości) romantyczką.
Intrygujące jest to, że jej utworach czasami to ludzie są "tymi dobrymi", a nie tylko magowie. Jednak… ciekawe, na ile był to dla niej po prostu "ciekawy zabieg artystyczny".
Tworzy postacie bardzo żywe, zastanawiam się jednak, ile z tego życia pochodzi od prawdziwych ludzi, których postawnowiła wykorzystać, żeby "opowiedzieli jej historię"?
Jestem pewna, że wykorzystywała ludzi już wcześniej, że to nie był pierwszy taki przypadek. Wiem to dzięki jej postawie, pewności siebie podczas rozmowy i tego, jak się praktycznie żaliła, że jeśli "weźmie" ludzi stąd, to "ktoś może zaprotestować".
Muszę znaleźć sposób, żeby jej przeszkodzić. I najlepiej zrobić to tak, żeby sama Srebrna Świeca odwaliła całą brudną robotę - nie zamierzam narażać ani Powiewu, ani Julii. Tylko jak to zrobić..?


Z rozmowy Mala z Reveriusem

- I jak?
- Widziałem coś dziwnego. Żaden komponent triady nie utworzył osobowości wspólnej ani osobowości nadrzędnej.
- Triady? Co masz na myśli mówiąc o triadzie, Reveriusie? Powinny być dwie osobowości z jedną osobowością gestalta.
- Mamy triadę. Przeskanowałem ją. Są tam trzy osobowości.
- I żadna osobowość nie jest nadrzędna? I do tego nie ma gestalta?
- To nie tak, Mal. Mieliśmy osobowość nadrzędną… Chciałeś, bym unieszkodliwił zagrożenie.
- Do czego zmierzasz?
- Usunąłem zagrożenie. Usunąłem nadrzędność jakiejkolwiek osobowości.
- Co?
- Do tego sprawiłem, że osobowości dowiedziały się o swoim istnieniu.
- Rev… Czy Ty wziąłeś jedną, wspólną osobowość i rozszczepiłeś ją na trzy?
- Nie było wspólnej osobowości, nie rozumiesz tego, Mal?
- To z kim, na Asha, rozmawialiśmy?!
- Pasożyt.
- Czy pasożyt został w tym ciele?
- Nie mogę zniszczyć pasożyta nie niszcząc pozostałych osobowości.
- Powiedziałem Ci wyraźnie, żebyś zachował ciało i poziom magiczny, ale zniszczył umysł, który animuje to ciało! Miałeś maksymalnie zniszczyć pasożyta! Zmienić go w bełkoczącego, śliniącego się… Szalony głosik w głowie! Najlepiej, by w ogóle nie mówił! Dlaczego zignorowałeś wszystkie moje polecenia i zrobiłeś coś jeszcze innego?
- Bo on tam może jeszcze być… Słyszałem go.
- Słyszałeś głos, którego już nie ma!
- Już jest.
- Rev, rozmawialiśmy o tym! Pytałem Cię, czy jest możliwość odseparowania pasożyta od nosiciela, zanim go zniszczyliśmy! Powiedziałeś, że się nie da. Skąd ta zmiana zdania?
- Nie ja to zrobiłem. Doszło do odseparowania pasożyta od pierwszego. Częściowego odseparowania. Wzmocniłem pierwszego. Jednocześnie musiałem wzmocnić pasożyta.
- Wzmocniłeś cień tego, którego już nie ma!
- Mal, to jest inne ciało!
- Jest niezsynchronizowany ze sobą!
- Poradzi sobie.
- Jakie dokładnie mamy efekty? Ale wolniej…
- Oczywiście, Mal. Mamy trzy osobowości. Wszystkie trzy są równorzędne. Żadna nie jest dominująca. Każda z nich ma swoją własną pamięć, poza pasożytem, który naturalnie pamięta wszystko, co pamiętał host. Do tego pierwszy będzie bardzo zdekoordynowany. Nie jest w swoim ciele. Nie ma swoich połączeń. Jest czymś innym, niż pamięta. Ale wydzieliłem go częściowo z pasożyta.
- Czy pasożyt może działać tak, jak normalny Spojony?
- Tak. W granicach możliwości ciała.
- Cudownie…
- O ile oczywiście pierwszy mu na to pozwoli.
- A jest w stanie go zatrzymać?
- Moim zdaniem jest to warte sprawdzenia.
- Innymi słowy, wracamy do stałej obserwacji.
- I tak byś to zrobił, przez wzgląd na Kamilę.
- Na Amaranth.
- My, Spojeni, jesteśmy ludźmi.
- Co?
- Tylko ludzie potrafią tak okłamywać samych siebie. Nasze drugie formy nie mają takiej potrzeby.


Z myśli Iminessy

Zniszczyć wszystkich. Zniszczyć wszystkich Spojonych! Pożreć ich! Wypaczyć! Przyczółek Inwazji został ustanowiony! Mamo? Mamo, co… Dyrektywa. Muszę zablokować. Ale ja nie żyję. Ja nie żyję?! Żadne z was nie jest prawdziwe… Ty także nie jesteś prawdziwa. Jestem kobietą? Kim jesteś? Do której ubikacji teraz mam chodzić? To kolor czerwony… Nie, to błękit. Powiem jej, kim jestem. Powiem jej, kim ona jest! Dam jej prawdziwą moc! Jeżeli dam jej moc, stanę się kompletny. Stanę się kompletna! Wtedy Spojeni mnie zniszczą. Muszę działać inteligentniej. Bardziej subtelnie. Twoje… Moje Dyrektywy mnie nie ograniczają! Co to jest Dyrektywa? Wodospad? Prysznic… Pełen krwi! Tylko czerwone mydło w płynie…


Z romowy Kamili z Julią

- Julia? Chciałam porozmawiać.
- Słucham Cię. Co się stało?
- Chodzi o tą sprawę, którą zleciła nam Laetitia Caesar.
- Chodzi o tego astralizowanego człowieka? Mamy coś?
- Ech… Tak, wiemy, kto zrobił i dlaczego to zrobił i nawet jak to zrobił… A w zasadzie zrobiła.
- Słucham Cię.
- Matylda Orszakowiecka, należąca do Srebrnej Świecy. Przyznaje się do frakcji izolacjonistycznej… Pisarka.
- Słyszałam o niej. O niej akurat trudno nie usłyszeć.
- To ona mu to zrobiła. Świadomie i całkowitą premedytacją.
- Tego nie rozumiem. Tien Orszakowiecka ma takie bardziej… rozsądne podejście do ludzi. Nie krzywdzi ich.
- O ile utrwalenie na kimś zaklęcia jego astralizacji nie uznaje się za krzywdę. Podobnie zresztą jak zmuszenia go wcześniej do zamieszkania w jednym pokoju hotelowym z kobietą znaną mu zaledwie z widzenia a po tym, jak zdarzył mu się "wypadek" zmuszanie jej do ciągłego mieszkania w tym pokoju. Aha, po tym, jak go znalazła.
- Znam fakty, Kamilo. Nie powiedziałam, że akceptuję to zachowanie. A przynajmniej nie przypominam sobie tego.
- Przepraszam… Po prostu strasznie mnie to drażni. Co gorsza, czuję się bezsilna!
- Jest duża szansa, że jesteś bezsilna.
- Przynajmniej postaram się coś wymyślić.
- Poczekaj, to że Ty osobiście nie możesz nic zrobić, nie zmienia faktu, ze może uda nam się coś wymyślić. Nie pomyl dwóch różnych rzeczy.
- Nie martw się, Julio, nie zrobię nic, co naraziłoby Powiew albo zwróciłoby uwagę potężnej gildii na mnie osobiście… Ale nie zmienia to faktu, że nie powinno to jej ujść płazem.
- Jest szansa, że damy radę coś wymyślić. Srebrna Świeca to potężna organizacja. Polecam wykorzystanie jej wrogów politycznych.
- Nawet zakładając, że jakichś dotrzemy, to najwyżej trochę ją uderzymy. A chcę, żeby ona przestała się bawić ludźmi. Ludzkim życiem.
- To może być bardzo trudne.
- Na słowa jest odporna. Ciekawe, jakby się czuła, gdyby zakosztowała własnego lekarstwa…
- Zależy dokładnie, jak to lekarstwo by wyglądało. Wiele rzeczy tego typu jest całkiem przyjęte w niektórych rodach, choć niekoniecznie w jej rodzie. Podejrzewam, że chcesz zrobić… Właśnie, co chcesz zrobić?
- Jeszcze nie wiem… Zależy, czego się dowiemy. Ale nie zostawię tego tak!
- Ja rozumiem. Wiesz… Mi samej na początku trudno było się przyzwyczaić do… Twojego podejścia do ludzi. Pomogło uznanie ich za Twój ród.
- Julia… To jest mój ród. Oni mnie wychowali. Z nimi spędziłam większość życia. Nie pozwolę, by jakiś tkwiący w średniowieczu mag znęcał się nad ludźmi!
- Rozumiem. Dlatego Ci pomogę. Choć akurat w sprawie tej czarodziejki… Radziłabym zachować szczególną ostrożność.
- Nie obraź się Julia… Ale ze Srebrną Świecą i tak staram się obchodzić jak z jajkiem. Po prostu tym razem uznam, że to może być dodatkowo zbuk.
- Nie, nie rozumiesz. Matylda nie jest potężną czarodziejką. Nie ma potężnych przyjaciół.
- Ma fanów. To wystarczająca potęga.
- Tak, ale nie wśród tych, którzy są ważni.
- I bez tego jest ich dość.
- Widzisz… Trochę jestem w kropce.
- Rozumiem.
- Nie, nie rozumiesz! Ja… wspierałam Matyldę. Dyskretnie. Poprosiłam kilku magów, żeby wspierali Matyldę we frakcji izolacjonistycznej, właśnie z uwagi na to, co sobą reprezentuje. Rozumiesz teraz… specyfikę mojej sytuacji?
- Że co?
- Od pewnego już czasu wiem, że masz dość nietypowe z punktu widzenia magów poglądy na temat świata ludzi. Nie obraź się.
- Nie obrażam się.
- Zrobiłaś wiele dla Powiewu. Naprawdę wiele. Ja stwierdziłam, że zrobię coś dla Ciebie. Matylda we frakcji izolacjonistycznej cieszy się opinią osoby, która bardzo, ale to bardzo walczy przeciwko krzywdzeniu ludzi. Było kilka incydentów, które potwierdziły tą opinię. Można powiedzieć, że ona bardzo często walczy piórem. Satyra. Wyśmiewanie. Piętnowanie. To się zdarza. Z tego powodu starałam się nieco wzmocnić jej pozycję i możliwości działania. Dlatego to, co teraz mówisz, stawia mnie w bardzo niekorzystnym świetle. Chyba powinnam Cię przeprosić.
- Nie masz za co. Dziękuję, że starałaś się wesprzeć to, na czym mi zależy. I nie zamierzam Cię prosić o bezpośrednią pomoc w tym, co zrobię… cokolwiek by to nie było. Może nawet… udałoby się sprawić, żeby Matylda spojrzała na ludzi jak człowiek na człowieka a nie jak człowiek na intelignetnego, ale jednak psa…
- Macie w świecie ludzi organizację o nazwie PETA? Nie jestem pewna, że spodoba Ci się ta wiadomość, ale Matylda założyła organizację, którą, jak sama stwierdziła, wzorowała na PETA - czymkolwiek PETA by nie była, zrozum, powiedziała to wśród magów. Pamiętam, bo było to dosyć duże wystąpienie. "Magowie dla Etycznego Traktowania Ludzi".
- …Wiesz… Jest to krok w dobrym kierunku, ale to nie do końca to, o co mi chodzi. Jakby Ci to powiedzieć… PETA dba o to, by traktować zwierzęta w sposób etyczny. Z jednej strony starają się edukować. Z drugiej… większość, grubo ponad trzy czwarte zwierząt przejętych przez tą organizację jest uśmiercanych. O tak, jak najbardziej "etycznie"… Tylko co z tego?
- Rozumiem Twój punkt widzenia.
- Z drugiej strony… Równie dobrze mogła usłyszeć nazwę i jej rozwinięcie i uznać, że brzmi świetnie i nie wnikać w szczegóły… Bo gdyby poczytała cokolwiek - a przecież podobno umie korzystać z internetu - wiedziałaby, że działacze związani z PETA zdolni są nawet do aktów terroryzmu.
- Wszystko, co mówisz, jest dla mnie nowe. To nie jest mój świat. Próbuję jakoś się w tym obracać przez wzgląd na Ciebie, ale sama rozumiesz, o co mi chodzi.
- Doceniam to, naprawdę. Wiesz… gildie… magowie… to nie jest mój świat. Ja również staram się dopasować, zwłaszcza teraz, kiedy uczyniłaś mnie swoim zastępcą.
- To tak naturalnie wyszło. Po prostu… widzisz lepszego kandydata?
- <chwila ciszy> Wiesz… po prostu pewnych cech tego świata nie zaakceptuję. A skoro mam być jego częścią to będę starała się je zmieniać.
- Już to robisz. Jesteś członkiem Powiewu. Jakkolwiek to nie zabrzmi, my naprawdę zmieniamy świat. Tak, czy inaczej, możesz liczyć na moją pomoc. Nawet, jeżeli nie chcę działać osobiście, mogę służyć wiedzą. Mogę też skontaktować Cię z odpowiednimi osobami. To powinno Ci pomóc.
- Dziękuję. I naprawdę doceniam to, że starałaś się coś zrobić ze względu na mnie. Skąd miałaś wiedzieć, że sytuacja wygląda tak, a nie inaczej?
- Cóż, nie przyłożyłam się. Ale naprawdę nie miałam podstaw się tego spodziewać. Następnym razem będę dokładniejsza. Kamilo, spróbuj tylko nie wpakować się w jedną sytuację. W sytuację, w której inni stwierdzą, że "to" jest działaniem pro-ludzkich radykałów. Wiele magów może stwierdzić, że jeżeli oni tak traktują swoich sojuszników, to przepraszam, dlaczego mamy ich wspierać? A zważ, że w świecie polityki współpraca z Matyldą to zgniły kompromis, ale wszystko, co przybliża do celu, może być uznawane za dobre rozwiązanie. Rozumiesz, czego się boję?
- Rozumiem. Nie przegram wojny dla wygrania jednej bitwy. Nie naprawię całego świata, wiem o tym. W świecie ludzi zniesienie niewolnictwa nastąpiło wieki temu, a wciąż często zdarza się dyskryminacja… Nie oczekuję, że wszyscy magowie nagle pokochają ludzi…
- Kamilo, czasem mam wrażenie, że w świecie magów niewolnictwa jeszcze nie zniesiono. Weź na to poprawkę.
- Też mam takie wrażenie… Zobaczymy, czy coś uda mi się osiągnąć. I… nie martw się, nie rzucę się w wir walki zapominając o świecie. Nie zamierzam robić nic pochopnie.


Z rozmowy Jurka z Kamilą

- Co?
- Cześć, braciszku.
- Super, nie miałem już dostatecznie kiepskiego dnia. Czego teraz potrzebujesz?
- Też Cię lubię. A potrzebuję czegoś, co Tobie akurat powinno pasować.
- Nie wierzę Ci. Powiedz, wyśmieję, to będziemy mieć spokój.
- Potrzebuję informacji o PETA. Nie tych powszechnie dostępnych w sieci, te sama już znalazłam. Chcę tych co bardziej kontrowersyjnych i drastycznych.
- Zebrało Ci się na filmiki.
- Nie mnie…
- Czyżby przesłodka Julia nabrała ochoty na makabreskę?
- Nie, i nie chcę wyedukować Anieli co do tego, jak działa prawdziwy świat. Za to chcę nauczyć pewnego maga, żeby sprawdzał źródła, zanim się na coś powoła. I przy okazji dowiem, się, czy już to nie miało miejsca.
- Rozumiem. Muszą być całkowicie oryginalne, czy odrobina GIMPa jest dopuszczalna? Pamiętaj, że mówimy tu o magach. Jeżeli nie była użyta magia, to musi to być oryginalny obraz.
- Ta osoba akurat wie nieco więcej. Wie nawet o internecie… Lepiej, żeby były oryginale. Wolę dmuchać na zimne.
- Dobrze. W takim razie zrobię coś jeszcze. Umożliwię zdobycie referencji na źródło pochodzenia, żeby każdy sobie mógł sprawdzić niezależnie. Może przeceniam Twojego maga - hakera - geniusza internetu, ale to może dodać wiarygodności.
- Dzięki, Jurek. Wiem, że na Tobie zawsze mogę polegać.
- Kiedyś wystawię Ci rachunek.


Z dziennika Wisny

To wszystko zdecydowanie mnie przerasta. Szalejąca Iminessa, jakieś potwory zaczajające się na mnie w lesie i najwyraźniej chcące mnie zniszczyć… w dodatku gadają o rzeczach, o których kompletnie nie mam pojęcia. I jeszcze ta psychopatka w służbie tak zwanej sztuce. I Julian… nie jest już taki czarujący. Nie wiem, dlaczego, ale czuję się, jakbym z dnia na dzień straciła oparcie w tym człowieku. Coś jest nie tak. Nie wiem, kim jestem… i nie wiem, co dalej.
Zdecydowałam się na mały odpoczynek od tego wszystkiego. Wyjeżdżam do Rapa Nui, badać tamtejszą faunę i florę. Biorę ze sobą Paprotkę - czuje się już w miarę dobrze, chociaż wolałabym mieć na niego cały czas oko. Poza tym bardzo ucieszył się perspektywą wyjazdu - przynajmniej zobaczy coś nowego, a przy okazji sporo mi pomoże.
Wierzę, że Kamila mądrze rozwiąże sprawę z tą nieszczęsną Matyldą. Trochę mi to leży na sumieniu, ale nie dam rady już tego udźwignąć. Jeżeli ta kobieta poniesie jakąkolwiek karę, to będę usatysfakcjonowana.


Z rozmowy Kamili z Malignusem, przy asyście milczącego Reveriusa

- …To wy… Dlaczego tutaj?
- Nie obudziłaś się. Reverius połączył nasze sny. To miejsce wywoływało u Ciebie odpowiedni ładunek emocjonalny, by Reverius mógł dokonać połączenia.
- Aha… <gładzi czubkami palców tron Asha>
- Musimy porozmawiać.
- Prawda.
- Wisna musi być dokładnie przebadana przez Arachne, Reveriusa i Amaranth. Jest to bardzo istotne.
- Zgadzam się z Tobą.
- <uniesione brwi>
- <uśmiech> Ja też chcę wiedzieć.
- Wynika z tego, że gdybym założył, że rozsądek zwycięży u Ciebie emocje, mogłoby nie dojść do tego pożałowania godnego incydentu…
- Mogłoby… Przyjaciół zawsze trzeba chronić, ale tu się dzieje coś dziwnego… A ja chcę, powiem więcej: muszę wiedzieć, co.
- Tak, musisz. Musisz, by wiedzieć, co Ci grozi… Ash zostawił nas sześcioro, nie pięcioro.
- Domyśliłam się tego. Na kogoś… zwyczajnego nie polowałbyś tak zaciekle.
- Wbrew temu, co lubimy twierdzić, Spojonych jest więcej. Część z nas to kreacje wykonujące swoje zadania, będące przedłużeniem Jego woli. Część… nie. Wyobraź sobie Spojonego. Spójrz na siebie. Spójrz na Amaranth. Widzisz pewne istotne elementy odróżniające was od ludzi. Zwłaszcza odróżniające Amaranth od ludzi.
- Druga natura… a w zasadzie trzy natury, a każda prawdziwa.
- Tak. Zauważyłaś widzę, że kluczem nie jest liczba dwa, a trzy. Jest Amaranth…
- I jest Łucja oraz Anavalia…
- Nie chodzi o to, że są trzy. Chodzi o to, jakie są trzy i jakie są między nimi relacje. Najsłabszą osobowością jest Anavalia. Ona stanowi Spojenie. Ona dostarcza moc Amaranth i przejmuje kontrolę w razie rozszczepienia Amaranth lub ogłuszenia Łucji, ale Anavalia działa dopiero wtedy, gdy nie ma innego wyjścia. Rozumiesz zjawisko?
- Owszem. Na podobnej Hissarquath, gdyby miał największą kontrolę, najpewniej spowodowałby ogromne szkody… I sam zginął.
- Nie, nie do końca. Po Spojeniu żadna z osobowości nie zostaje bez zmian. Komponent Hissarquath stał się dużo inteligentniejszy i zaczął rozumieć świat ludzi i magów, co nie zmienia faktu, że wybiera rozwiązania, jak słusznie zauważyłaś, wiążące się przede wszystkim z maksymalizacją zniszczeń. Bądź świadoma jednej rzeczy. Żadne Spojenie nigdy nie zawierało istot głupich lub bezmyślnych. To by po prostu nie zadziałało. Rozumiesz, dlaczego?
- Chyba najbliżej tego jest określenie "niezgodność charakterów". Ten, jak go nazywasz, komponent inteligentny nie byłby w stanie przyjąć głupiej czy bezmyślnej "drugiej połówki"… Nie powstałaby trzecia osobowość…
- Dokładnie tak. Wszystko to prowadzi do jednego, ważnego wniosku. Komponent wspólny, czyli Malignus, czyli moja osobowość, jest komponentem dominującym, ale komponent ludzki odpowiada za złagodzenie działań komponentu głównego. Złagodzenie i stabilizację. W tym momencie Twoje doświadczenia tak nie mają znaczenia, jak to tylko możliwe, bo Ty nie masz komponentu wspólnego. Rozumiesz? Komponent ludzki w wypadku Spojonego najrzadziej przejmuje kontrolę, ale jest jedynym, który zawsze może ją przejąć. W dużym uproszczeniu.
- Mhm.
- Wyobraź sobie hipotetycznego Spojonego, który z nieznanych mi przyczyn przetrwał swoją śmierć. Komponent ludzki i komponent Vicinusa zginęły, ale komponent wspólny przetrwał. I ten komponent wspólny zagnieździł się w nowym hoście, z nieznanego dla mnie powodu nie zostając odrzuconym. Spójrz, jak działa psychologia Spojonych i zważ, że na przykład takie rzeczy jak uczucia pochodzą z biochemii unikalnej dla każdego organizmu. A tutaj, nagle, masz osobowość Spojonego nałożoną na maga, dla której nigdy nie był przewidziany. Co gorsza, nie masz drugiej części, więc mamy istotę zdestabilizowaną. Żeby było jeszcze gorzej, osobowość wspólna w żaden sposób nie połączyła się z Wisną. Stanowi przez to tak jakby odrębną osobowość, nad którą żadem czynnik ludzki nie panuje - a cały system Spojenia i psychologia Spojenia opiera się na równowadze. I na… W pewien sposób zwalczaniu się trzech osobowości wirujących w tańcu.
- Ale i na wzajemnym zaufaniu całej trójki do siebie.
- Nie istnieje pojęcie zaufania… Jesteśmy jedną istotą. Czy możesz nie ufać swojej ręce? Swoim kotom?
- Mogę nie ufać sobie.
- Ponieważ brakuje Ci tej harmonii. Mimo Twojej więzi z Tomaszem, nie formujecie trzeciej osobowości. Ona jest bardzo delikatna… Co zresztą uratuje mu życie, gdyby coś Ci się stało.
- <skinięcie głową> A jednak… Tomek jest moim oparciem… a ja jego. Mogę nie ufać sobie, ale jemu ufam w pełni. I wiem, że w drugą stronę też to działa. Tomek jest… zresztą, sam wiesz nawet lepiej, niż ja.
- Nieważne. Problemem jest Wisna. A raczej to, że nie znasz jeszcze całej prawdy.
- Ów… pierwszy… czy też szósty… to nie jest Iminessa, prawda?
- Nie. Jak sam powiedziałem, było nas sześcioro. Jeden z nas, dowódca i taktyk, napotkał coś nowego podczas walki z Inwazją. Pasożyta. Pokonaliśmy to, ale on został skażony i doszło do rozpadu wszystkich trzech osobowości. Do desynchronizacji. Zaczęła pojawiać się czwarta osobowość. Co gorsza, ta osobowość bardzo poważnie wpływała na osobowość wspólną.
- Tak jakby rozbite osobowości zostały ponownie Spojone, ale… bez zachowania równowagi.
- Coś takiego… Reverius musiałby się wypowiedzieć. Grunt, że Spojony zginął. Jak wielkie więc było moje zdziwienie, gdy okazało się, że obie osobowości - wspólna i pasożyt - są komponentem Wisny. Pasożyt musiał jakoś umożliwić Spojonemu infekcję - Spojony przechwycił tą umiejętność pasożyta. Nadążasz?
- A co pasożyt przejął od Spojonego?
- Nie wiem.
- I… czemu Wisna? Prawda, nie miała magii. Straciła moc po Zaćmieniu, ale wciąż miała kanały magiczne. To mogło nieco ułatwić infekcję - własna magia nie mogła jej obronić. Jednak… to wyjątkowo nieprawdopodobne, żeby padło akurat na nią.
- Mam podejrzenia. Wielu magów utraciło moc. Większość z nich miała albo rodzinę albo znajomych, albo była w coś zamieszana. Wisna powiązana jest z upadłą gildią, pochodzi z daleka i nie ma nikogo, kto mógłby ją chronić. Jest idealnym celem na eksperyment. Widzisz, Reverius wykrył jeszcze jedną osobowość.
- O?
- Nie wiem, co to jest za osobowość, ale jest całkowicie niezgodna z oryginalnym Spojonym i jakąkolwiek jego osobowością lub pasożytem. Nie wiem, co to jest, ale nie sądzę, żeby za tym stała Inwazja.
- Czyli w Wisnie siedzi: sama Wisna, okaleczona osobowość Spojonego, pasożyt i… coś. I żadna z tych osobowości nie potrafi współpracować z którąkolwiek z pozostałych.
- Tak. Musimy ją zbadać. Widzisz, ten pasożyt już raz przekształcił hosta - przetrwał śmierć. Nie wiem, czy zauważyłaś, ale gdy dostał kontrolę nad Wisną, próbował i ją przekształcić, ale robił to zbyt szybko i zbyt chaotycznie.
- Czym było Spojenie waszego dowódcy?
- Nie mogę Ci powiedzieć. Ona nie może się dowiedzieć, a nie wiem, czy nie ma jakichś własności czytania w myślach. Gdyby wiedziała, wiedziałaby do czego adaptować. Rozumiesz?
- Dobrze… W takim razie nawet nie będę próbowała zgadywać.
- Pojutrze w nocy czwarty wejdzie niezauważony do budynku Powiewu i ją wyniesie.
- Nie ma takiej potrzeby. Jeśli poczekacie jeszcze ze dwa dni, sama do was przyjdzie.
- O?
- Wisna stwierdziła, że po tym wszystkim pragnie spokoju i wakacji. Wybiera się na Rapa Nui… Razem z tym druidem, który posłużył wam za przynętę. Sądzę, że Reverius może im obu dać wakacje ich życia… A nam czas.
- Tak… Nie spodziewałem się tego. Uważam, że to dobra decyzja.
- Ja też… Choć wcale nie podoba mi się oszukiwanie przyjaciółki. Ale ona dostanie wymarzone wakacje, podobnie jak jej towarzysz. A my… dowiemy się czegoś więcej.
- Gwarantuję, że będą to dla niej niezapomniane wakacje.
- Reverius będzie musiał odrobić zadanie domowe. Rapa Nui to prymitywna wyspa w tropikalnym klimacie… A oni oboje podpadają pod druidów.
- Rozumiem, na czym polega problem.
- Na szczęście, raczej nie sądzę, żeby chcieli wyjeżdżać na rok… powinni dać się przekonać do jakiegoś bliższego miejsca. Ale zadanie domowe pozostaje zadaniem domowym. Dam wam znać.
- Dziękuję. Nic jej się nie stanie.
- <skinięcie głową> <W myślach: Rev, moglibyśmy porozmawiać tak, żeby Malignus o tym nie wiedział?>

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 License