Żegnaj, Miaubercie!

Z myśli Kuby Urbanka

Ok… zdziadziałem… Wydaje mi się że zniszczenie kotów Kamili powinno być bezproblemowe. Myliłem się. Okazuje się że nie byłem w stanie zniszczyć ich jednym zaklęciem mimo że warunki były dla mnie idealne - wszystkie zasłaniały jeden cel… Teoretycznie mogę powiedzieć że to wszystko wina pryzmaturgicznego szkolenia i że zawaliłem tylko z powodu dekoncentracji… Ale byłoby to tylko usprawiedliwianie swojej porażki. Tak nisko jeszcze nie upadłem. Dostałem po pysku i muszę to zrozumieć… Więcej - muszę się z tego nauczyć czegoś. Problemem podczas tej akcji był Tomek. Nie mogłem wieśniaka zdjąć w krótkim czasie - stawiał się i to całkiem mocno. Ostatnio miałem powód żeby puszyć się jak paw - powstrzymałem silne zaklęcie Ewy… Prawda jest taka że Ewa zaczęła szkolenie tak mordercze że powstrzymanie Jej będzie graniczyło z cudem… Pozostaje mi tylko jedno - wzmocnić się tam gdzie ma to największy sens. Czas zmienić teorię Formy Bojowej w rzeczywistość. Silne zaklęcie wymagające quarka żeby aktywować, ale za to wzrost mocy powinien być tego wart. Dodatkowo to zaklęcie mam zamiar dopracowywać bardziej aż dojdę do silniejszej formy Formy Ostatecznego Zniszczenia, co brzmi debilnie, ale będzie to wzmacniający mnie strategic… To myślę ma sens i warto będzie to stworzyć… Poproszę o pomoc Alicję względem działań chaosu, Shadow Mastera względem magicznej walki i (gulp) Wiolettę jako eksperta od magii krwi i wzmacniania się. Ach… I jeszcze Sara Byczyńska która jest ekspertką od magii biologicznej… Też może podpowie jakiś kierunek badań…


Z analizy Kuby Urbanka

Jakie zaklęcia mogą być użyteczne dla samej formy bojowej? Myślę że to zaklęcie będzie bardziej działało na zasadzie Gates of Babylon niż pojedynczego wzmocnienia. Każdy element powinien być wzmacniany oddzielnym zaklęciem, bo jedno zaklęcie wzmacniające będzie po prostu mało przydatne… Wzmocni, ale efekt będzie niewspółmierny. Nawet jeżeli udałoby się znaleźć jedno zaklęcie które potrafiłoby wzmocnić reakcje, szybkość, siłę, wytrzymałość itd itp, to pojedyncze zaklęcia wzmacniające każdy z tych czynników będzie dużo skuteczniejsze…


Z myśli Kuby Urbanka po rozmowie z Sarą Byczyńską oraz Wiolettą

Hmm.. Sara Byczyńska jest rzeczywiście geniuszem jeżeli chodzi o połączenie biologii i magii organicznej… Jest po prostu arcyspecjalistką jeżeli chodzi o wiedzę zarówno magiczną jak i niemagiczną pod tym względem… Pokazała mi że rzucając jedno zaklęcie rozkłada się ono na całym ciele… Ale pokazała też mi coś innego - kilka zaklęć rzucanych na siłę, zręczność itd TEŻ NIE JEST najlepszym pomysłem… Jest to rozbicie rzucanych zaklęć, to prawda, ale nie daje maksymalnej skuteczności. Najskuteczniejsze jest dokładne analizowanie mięśni i wszczepienie mikromagicznych zaklęć żeby każdy z tych mięśni wzmocnić osobno. Tak samo z wytrzymałością kości i innymi czynnikami. Wioletta z drugiej strony idealnie pokazała jak połączyć mikro zaklęcia z kryształem żeby nie pożerały mocy która może być wykorzystana podczas walki… Chodzi o magię krwi ale wykorzystaną w tak nietypowy sposób jak po tej czarodziejce możnaby się spodziewać… Należy wykorzystać część własnej krwi na posmarowanie quarków i trzymanie ich na tyle blisko żeby poprzez magię krwi moc rozchodziła się po całym ciele. Po chwili quarki pękną i cała moc przejdzie do potrzebnych miejsc któe zgromadzą siłę na działanie. Nie jest to metoda bardzo długotrwała przyznaję, ale daje maksymalne wzmocnienie które jestem w stanie osiągnąć.


Z myśli Kuby Urbanka po rozmowie z Alicją i Setonem

Hmm… Przyznam szczerze że nie doceniałem Alicji… Zawsze miałem Ją za taką prostoduszną i łagodną… w sumie troszeczkę niewiedzącą co ona tu robi dziewuszkę… Po dzisiejszym dniu stwierdzam że jestem palantem i chamem. Jest cholernie dobrą czarodziejką i zna się na rzeczy. Moja opinia była bardzo krzywdząca i teraz to widzę. Po podaniu Jej z krótkotrwałym czerpaniem mocy z kryształów poszła razem ze mną do Setona. Razem zastanawialiśmy się jak można rozwiązać problem zbyt szybko wyczerpującej się energii…. I tym razem nie Seton a Alicja wpadła na rozwiązanie - Chaos. Dlaczego on? bo kryształy quark chaosu są w stanie osiągnąć największą energię w czystej mocy - nie trzeba części energii marnować na porządkowanie kolorów i eliminację niepotrzebnych, lecz wystarczy czerpać moc i konwertować ją na bieżąco… Ja tego nie potrafiłem… Ale Alicja już kiedyś czymś takim się bawiła. Pokazała mi jak to się robi… Czyli w skrócie - czeka mnie kupa czasu na przyswajanie sobie wiedzy jak najskuteczniej wysysać moc z quarka żeby jak najmniej zmarnować…


Z myśli Kuby Urbanka

Ok. Czyli jestem powoli w stanie czerpać "poprawnie" moc z quarka chaosu… Nigdy nie wiedziałem że robię to w taki debilny sposób… Potrafię też odpowiednio przygotować go do rytuału pożerania magią krwi… Nikt tego nigdy wcześniej nie robił więc pytanie brzmi - jak to wszystko się odnosi do mnie… Czy magia krwi połączona z chaosem wprowadzi jakieś problemy? Cóż… Tylko jeden sposób żeby to sprawdzić - muszę poprosić Julię i pożyczyć magiczny detektor żeby posprawdzać wszystkie poziomy mocy i jak to wszystko się zmienia. Wioletta ostrzegała że magia krwi korumpuje… Pytanie brzmi czy odpowiednio szybko się oczyszcza żeby móc odzyskać równowagę… Nie chcę zostać jakimś potworem magii krwi :/ Byłoby to co najmniej lipne :/


Z myśli Kuby Urbanka po analizie przepływu mocy wykonanej z Julią

CHOLERA! Oczywiście że "spaczenie" magią krwi postępuje i na razie nie mam najmniejszego pojęcia jak to zlikwidować. Muszę teraz znaleźć jakiś cholerny filtr żeby magia krwi nie przejęła nade mną kontroli podczas rzucania tego zaklęcia. Czyli stan bieżący na dzień dzisiejszy - nie wiem jakie zaklęcia mają wchodzić w skład formy bojowej, nie wiem jak rzucić je tak żeby bitwa się jeszcze nie skończyła, mam idealne źródło zasilania dla tych zaklęć ale nie wiem jak się zabezpieczyć przed szaleństwem które z tej baterii na mnie wpływa SUPER -_-


Z myśli radosnego Mariusza Węgielskiego

Nareszcie! Moje wysiłki, moje trudy, moje starania… Moja ciężka praca na rzecz Jej Ekscelencji, Barbary Sowińskiej nie tylko się opłaciły, Ona… Ona dała mi nagrodę! Przyszła do mnie i poinformowała mnie, że zdałem wszystkie jej testy. Że przeszedłem nawet to, co nie było testem, a jedynie mało ważnym zadaniem, które w swej łaskawości raczyła mi zlecić!
W ramach nagrody i pierwszego poważnego zadania oddała mi do dyspozycji małą firmę. Firmę, którą założyła dowiedziawszy się o nadchodzących kłopotach jednego z odłamów rodu Zajcewów (zabawne, parweniusze rozpaczliwie starający się zostać uznanymi za arystokrację… Jak oni śmią myśleć, że mają na to szanse?)
Firma ta przechwyciła ich kanały przerzutowe i ogólnie ich biznes. Genialny ruch. Teraz albo będą mieli problemy, albo spróbują się dogadać z właścicielem tej firmy… Ze mną! Lady Barbara Sowińska, Jej Ekscelencja, łaskawie oddała tą firmę mnie i powiedziała, że mogę z nią robić co tylko chcę. Jeżeli będę chciał, mogę zgnieść Zajcewów żelazną pięścią! (Przynajmniej ten odłam) Mogę wejść z nimi w złożone negocjacje polityczne… Mogę zrobić wszystko.
Co ważniejsze, mogę nawet tą firmę rozwiązać. Tak, to może być najciekawszy z tych wszystkich pomysłów! Mogę ją albo rozwiązać, albo nawet przekazać Zajcewom. Muszę dowiedzieć się więcej na ich temat. Być może okaże się, że mają wrogów. Każdy ma wrogów, a niektórzy wrogowie są bardzo prości w oszukiwaniu.
Może okazać się, że zawiążę z nimi tymczasowy sojusz i w ramach tego sojuszu unieszkodliwię wrogów Zajcewów poprzez inteligentną kompromitację… Nie spodziewałbym się tak dużej subtelności po Zajcewach, ale po to w końcu ja tam jestem. Jeśli udałoby mi się im pomóc w taki sposób, by mieli wyraźny dług wdzięczności wobec mnie. Tak… To wygląda na bardzo dobry pomysł. Jej Ekscelencja Barbara Sowińska wyraźnie powiedziała mi, że woli inteligentnego, kompetentnego oraz - co najważniejsze - potężnego sojusznika niż doskonale kontrolowanego, ale bezradnego.
Muszę przyznać, że ten punkt widzenia i to podejście bardzo mi się podoba. Jest całkowicie odmienne od podejścia prezentowanego przez Myszeczków.
Muszę się zastanowić… Na pewno da się to rozwiązać.


Z myśli Barbary Sowińskiej

Mariusz Węgielski…
Czułam się trochę paskudnie po tej sprawie z pojedynkiem. Chciałam go ochronić przed kompromitacją, a okazało się, że nieświadomie zniszczyłam jego - całkiem zresztą skuteczny - plan pokonania Kuby. Zaskakujące było to, że na moje oko, byłby w stanie Kubę pokonać. Nie wiem, co zrobił, ale było to z całą pewnością skuteczne.
Tak, czy owak, Midnight ma rację…
Nie mogę go wciąż kopać, bo w końcu obróci się przeciwko mnie. Strasznie drażni mnie jego czołobitność, ale pomijając ten - bynajmniej nie drobny - szczegół, jest naprawdę kompetentny, co już udowodnił przy okazji tego nieszczęsnego pojedynku…
Postanowiłam oddać mu firmę, która przejęła kontakty handlowe tego odłamu Zajcewów, na który Kuba urządził rajd. Co więcej, oddaję mu pełną kontrolę nad tym przedsiębiorstwem - może z nim zrobić, co mu się żywnie podoba, łącznie z zamknięciem firmy "bo tak". Oczywiście, byłoby to marnotrawstwo, ale wolno mu to zrobić. Powiedziałam mu to, żeby zrozumiał, że w kwestii tej firmy ma całkowicie wolną rękę. Nie jest to mało, ale czasem trzeba zaryzykować, żeby zyskać więcej. Oddając mu tą firmę dałam mu wędkę. Co z nią zrobi, to już jego rzecz. Może ją sprzedać, a może nałowić ryb i za te pieniądze kupić kuter…
Oczywiście, mógłby spróbować uderzyć we mnie. To byłby najlepszy moment, gdyby okazało się, że jest lojalny Myszeczkom i chce zdobyć nade mną kontrolę, to właśnie to jest najlepsza okazja. Jednak nie jestem tak bezbronna, jak mogłoby się wydawać. Gdyby popełnił jakiś całkowicie idiotyczny błąd, lub gdyby zaczął działać przeciwko mnie, mam w zanadrzu broń. To nagranie z najazdu, który dostałam od Kuby może stać się narzędziem zniszczenia niemal dowolnej osoby… Wystarczy w odpowiedni sposób go ujawnić. Nie sądzę jednak, aby w wypadku Mariusza Węgielskiego było to konieczne. I, mówiąc szczerze, mam nadzieję, ze nigdy nie będę musiała tego nagrania wykorzystać… Nie poinformowałam Mariusza Węgielskiego o istnieniu tego zapisu. Nie chcę, aby fakt, że mam coś takiego, zakrył to, czym to zadanie ma być - nagrodą. Oczywiście, że muszę się zabezpieczać, ale czasem lepiej bardzo głęboko schować kij. Gdyby tien Węgielski o nim wiedział, uznałby to za kolejny dowód absolutnego braku zaufania… A nie tego chcę. Jeśli to ode mnie zależy, to ani Mariusz Węgielski ani nikt inny nie dowie się nigdy o tym filmiku…
Ale nie sądzę, żeby Mariusz Węgielski chciał zrobić coś, co zmusiłoby mnie do skorzystania z tej broni. O ile wiem, po raz pierwszy w życiu dostał do ręki szansę na prawdziwą władzę… I dostał ją właśnie ode mnie.
Poprowadziłam rozmowę tak, żeby poczuł się doceniony i szanowany… Choć nie wiem, czy on potrafi czuć się szanowany. Ale… chyba udało mi się wykonać pierwszy krok w celu przechwycenia go od Myszeczków. Chcę, żeby był lojalny mnie, nie im, a okazanie zaufania i oddanie choćby odrobiny władzy zwykle może zdziałać cuda w tej kwestii. Zobaczymy, co Mariusz Węgielski zrobi z tym, co dostał.
Oczywiście, zażądałam, by informował mnie o postępach swoich działań i o istotnych szczegółach tak, bym mogła planować biorąc pod uwagę ewentualne nowe możliwości.
Zdjęłam z niego też sporą część drobnych obowiązków, które dotąd spoczywały na nim. Niepotrzebne byłoby w tej chwili obciążanie go głupotami… Dodatkowo, zmniejszyłoby to jego skuteczność. Oczywiście, nie odebrałam mu wszystkich dotychczasowych obowiązków, ale zdecydowanie go odciążyłam. Nie mogę pozwolić mu poświęcić stu procent swojego czasu na zajęcie się tą firmą zwłaszcza, że nie wiadomo, czy coś z tego będzie. W najbliższym czasie ma oprócz firmy Mariusza Węgielskiego czeka jedno główne zadanie.
Wyszukanie wśród otoczenia eksperta Astera potencjalnych następców. Dookreśliłam też cechy, których oczekuję od dobrych kandydatów. Przede wszystkim chcę, żeby myśleli o Srebrnej Świecy jako o gildii, żeby gildia miała pierwszeństwo nad frakcją. Chcę, żeby - w miarę możliwości - mieli wizję tego, co chcą osiągnąć, ale nie mogą być fanatykami. I wreszcie… chcę mieć możliwość uzyskania na nich wpływu. Chcę, żeby to mnie zawdzięczali wybicie się na górę, i by byli tego świadomi.
Powiedziałam tien Węgielskiemu, że uważam, że poradzi sobie z nałożonymi na niego obowiązkami. Jest to zgodne z prawdą. Z ciekawością będę obserwować jego poczynania i jestem naprawdę ciekawa, co zrobi z tego, co dostał.


KADEM, w pokoju Sabinki Chomiczek

- Nie wygląda to na proste zadanie… ale musi wystarczyć.
Mały, puszysty kotek spojrzał na właścicielkę głosu i zamiauczał żałośnie. Sabinka zdjęła okulary i odłożyła lutownicę.
- Ta obroża powinna rozwiązać część Twoich problemów.
- Miau?
- Nie, nie część. Zakodowałam tam wizualizację, tekst i manieryzmy maga, który kiedyś nazywał się Norbert. Sam spróbuj, obroża jest prosta do wykorzystywania.
Kotek spojrzał na obrożę bardzo nieufnie. Czarodziejka wzruszyła ramionami.
- Hej, możesz mi ufać. Możesz dalej miauczeć.
Kotkowi oklapły uszka. Pozwolił sobie założyć obrożę.
- Jakie śłodziutkie! - zapiszczała Sabinka, gdy mały, słodki kociak stał się jeszcze bardziej puchaty i jeszcze bardziej słodziutki.
Kot spojrzał w lustro i się nastroszył.
- Oj, całkowicie przypadkowy efekt uboczny! - zachichotała dziewczyna. - Ale sprawdź obrożę, jak działa.
Kot pacnął łapką obróżkę i pojawił się wysoki, przystojny, muskularny blondyn w samych szortach. Jasne oczy świeciły entuzjazmem, a na twarzy malowało się coś, co można jedynie nazwać głupawym wyszczerzem. Kot zamiauczał. Bardzo żałośnie.
- Poczekaj, muszę skalibrować. - Kot spojrzał na nią z powątpiewaniem. Zapowiadał się dłuuugi okres…


KADEM, w pokoju Sabinki Chomiczek

- Jak Ci się teraz podoba? - zapytała zaciekawiona czarodziejka.
Kot wychylił łepek spod łóżka i ostrożnie spojrzał na bardzo złożoną iluzję stojącą w miejscu, gdzie przed chwilą coś wybuchło.
- Iiiik! Zboczeniec! Szukał majteczek pod łóżkiem! - Pisnęła czarodziejka.
Miaubert wyskoczył spod łóżka i chciał prześlizgnąć się do drzwi, gdy Sabinka go capnęła.
- Jaki śłodziutki kiciuś, przecież nie miałby nić śtraśnego na myśli, prawda?
- Miaaaaau! - Tylko tak kot mógł okazać swoje głębokie niezadowolenie.
- No dobrze, dobrze. Uruchom proszę obrożę.
Gdy kot spojrzał na nią z niedowierzaniem, Sabinka prędko dodała:
- Tym razem nic nie wybuchnie.
Zrezygnowany kot uruchomił artefakt.
W końcu zobaczył wizerunek siebie, do którego przywykł.
- Widzisz? Było takie straszne?
- Miau.
- No, to wszystko załatwione.
- Miau! Miau!
- Czegoś brakuje?
Kot spojrzał na Sabinkę sfrustrowany. Czarodziejka podrapała się po głowie.
- Czekaj, przygotuję mały interfejs do komunikacji kotów z magami. Miaubert westchnął. Z trudem potrafił sobie wyobrazić, jak przerażające rzeczy mogą nastąpić w chwili, w której Sabinka podłączy mu elektrody do główki, przepuści prąd i wtedy dojdzie do paradoksu.


KADEM, w pokoju Sabinki Chomiczek

- MIAU?!
Tym osławionym interfejsem okazała się być powiększona klawiatura podłączona do komputera stacjonarnego.
- Nie słyszałeś nigdy powiedzenia "kot na klawiaturze"? Tak powstał język Walijski. A ja przygotowałam translator walijsko-polski.
- Miau. - Stwierdził Miaubert, zaznaczając, że on Walijskiego nie zna, mimo, że jest kotem, choć potrafi bez problemu nacisnąć odpowiedni klawisz.
- Nie podoba Ci się? - Zmartwiła się Sabinka. - Czekaj, bo mam tu takie elektrody…
Kot błyskawicznie wskoczył na klawiaturę.


KADEM, w pokoju Sabinki Chomiczek

- Aha, rozumiem. Innymi słowy, masz hologram, masz dźwięk, ale przez to, że Twoi rodzice nie są magami, nie do końca możesz wprowadzić hologram do domu, powiedzieć rodzicom, że wyjeżdżasz na pewien czas i rozproszyć hologram?
Kot wystukał na klawiaturze "tak". Na monitorze wyskoczyło "zielona tęcza".
- Miau?!
- Hm… - Zadumała się Sabinka. - Jesteś pewien, że to miałeś na myśli po walijsku?
Miaubert zasyczał, zeskoczył z klawiatury, podszedł do tylnej strony komputera i zębami wyciągnął USB zawierające translator.
Sabinka patrzyła na to wszystko zdziwiona, gdy Miaubert wrócił na klawiaturę i wpisał triumfalnie "Tak".
- To… Co ma zielona tęcza do tego?
Miaubert na nią zasyczał.
- No dobrze. Innymi słowy, w ten sposób nie dasz rady przekonać rodziców, że Ty to Ty, bo nie możesz ich przytulić?
Kot wpisał "tak".
- Ok, mam rozwiązanie! - Ucieszyła się Sabinka. - Przerobię Ci tą obróżkę. Będzie kontrolowała odpowiednio wyglądającego i zachowującego się robota.
Kot spojrzał na Sabinkę z powątpiewaniem.


KADEM, w pokoju Sabinki Chomiczek

Miaubert ostrożnie wysunął głowę spod łóżka. Sabinka właśnie kończyła dogaszać palącą się kanapę.
- No cóż, chyba ten Norbert się zawiesił. - oznajmiła niczym nie zmartwiona. - To co, kolejny model?
Kot błyskawicznie znalazł się na klawiaturze.
"Nie! Można zadzwonić!"
- Zadzwonić? Tak telefonem, do domu?
Kot pokiwał twierdząco głową.
- Szkoda, że o tym od razu nie pomyślałeś. Kanapa by nie ucierpiała… Ty niedobry kocie!
Miaubert zauważył ze zgrozą, że jakimś cudem wyciągnął spod łóżka białe majteczki w różowe serduszka. Błyskawicznie skoczył w ich kierunku, chcąc je schować przed Sabinką, gdy iluzja się rozwiała i dookoła rozbrzmiał perlisty śmiech czarodziejki. Kot spojrzał na nią z wyrzutem.


W domu rodziców Norberta, rozmowa telefoniczna

- Halo?
- Cześć tato, tu Norbert.
- Norbert, nie możemy doczekać się Twojego przyjazdu, mama już przygotowała szarlotkę…
- Tato… w ciągu najbliższych dwóch tygodni nie dam rady przyjechać.
- Aha…
- Naprawdę Cię przepraszam. Wiem, że obiecałem.
- Coś się stało?
- Nie, ale coś mi wypadło. Coś, co po prostu muszę przeczekać. Nawał pracy.
- W wakacje?
- Staż. Nie mówiłem wam o tym, bo nie chciałem robić nadziei. Zachowali się nieelegancko i musiałem podjąć decyzję natychmiast.
- Oczywiście, rozumiem. Przyjedź, jak się staż skończy.
- Obiecuję. Pozdrów ode mnie mamę i siostrzyczkę.
- Oczywiście… Trzymaj się.


Ze słów Kamili po pierwszej próbie odczarowania Norberta

Ech… Wybacz, naprawdę próbowałam. Obawiam się, że nie jestem w stanie tego zdjąć. Nie wiem, co Twoja nauczycielka zrobiła, ale pomimo najszczerszych chęci nie potrafię tego odwrócić… Przynajmniej w tej chwili.


Ze słów Kamili do Norberta

Skoro już u nas jesteś i skoro chwilowo nic nie możemy poradzić na Twój stan, chodź, pokażę Ci, co oznacza bycie kotem. To wcale nie jest takie złe, zwłaszcza, jeśli jest się tak uroczym, jak Ty teraz.
No chodź… Patrz, żeby nie być gołosłowną, zamienię się w kota.
No dobrze…
Na początek nauczymy Cię poruszania się. Po pierwsze: nie patrz pod nogi! Widziałeś kiedyś jakiegoś kota, który chodzi z wzrokiem wbitym w ziemię? Masz dość szerokie pole widzenia, żeby nie potykać się o nic na swojej drodze. Po prostu zaufaj temu ciału. No, śmiało. Widzisz? Od razu lepiej.
Dobrze… Po drugie: ocena odległości i perspektywa. Pamiętasz, jak wszystko wygląda z wysokości człowieka.
Jak sądzisz, co to jest? Nie patrz w górę, tylko powiedz. Nie, to nie jest żaden filar, tylko noga krzesła! Jesteś dużo mniejszy niż człowiek, pamiętaj o tym. Dobrze, popatrz w górę. To krzesło wydaje się strasznie wysokie, prawda? Zwłaszcza, że sam jesteś raczej mały… Ale jesteś w stanie tam wskoczyć, o tak. No, masz wolne krzesło, wskakuj. No już, ile razy widziałeś, żeby kot nie wskoczył na krzesło? Widzisz? Nie było takie trudne. A teraz wskakuj tutaj! No wskakuj, utrzymasz równowagę, pod warunkiem, że nie spanikujesz. Czujesz, jak Twój ogon się porusza?

Au, musiało boleć… Nie próbuj kontrolować ogona, tylko zwróć na niego uwagę. Dobrze, wskakuj tu jeszcze raz, i pobalansuj chwilę. Przejdź się tam i z powrotem. Usiądź. No nie patrz tak na mnie, tylko siadaj. To oparcie naprawdę jest dość szerokie.
Dobrze… A teraz wskakuj na tamten blat. Uważaj, żeby się nie pośliznąć. Dobrze…
Już się trochę pewniej czujesz w tym ciele? To teraz możemy naprawdę pozwiedzać. :3


Ze słów Kamili w kociej formie do Norberta

A teraz…
Chodź, zobacz tutaj. Wyjrzyj zza rogu. Widzisz tam? Teresa pracuje nad jednym z projektów. Ćśśś, nie przeszkadzajmy jej. Wyjątkowo tego nie lubi. Chodź dalej… O, chyba słyszę Anielę. Uważaj, jak Cię zobaczy, będzie piszczeć…
Oj, za późno… już Cię zobaczyła.

Sorry, kolego, wpadłeś. Jesteś za słodki, nie wywiniesz się bez swojej porcji pieszczot. No nie mów, że nie sprawia Ci to przyjemności. Wszyscy w Powiewie wiedzą, jak głaskać koty.
O, popatrz jak słodziutko mruczysz! Nic na to nie poradzisz, to odruch. Świadczy o tym, że Ci dobrze. Nie zaprzeczaj, widzę, że aż Ci się grzbiet wygina.


Ze słów Kamili w kociej formie do Norberta

Masz dość pieszczot? Pokaż to Anieli. Jak to jak? Wstań. Tak po prostu. Jak chcesz jej podziękować to trąć nosem jej rękę. O, właśnie tak.
A teraz chodź na miasto. No chyba, że wolisz kolejną sesję pieszczot z Anielą.
…Chyba sam nie wiedziałeś, że potrafisz się tak szybko poruszać… XD


Ze słów Kamili w kociej formie do Norberta

…Zastanawiałam się, kiedy się zorientujesz. Po prawdzie to ja też się zastanawiałam, czy będziesz mnie rozumiał, ale na szczęście tak. To chyba wrodzona kocia umiejętność. Ludzie nas nie zrozumieją, a w większości przypadków nawet nie usłyszą. A jeśli usłyszą, to cóż… w końcu koty miauczą, prawda?


Ze słów Kamili w kociej formie do Norberta

Chodź, pokażę Ci miasto. Nie bój się, wiem co robię. Chodź, jest jeszcze jasno.
Dokąd idziemy? Do parku. Tam… dokładnie tak. Pod ten krzak! Teraz… O, tamta babunia wydaje się niegroźna. <pomija milczeniem fakt, że zna starowinkę od dłuższego czasu jako nie stanowiącą żadnego zagrożenia> Patrz i ucz się. <Podchodzi do ławki, na której siedzi kobieta i mrucząc ociera się o nogi ławki> Patrz, wzięła mnie na kolana i głaszcze. No wyjdź, nic Ci się nie stanie. Nie babuniu, to nie jest mój synek, ale czuję się za niego odpowiedzialna. <Liże Norberta w nos>
…O, nie. Ta banda idiotów wróciła. Norbert, schowaj się pod krzakiem i nie wyłaź! Nie dyskutuj! Patrz! Zaczęli dokuczać dzieciakom! Znowu. Muszę coś z nimi zrobić… Po ostatnim chyba trochę nienawidzą pewnej kotki… Norbert, poczekaj tutaj! Zostań, nie potrafisz się poruszać jako kot, będziesz mi tylko przeszkadzał! Możesz iść za nami, ale trzymaj się z daleka. Chyba, że… Nie, nie będę Cię narażać. Zaczekaj, ja ich odciągnę. Jak? Korzystając z tego, że mnie nie lubią i będą chcieli się zemścić. Oj, od razu skrzywdziłam. Po prostu wpakowałam ich w środek stawu w zimie. Co mogłam poradzić, że jak idioci zapuścili się za kotem na lód? Przecież nie tupałam… A poza tym, nie bez powodu. Prawie zakatowali kota na śmierć. I chcieli go wrzucić do tego stawu, w którym się potem sami skąpali.
No dobrze, może jednego trochę nastraszyłam i trochę pomogłam wdepnąć na osłabiony lód… Ale przy samym brzegu, po prostu się wykąpali. Zdecydowanie pomogło to im na zapach. To i tak mała kara za skrzywdzenie Samotnika.
Chcesz pomóc..? No nie wiem… ale dobrze, widzę, że Ci zależy. Dobrze, szybka lekcja. Usiądź. Słyszysz ich kroki? Oceń odległość dzielącą Cię od nich na słuch. Nie zastanawiaj się nad metrami, po prostu przypisz im punkt w przestrzeni dookoła siebie a potem sprawdź, gdzie są. Widzisz? Masz dość dobry słuch, żebyś mógł to całkiem nieźle ocenić. Zaufaj słuchowi, nie oglądaj się, żeby sprawdzać, gdzie są. A teraz… teraz wyprowadzimy ich na manowce… Może nawet uda się ich odciągnąć pod samo Zabrze..?


Ze słów rozbrykanej Kamili w kociej formie do Norberta

Tak! Tak! Widziałeś minę tamtego, jak zarył paszczą w świeżo zgniłe liście? I tego drugiego jak się przewrócił na psim polu minowym? Nawet szczekacze się czasem do czegoś przydają. :D
Ile czasu zajmie im powrót..? Tak na oko kilka godzin. Jak to: czemu tyle? Te pachoły kompletnie się zgubiły.


Ze słów Kamili w kociej formie do Norberta

A teraz pokażę Ci coś troszkę innego…
Ale najpierw bardzo ważna lekcja. Musisz nauczyć się chować pazury. Machnij łapą na tą linkę. Widzisz? Odruchowo wyciągnąłeś pazury. Może masz nieduże, ale możesz niechcący kogoś skrzywdzić. Na czym by Ci tu dać poćwiczyć… O, widzisz tamtą zrywkę? Popodrzucaj ją i połap przez chwilę. Staraj się nie podrzeć. Obiecuję, że potem pokażę Ci coś naprawdę fajnego.
(…)
Tak, to ten dom… Chodź ze mną, to zaprzyjaźniona rodzina.
…Mrrrau?
…Miaaau…?
Tak, to ja, wasza Łatka. Cześć, Kasiu, jak tam miłostki szkolne?
No chodź, Norbert, nie bójże się!
Patrzcie, jakiego słodkiego kociaka wam przyprowadziłam!
Pobawicie się z nami?
Czy to?… Tak! Zabawka!
Złap kulkę! Złap ją! Upoluj!
XD (cicho)… Tak oto poważny lekarz zajął się polowaniem na kulkę skrawków materiału na sznurku… XD
<Mrrau>
Wiesz, co jest piękne w byciu kotem, Norbert?
Koty i dzieci to chyba jedyne prawdziwie wolne istoty.


Ze słów Kamili w kociej formie

Patrz, Norbert. Tamta dziewczynka… Ona płacze.

Co się stało maleńka? Wiem, że jestem słodka. Nie płacz… Szukasz mamy? Zgubiłaś się? Ech… czasem żałuję, że ludzie nie rozumieją kotów… Co Ci to, maleńka..? No, nie płacz. Uśmiechnij się. O, widzisz. Lalka Ci się zgubiła..? No, nie płacz…
Chodź, zobacz, Norbert znalazł Twoją lalkę. Popatrz, tutaj leży. Tu, pod krzakiem.
No, widzisz? I już po płaczu.

Norbert, znikamy.
Lepiej, żeby nas nie pokazała rodzicom…
<mrrrrrrr>


Ze słów Kamili w kociej formie do Norberta

Zmierzcha…
Chodź, jest jeszcze coś, co chcę Ci pokazać, ale musimy się pospieszyć.
Tutaj! To okienko! Prowadzi do pewnej piwnicy, która zawsze jest otwarta… Chodź, nie marudź, bo się spóźnimy!
Szybko, na górę! Nie przesadź, to dziesięć pięter! Może i masz kocią formę, ale po pierwsze, nie masz kociej kondycji, a po drugie, nawet najbardziej zaprawiony w bojach kot nie wbiegnie bez przerwy na dziesiąte piętro.
Chodź.
Tutaj…
Musimy tam przeskoczyć. <mierzy kociaka sceptycznym spojrzeniem> Nie dasz rady. Spokojnie, nie bój się. <łapie Norberta jak kotka młode i skacze>
Widzisz? Nie bolało. <wylizuje drżącego kociaka> Przepraszam, powinnam była ostrzec. Już dobrze? To chodź, usiądź tutaj, na ten występ dachu. Nie bój się, nie spadniesz. Jeśli chcesz się poczuć pewniej, usiądź tu, pomiędzy moimi łapami. Piękne, prawda? Ciepłe powietrze z komina grzeje plecy, zachodzące słońce oświetla miasto… Popatrz, jakie czerwone są dachy domów… Jutro będzie mróz… Cicho tu, prawda? Słychać miasto, ale jakoś tak… inaczej. Ludzie tu nie przychodzą… Po co? Nie mają tu czego szukać. To prawdziwe królestwo kotów…


Ze słów Kamili w kociej formie do Norberta

Słońce już zaszło… Chodź, przeniosę Cię…
Wracamy do Powiewu.

Chodź, pójdziemy tędy. Pytasz dlaczego nie tak, jak przyszliśmy? Bo miasto nocą bywa niebezpieczne, zwłaszcza dla niedoświadczonych kociaków, a ja nie pozwolę, żeby stała Ci się jakaś krzywda… Nie, kiedy jesteś pod moją opieką.

Zmęczony pewnie już jesteś, prawda? Nie wiem, czy wiesz, ale obeszliśmy ładny kawał świata. Nawet jako człowiek odczułbyś ten dystans.
Chodź, pójdziemy coś zjeść.
Patrz, jesteśmy już prawie w Powiewie. Chodź, idziemy do kuchni. Czas coś zjeść. Znasz już Maksa.
No czego zatrzymujesz się wpół kroku? Przecież Maks nie wie, że to Ty. I się nie dowie, chyba, że sam mu powiesz. Aniela też nie wiedziała. Nikomu nie powiedziałam. Chodź zjeść. Przecież nie będziesz głodował.
Dziwisz się, że mogąc zjeść "normalnie" pozostaję w kociej formie? Nie, nie czuję się winna. I wcale nie robię tego po to, żeby sprawić Ci przyjemność. Po prostu to lubię. Zresztą, za chwilę sam przekonasz się, że wśród licznych zalet Maksa znajduje się i ta, że potrafi on gotować nie tylko dla ludzi…
O, taaaak…
Niebo w gębie… <mrrrrrrrrrr>
Tak, poprosiłam go, żeby przygotował coś specjalnego dla kotów. Nie, Maks nie wie, że to akurat ja. Chyba trochę dziwnie by na mnie patrzył, nie?


Ze słów Kamili w kociej formie

Witaj, Łowco. Norbert, poznaj Łowcę Kąsaczy. Znasz go już, ale jako Puszka. Łowco Kąsaczy, poznaj Tego, Który Pomaga. Nie patrz tak na mnie, Norbert. To jest całkowicie normalne imię dla kota, Łowca zawsze Cię tak nazywał. Kąsaczami koty nazywają szczury… Polowanie na szczury to jedno z bardziej ryzykownych zajęć dla kota. Wymaga sporej odwagi i ogromnej wprawy.
Nie bój się, Puszek nie zrobi Ci krzywdy. Masz posturę kociaka, co więcej, jesteś pod moją opieką… Po prostu nie prowokuj konfliktu. Daj mu się powąchać. Widzisz? Poznał Cię. Nie pytaj, jak, nie mam zielonego pojęcia.


Ze słów Kamili w kociej formie do Norberta

Cóż, Norbert, miałeś dzień pełen wrażeń… Mam nadzieję, że teraz nie uważasz kociej formy za największą tragedię, jaka mogła Cię spotkać… Chodź, tutaj masz posłanie, choć tak naprawdę możesz się położyć, gdzie chcesz. Jeszcze się taki nie znalazł, co by do czegoś zmusił kota.
Idź spać… Ja muszę jeszcze załatwić kilka spraw, zanim zrobię to samo.


Z myśli Norberta po ciężkim dniu bycia kotem

Moje łapki…
Okazuje się, że kot porusza się inaczej niż mag. Owszem, przepraszała. Przepraszała, że zapomniała, że nie wiem. Kamila praktycznie była zdziwiona, że kocie ciało samo tego nie skompensowało. Zupełnie, jakby poruszała się w ten sposób całymi dniami.
Z pewnością w kotach jest coś więcej niż myślałem. Kamila… przedstawiła mi część kociej hierarchii. Koty mają skomplikowany ustrój, jeśli mogę tak to nazwać. Dobijający jest fakt, że jestem na samym dnie. I to nie dnie drabiny społecznej wśród kotów, ale na dnie studni, nad którą jest grunt, a na nim stoi drabina, choć obecność Kamili powoduje, że jestem tolerowany.
Dobrze, że odpędziła tego psa. Taki mały, słodki jamnik. Nigdy nie myślałem, że jamniki są psami niebezpiecznymi. Zawsze mi się kojarzył z tym tłustym jamnikiem koleżanki Basi… Dopiero kocia perspektywa pokazała mi, jak groźny tak naprawdę może być jamnik.
Nie powiem, bycie kotem ma swoje zalety. Tyle, co mnie dziewczyny wyprzytulały dzisiaj… Ech… Małego kotka każda do biustu przytuli. A wszyscy podświadomie zakładają, że kot ci i tak wejdzie do łóżka w nocy… Nie, nie mogę tak myśleć! Jestem porządnym człowiekiem i mam dziewczynę! Przestawanie z Kubą aż tak mnie nie skrzywiło!
…Choć symfonia omnivoraxów Sabinki była super!
Bardzo dobrze się bawiłem. Kto wie, może po odmianie znowu kiedyś zwiedzę świat w formie kota… W celach czysto naukowych oczywiście!
Kot może w nocy wejść do łóżka… <mrrrr>


Z myśli Mariusza Węgielskiego

Bardzo interesujące. Okazuje się, że ród Zajcewów tylko pozornie jest monolitem. W praktyce jest to grupa rodzin pochodzących z zupełnie różnych środowisk, najczęściej ze wschodu, które operują pod tym samym nazwiskiem. Najmłodsze pokolenia mogą sobie z tego nie zdawać sprawy, jednak w archiwach Srebrnej Świecy dotyczących różnych znanych rodów magów i ogólnie historii magii, jest to wyraźnie opisane.
W samych tych archiwach jest wyraźna informacja, że Zajcewowie od chwili powstania najwięcej walczyli między sobą. Co ciekawe, całkiem niedawno wyłoniła się jedna, główna rodzina dominująca. Co jeszcze ciekawsze, ta rodzina nie jest tą samą, która w tej chwili jest na szczycie. Hm… Tego typu struktura nie może być stabilna. Po prostu to niemożliwe. To oznacza, że największym wrogiem najprawdopodobniej będzie wróg wewnętrzny. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby cała ta operacja, którą umiejętnie wykorzystała jej Ekscelencja Barbara Sowińska, niech Jej mądrość prowadzi nas przez wieki, była wynikiem machinacji wewnątrz rodu.
Oczywiście, nijak nie umniejsza to jej zasług, mądrości, oraz umiejętności wykorzystywania okazji. Po prostu… być może z tego będzie dało się wycisnąć jeszcze więcej. Co prawda nie sądzę, by chcieli powitać mnie z miłością i sympatią (gdyby ktoś mnie zrobił coś takiego… byłoby jak zwykle) jednak, jeżeli będę w stanie im autentycznie pomóc w rozgrywkach wewnętrznych… Być może osiągnę sukces także i na innym polu. Wtedy nie tylko Jej Ekscelencja zobaczy, że jestem potężniejszy niż myśli i nie tylko pośrednio Jej wpływy i możliwości wzrosną, ale także i ja, Jej zawsze wierny sługa uzyskam odpowiednie wpływy i możliwości działania.
Rzeczy, które będą wspierać także i mnie, niezależnie od celów, które obiorę za własne. Po raz pierwszy w życiu.
Wreszcie będę wolny…
Muszę tylko odpowiednio rozegrać Zajcewów.


Z myśli Kamili

Całe szczęście, udało mi się od Ireny wyciągnąć, którą datę uznaje za swoje urodziny… Mam wrażenie, że do chwili, kiedy ją zapytałam, nie było żadnej… No i - cała Irena - wybrała datę, która najrzadziej występuje w kalendarzu… 29 lutego… cóż, na szczęście zostało trochę czasu, choć nie za dużo. Nie mam pojęcia, ile trwa załatwianie dokumentów dla kogoś, kto z punktu widzenia państwa nie istnieje… Muszę się skontaktować z Jurkiem. On będzie w stanie to załatwić, jako jedyna ze znanych mi osób.
Chcę, by miała dokumenty na swoje imię i nazwisko, oraz swoją (nawet, jeśli nie jest prawdziwa) datę urodzenia. Potrzebna też będzie historia… Na pewno musi być pochodzenia polskiego, ale musiała się urodzić w Niemczech. To wytłumaczy nazwisko i utrudni poszukiwania. Najlepiej w jakimś sporym mieście… Bo ja wiem, Monachium? Nie wiem, czemu wylądowała w Polsce, może zła siostra wyrzuciła ją z domu, a może straciła całą rodzinę w jakimś wypadku i przygarnęli ją dalecy kuzyni z Polski…
Jedno jest pewne. Nie pozwolę, by w historii znalazły się jakiekolwiek kłopoty z prawem. Irena musi mieć możliwość współpracy z policją i detektywami. Tutaj musi być po prostu czysta.
Kurczę, chciałabym ułożyć dla niej dobrą historię.
…Tomek mi tutaj nie pomoże, zwłaszcza teraz, po tej sprawie w górach…
Wiem, poproszę Wiktorię o pomoc. Ona zna Irenę najlepiej. I potrafi dotrzymać tajemnicy.


Z myśli jak zawsze ponurego Jurka

Z przyjemnością pomogłem jej w tej sprawie. Niecodziennie mam okazję zrobić historię dla osoby takiego kalibru jak Irena. Niestety, Kamila znowu zepsuła mi całą zabawę. Rozumiem, że nie chce mieć problemów z prawem, więc nie mogła mieć prostytucji w aktach, (szkoda, pasowałoby do niej) ale na molestującego wujka to się mogła zgodzić… Dobrze… Postawiłem Kamili ultimatum. Albo robimy to tak, jak ja chcę - taniej, weselej i bardziej "naturalnie" - mało co pasuje do jej zachowania tak bardzo jak molestowanie w dzieciństwie, albo zrobimy to tak, jak ona chce, ale wtedy jest to transakcja biznesowa. I ona zapłaci. O dziwo, zamiast typowego jęczenia i żebrania, zgodziła się moje warunki. Teraz będę musiał wymyślić, czym zapłaci. Cóż… jest taki artefakt, który mi się bardzo przyda… Coś, co nie będzie dla nich problemem. Coś, czym wyjątkowo będą w stanie mi pomóc, a co nie będzie sprzeczne z ich moralnością.
Nie rozumiem.
Powinna była żebrać i błagać. Dziwię się, że tego nie robi. Naprawdę, pewny byłem, że…
Jeśli to jakaś sztuczka, nie mogę dać się na nią nabrać.


Z myśli Kamili

Ech… Każda rozmowa z Jurkiem mnie wykańcza. Czasem mam wrażenie, że on rozpaczliwie pragnie przekonać przede wszystkim siebie, że jestem słaba i godna politowania. Cóż… Skoro chce tak myśleć… Jurek nigdy nie był ekspertem w kwestii oceniania ludzi, o ile nie chodziło o jakieś brudne sprawki. Przykre jest, że tak właśnie chce mnie postrzegać, ale… Mimo wszystko jest moim bratem, nawet jeśli tylko przyrodnim i ma dobre serce, nawet, jeśli sam uważa inaczej. Gdyby miał rację, nigdy by mi nie pomagał.
Nie wiem, co wymyśli jako zapłatę. Wiem, że pewnych rzeczy mu nie dam, i on też o tym wie. Pożyjemy, zobaczymy. Najważniejsze, że dostanę to, czego chcę, na czas. Dokumenty: dowód osobisty, prawo jazdy na samochód i motocykl… Okazuje się, że Jurek ma odpowiednie zdjęcie Ireny… Wolę nie pytać, skąd je wziął. Jeszcze by mi powiedział… Oprócz dokumentów potrzebne będą też rzeczy, które normalny człowiek po prostu miewa. Świadectwa szkolne, jakiś papierek o kwalifikacjach jako trener sztuk walki, co akurat jest prawdą. Dyplom ukończenia zaocznych studiów literatury pięknej… Pomysł Jurka. I to - o dziwo - naprawdę niezły i nie złośliwy. Wszystko to odpowiednio podniszczone i pięknie zapakowane w teczkę…
Ach, no i obowiązkowo, książeczka PTTK. Odznaki Irena musi już zdobyć sama. Zresztą… o to chodzi z tą książeczką, prawda..?


Z rozmowy Kamili z Julią

- Julia, mam do Ciebie prośbę.
- Słucham Cię.
- Potrzebuję Twojej pomocy w zdjęciu pewnego zaklęcia. Ja je rzuciłam, ale nie ja utrwaliłam. Sama nie potrafię go zdjąć.
- Możesz na mnie liczyć. Kiedy?
- Jak tylko dowiemy się, jak to zdjąć… Trzeba to przebadać. Ja niestety nie jestem specem w tej dziedzinie…
- Ale ja jestem. Możesz na mnie liczyć, Kamilo.
- Pozwól zatem, że wprowadzę Cię w szczegóły <stawia Miauberta na stole>…


Z rozmowy Julii z Kamilą

- Bardzo skomplikowane zaklęcie. Myślę jednak, że znalazłam słaby punkt. Precyzyjna wiązka zewnętrznej magii, czystej energii… Sądzę, że używając węzła i kanalizując energię powinno dać się to zaklęcie zniszczyć. To jest bardzo… Bardzo zawikłane. Jest tam wiele dziwnych, ach… wzorów w tym zaklęciu.
- Jesteś pewna, że to nie jakaś wymyślna pułapka? Z tego, co mi Norbert opowiadał, wynika, że ta nauczycielka lubuje się w dręczeniu uczniów.
- Powiem w ten sposób: Tam jest wiele pułapek, obchodzę kilka. Sama analiza tego zaklęcia, przeprowadzona niewprawnie, może Ciebie też utrwalić w kociej formie… Używając Twojej własnej magii. Kluczem jest coś innego. Miejsce, które znalazłam to ośrodek… ech… ośrodek transmisji energii i zasilania zaklęcia przy użyciu mocy magicznej czarodzieja zaklętego w kota. Nie jestem w stanie tak po prostu rozplątać tego węzła. Jednak to musiało być zrobione stosunkowo delikatnie - rozumiesz? Gdyż potężny mag, który to rzucał, nie chciał uszkodzić mocy magicznej czarodzieja, na którego to było rzucane - wygląda mi to jak jakaś dziwna odmiana Magii Krwi… Tak, czy inaczej, wyobraź to sobie jako pajęczynę… nie, zbiór pajęczyn, które przytrzymują rosę. Uważam, że kanalizując węzeł, mogę przez pajęczyny przeprowadzić drobniutki strumyczek, który pozrywa te pajęczyny i umożliwi magowi dotarcie do jego ośrodka magicznego. Rozumiesz, o co mi chodzi?
- Chyba… tak. Ja Ci w tym chyba niewiele mogę pomóc…
- Nieprawda. Widzisz, Ty spróbuj "odmienić" go z kota w człowieka. To spowoduje naprężenie na pajęczynach. Pomoże strumyczkowi. Zwłaszcza, że to Twój wzór przekształcił jego strukturę w kota.
- Hm… ma sens. Tomek też będzie chciał pomóc. Powiedział, że skoro i tak musimy przyjść na KADEM, to nie widzi problemu, żeby zorganizować dla nas dostęp do ich komnaty wzmacniającej zaklęcia. To plus ładunek z węzła…
- Tak, powinno rozerwać pajęczyny.
- To co, jutro próbujemy? Czy jeszcze potrzebujesz coś sprawdzić?
- Zrobię parę testów, ale… powinno wystarczyć.


Z dyskusji Julii z Kamilą

- Nie udało się. Nie rozumiem. Usunęłam "pajęczyny", ale to nie było wystarczające… Nie zrozumiałam wzoru! Ech…
- Ech… Cóż… Chyba rozumiem, czemu uczniowie KADEMu nazywają tą nauczycielkę TFB… Cóż, nie poddamy się, no nie?
- Oczywiście, że nie. Wyobraź sobie, że podczas "zalewania" zaklęcie próbowało spaczyć czarodzieja rzucającego czar, czyli mnie! A raczej nie mnie, a węzeł! Gdybym rzucała to jako przekaźnik, a nie bezpośrednio z węzła (jak mnie uczono na Srebrnej Świecy) miauczałabym teraz wraz z nim. A tak… No cóż, czar się rozproszył.
- I dobrze… Przynajmniej może mówić i ma dostęp do jakiejkolwiek mocy… Taki bardzo słaby Cierń… Julia! Cierń! To jest myśl! Może on coś będzie w stanie poradzić! A uważam, że nie przepuści okazji zademonstrowania "dwunogowi", jaki jest wspaniały.
- Tak, to jest dobry plan. Ten konsultant może nam naprawdę pomóc.


Z rozmowy Anieli z Kamilą, druga w nocy

- Prze… Przepraszam… Czy Pani śpi?
- Nie, Anielu, wchodź. <tłumi ziewnięcie> O co chodzi?
- Ja przepraszam, ale… Ten… ten drugi kot, nie Puszek… Miauczuś… To nie jest normalny kot, prawda?
- Nie, Anielu, nie jest. To mag, głupim zrządzeniem losu zmieniony w kota…
- To klątwa? Jak taka stara czarownica? Bo mi się śniło…
- Wiesz… tak, trochę jak taka stara, złośliwa czarownica. A co Ci się śniło?
- Że… tam jest taki człowiek i on jest w takim wirze. Nie, nie w wirze. On jest w takiej skórze… Jak pod kołdrą! O, tak, jak pod kołdrą! I on się tak świeci. I jak tylko to światło się skupia w jakimś fragmencie i on chce tamtędy wyjść, to ta kołdra się przesuwa i on nie może wyjść spod kołdry. I tak ciągle! Ale wcześniej tego nie było…
- Wczoraj udało nam się naruszyć tą klątwę… Twój sen tylko to potwierdza.
- Ale… Ale dlaczego jej po prostu nie zdejmiecie?
- Bo jeszcze nie potrafimy.
- Ale przecież Pani Julia ciągle mówi o jakichś dziwnych rzeczach, wzorach… Ona wszystko umie wyliczyć!
- Widzisz… ta klątwa jest bardzo silna i bardzo dobrze przygotowana. Tak jakby… reagowała na wszystko, co przeciętny mag może wymyślić i zrobić. Bardzo wiele rzeczy można wyliczyć, ale tu potrzeba jeszcze czegoś innego.
- To… może ja pomogę? To znaczy… <nerwowo> Ale nie powie Pani o tym Pani Julii? Ona jest taka straszna…
- <tonem pedagoga> Anielu, nie jestem "Pani". Naprawdę, możesz do mnie mówić po prostu Kamila. I nie, nie powiem nic Julii, jeśli nie chcesz.
- Jego Lordowska Mość Pan Jakub Urbanek <szept> powiedział, że władam Magią Chaosu. <głośniej> Może to pomoże?
- Wow…
- To znaczy… nie "panuję"! Ona po prostu… taka jest! Powiedział, żebym nigdy tego nie robiła i nikomu nie mówiła, ale ten… ten kot wyraźnie cierpi… Więc, jak mogę pomóc…
- Anielu… jesteś naprawdę kochana. Już sam Twój sen nam bardzo pomoże. Ale w jednym się z Kubą zgadzam. Magia Chaosu może być niebezpieczna. Jeśli nie potrafisz jej kontrolować, na razie staraj się jej nie używać. Obiecuję, że postaram się jakoś Ci pomóc w nauce. Tymczasem… miewasz sny… Czy zdarza Ci się również dostrzegać rzeczy niewidoczne dla innych?
- Gdy byłam w Srebrnej Świecy… tak. Było coś takiego. To było straszne!
- Co się stało na Srebrnej Świecy?
- Taki portret… I tylko ja to widziałam! I mi nikt nie wierzył! Ani Wisna… ani Maks, ani nikt! A potem się okazało, że tam coś jest!
- Czemu Julian nic mi o tym nie powiedział?
- Nie powiedziałam mu. Bo… był ważny.
- Anielu… nie ma ważnych i mniej ważnych… nie w naszej gildii! Owszem, na zewnątrz musi być jakaś hierarchia, ale w środku… Po co? Jest nas za mało na takie głupoty!
- Ja po prostu nie chcę przeszkadzać!
- Ech… Następnym razem, jakby coś się działo, powiedz mi. To ważne, ja Ci mogę pomóc. Zależy nam na Tobie, nie na szarej, przemykającej po kątach myszce. Nie przeszkadzasz nam. A możesz pomóc. Tak, jak z tymi zajęciami dla magów. Albo z tą klątwą. A prawdopodobnie możesz nam pomóc nawet nie używając magii.
- Dobrze. Ale… Lord Urbanek powiedział, żeby nikomu nie mówić, no ale już i tak powiedziałam. Po prostu cała ta sprawa, cała ta magia jest taka… dziwna.
- Jest. I może być niebezpieczna. Ale to nie powód, żeby jej unikać. Bo magia może też być wspaniała. Bo możesz zrobić bardzo wiele dobrego wykorzystując to, co masz. Rozumiem, dlaczego Kuba powiedział Ci to, co Ci powiedział. I miał rację w większości wypadków… Ale zawsze jest jeszcze ta mniejszość. Dziękuję, że zdecydowałaś mi się zaufać. Naprawdę to doceniam. Postaram się coś wymyślić, żeby pomóc Ci opanować swoją magię. A co do tej klątwy… Gdybyś poszła z nami przy kolejnej próbie jej zdjęcia, może udałoby Ci się zobaczyć coś, co stanie się kluczem do zagadki.
- Spróbuję. Jeśli to może pomóc - spróbuję.
- Dziękuję. Nie martw się, pomożemy mu.


Z gorzkich myśli Tomka

Magowie KADEMu zawsze szczycą się tym, że jeden pomaga drugiemu i nigdy żaden nie zostaje w potrzebie. Tak bardzo narzekają na Srebrną Świecę w tej kwestii. Tymczasem Kuba i Ewa, dwóch… najpotężniejszych i uznawanych za modelowych, magów KADEMu, zabrało się za poszukiwanie większej mocy. Ewa narzuciła sobie morderczy trening i stara się zgłębić bardziej żywioł ognia - jestem aż zdziwiony, że tak nieprawdopodobnie zajęta osoba znalazła czas, by pójść w okolice pewnego węzła. Kuba znowu zamknął się i konferuje z różnymi magami, a plotki (i niektóre fakty) wskazują na to, że pracuje nad jakimś potężnym zaklęciem.
A Norbert… miauczy.
Norbert, czarodziej, który miał nieszczęście walczyć przeciwko Kamili, który przyszedł poproszony o pomoc w sprawie Ireny przez Kubę, niewinna ofiara i - jakby tego nie powiedzieć - mag KADEMu, który pomógł wielu innym magom… Teraz, gdy on potrzebuje pomocy, to magowie KADEMu jakoś się nie kwapią mu pomóc.
Jest sam. Och, nie. Bernard oraz Dorota próbowali w jakiś sposób mu pomóc, wchodzić w interakcje, podtrzymywać na duchu… Ale dla obu "to", czyli ta cała sytuacja była po prostu normalna.
Weronika Seton wytresowała sobie magów KADEMu. Coś zrobiła - to jest świętość, tak ma być, nie dotykać. Owszem, mogą sobie mówić o "wielkiej lekcji", "ważnej nauce"… Ale ja widzę maga, który próbował pomóc koledze i w tej chwili jest rozdzielony ze swoją dziewczyną, a jedynymi osobami, które próbują mu pomóc - które próbują zrobić coś w tym kierunku - są magowie Powiewu Świeżości, eksploatujący swoje ograniczone surowce.
Owszem, KADEM ma największą wiedzę i nie toczy wewnętrznych wojen, z drugiej jednak strony wcale nie jestem pewny, czy jest tak lepszym miejscem niż Srebrna Świeca…


Z księgi historii Powiewu Świeżości, Kamila Maliniak

Nareszcie okres, w którym gildia pozbawiona była przywódcy, dobiegł końca. Julia ponownie podjęła obowiązki głowy gildii, co mnie wyjątkowo cieszy.
Pozwolę sobie podsumować wydarzenia tego krótkiego (choć dla mnie zdecydowanie zbyt długiego) okresu.
Po pierwsze, udało nam się odbudować siedzibę gildii po ataku. Otrzymaliśmy w tym wsparcie ze strony tien Caesara - choć mówiąc szczerze, nie mam pojęcia, co nim powodowało. Niemniej jestem bardzo wdzięczna za pomoc, bez której ta odbudowa zapewne wciąż jeszcze by trwała. Z polecenia tien Caesara w odbudowie wspomógł nas tien Bierzak - naprawdę wyjątkowo kompetentny mag. Szybko udało mu się znaleźć wspólny język z Tomkiem, co wyjątkowo dobrze wpłynęło na postępy prac.
Po drugie wraz z Wisną udało nam się zdobyć dla Powiewu wyposażenie laboratorium biologicznego w ramach rekompensaty za zniszczony projekt badań nad miślęgami.
Po trzecie, Powiew Świeżości zyskał kolejnego członka - Celestynę Marduk. Myślę, że będzie ona cenna dla gildii.
Po czwarte, Powiew Świeżości uzyskał dostęp do węzła. Jest to stosunkowo słaby węzeł, jednak powinien być wystarczający na potrzeby gildii. A jako, że Powiew nie ma siły bojowej, połowa mocy węzła przypadła w udziale KADEMowi, w zamian za ochronię i swobodny dostęp dla nas.
Po prawdzie to z tych wszystkich rzeczy za swoją zasługę potrafię uznać jedynie to ostatnie… Pozostałe trzy nie były moją zasługą.
Niemniej, jestem zadowolona z efektów, nawet jeśli nie do końca są moją zasługą. Bez tych, którzy tak bardzo ciężko pracowali, nie byłoby to możliwe.
Aniela z Maksem powinni kończyć przygotowania do pilotażowego kursu z technologii niemagicznej. Mam nadzieję, że ten kurs będzie się cieszył niejaką popularnością.
Mam nadzieję, że Julia nie uzna tego czasu za stracony.


Z księgi historii Powiewu Świeżości, Julia Weiner

Po problemach spowodowanych przez Renatę Maus po jej ataku na naszą kwaterę główną dowodzenie przeszło, niejako nieformalnie, w ręce Kamili. Jak tylko byłam w stanie, sformalizowałam przekazanie dowodzenia - muszę przyznać, że Kamila poradziła sobie rewelacyjnie. Nie tylko odegnała ewentualne kłopotliwe następstwa relacji ze Srebrną Świecą, ale potrafiła obrócić to na naszą korzyść. Znajdując tymczasowe schronienie w Srebrnej Świecy, wsparcie dla odbudowy siedziby i rozszerzając wpływy i możliwości Powiewu Świeżości. W tej chwili Powiew Świeżości jest odbudowany. Budynek jest w dobrym stanie i nie jest to już zrujnowane, zaadaptowane przedszkole. W tej chwili jest to pełnosprawny budynek gildii z odpowiednio wydzielonymi sekcjami i fragmentami. Nie dość, że Kamila obronną ręką wyszła z konfrontacji z Teresą i dodała Powiewowi znaczenia, zwłaszcza na KADEMie i Srebrnej Świecy (między innymi dzięki rewelacyjnemu ruchowi ustanowienia Juliana ambasadorem Powiewu na Srebrnej Świecy).
Przed nami stają nowe wyzwania. Integracja Celestyny Marduk, nowo przyjętej czarodziejki, przebudowa statutu Powiewu Świeżości, zgodnie z planem Kamili, pomoc w znalezieniu sobie miejsca w świecie magów Anieli, Maksowi i Wisnie oraz rozwiązanie problemu przyjęcia członków Łowców Diamentów. To cztery najbardziej pilne problemy trapiące w tej chwili Powiew.
Pierwsze, co zamierzam zrobić to rozszerzenie pasma działania detektora. W ten sposób zdecydowanie zwiększę precyzję odczytu detektora, ale spowoduję też, że magowie nie znający się dokładnie na tym narzędziu nie będą potrafili z niego w ogóle korzystać. Jest to niezgodne z oryginalnym planem Powiewu Świeżości, gdyż z detektora będą potrafiły korzystać jedynie ja, Teresa, oraz, po przeszkoleniu, Kamila, ale z drugiej strony, plany oryginalnego, mniej precyzyjnego detektora są i będą dostępne w Powiewie. A narzędzie zbudowane przez nas, będzie na pewno bezpieczniejsze w rękach osoby potrafiącej z niego prawidłowo korzystać.
W przyszłość patrzę z głową podniesioną. W tej chwili właśnie nasza gwiazda świeci najjaśniej.


Z myśli Kamili

Martwi mnie, że detektor, taki, jaki jest, jest wyjątkowo delikatny. I… wyjątkowo kosztowny w wykonaniu. Rosa Divina Aerinus nie jest powszechnie dostępna. Nigdy nie była, a Zaćmienie bynajmniej nie poprawiło sytuacji. Dlatego bardzo bym chciała zbudować coś, co nie będzie aż tak kosztowne w wykonaniu, na wypadek, gdyby ktoś postanowił na przykład nas zaatakować lub z czystej nienawiści zniszczyć owoc naszej ciężkiej pracy.
Problemem jest to, czym zastąpić włókno Rosy. Na szczęście mam pomysł, co to może być. Wykorzystując minerały powiązane z magią być może uda nam się osiągnąć podobny efekt. Zasada działania byłaby stosunkowo prosta. Kamień reagowałby na magię, a poprzez utrzymanie blisko niego lapisu można by wytworzyć napięcie magiczne pomiędzy nimi. Zmierzenie go mogłoby dać jakieś wyniki, zwłaszcza, gdyby wykorzystać wiele rodzajów kamieni, odpowiednich do kolorów magii… Wydaje mi się, że ten pomysł ma szanse powodzenia.
Muszę tylko dowiedzieć się więcej o powiązanych z magią minerałach… Ale od czego jest Tomek? A i Julia pomoże…


Z myśli Olgi

Ten demon okazuje się być jeszcze bardziej przydatny niż któremukolwiek z nas się wydawało. Jest istną skarbnicą wiedzy o magach, ich zwyczajach i rytuałach. Intrygujące jest to, że z takim oddaniem i zaciekłością robi wszystko, co może doprowadzić do zniszczenia jej dotychczasowego władcy.
Z kolei jej informacje odnośnie tak zwanej Inwazji ukazują nam bardzo wiele niezwykle intrygujących możliwości. Potencjał Echa zdecydowanie się zwiększył od czasu pojmania demona.


Z myśli Barbary Sowińskiej

Mariusz Węgielski wykonał porządny kawał roboty sprawdzając magów z otoczenia eksperta Astera. Nie było dla mnie zaskoczeniem, że udało mu się znaleźć odpowiednich kandydatów na przywódców tej części reformatorów, która nie pójdzie za mną. Potrzebuję kogoś pozbawionego osobistych ambicji, dobrego zarządcy, a nie fanatyka. Potrzebny mi ktoś, kto będzie w stanie spojrzeć ponad podziałami, i komu na tyle będzie zależało na gildii, by czasem przedłożyć ją na frakcję i by nie doprowadzić do kolejnej wojny domowej. Już i tak moje plany niebezpiecznie blisko się o nią opierają…
Będę musiała wybrać jednego z nich i wesprzeć w drodze do władzy… Sądzę, że jestem w stanie to zrobić.

——
Z myśli Kamili

Mam wrażenie, że Norbert nie zdaje sobie sprawy z tego, co go czeka przy Cierniu…
Cóż, bardziej mu tego nie uświadomię, a Cierń naprawdę może nam pomóc.
Norbert będzie się musiał nauczyć obchodzenia z Cierniem w ten trudny sposób…


Z myśli Ciernia leżącego w swoim legowisku

Ostatni przeciwnik był interesujący. Rozszarpałem go tymi szponami! Prawie mnie trafił. Mnie! Naprawdę. Każdy kolejny przeciwnik jest trochę inny. W końcu dowiem się, skąd się biorą. Drugi pełz? Znajdę go i znisczę. Rozszarpię go i tym razem ani Duszka, ani żaden dwunóg mnie nie zatrzyma.
Podróżnik Wąskich Ścieżek powiedział mi, że Duszka wróciła idąc z jakimś małym. Czyżby przyprowadziła go, bo sama nie może wykarmić swojego stada i chce, bym nim się zajął? Tak, z pewnością o to chodzi. Mogę to rozważyć. Tak, z pewnością jej pomogę.


Z myśli zaskoczonego Norberta

Porównywanie kota do Ewy?! I Ash?! Cóż… spytałem, czy nie żartuje, ale z tego, co mówi, wynika, że nie… Może poznała Ewę w jej dobrym humorze? Choć nie, byli w Tatrach, tam jej było zimno… Czyli co mam założyć, że mamy psychotycznego, maniakalnego kota, którego prawie nie da się powstrzymać, ma wybuchowy charakter i skłonności do sadyzmu, a do tego gwałci wszystko, co się rusza?
Cholera, jestem słodki.
Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Jak będę musiał, udam przerażenie.


Z myśli wściekłego Ciernia

Ty!! Jak śmiesz przybierać szlachetną kocią formę?! Ty niedorozwinięty dwunogu! Coś, Co Szczekaczowi Wypadło Spod Ogona śmie zachowywać się jak kot?! Rozerwę cię na strzępy! Duszka chce, bym cię przyjął do mojego królestwa?! Rozszarpię cię, jak tego ostatniego stwora!


Z myśli przerażonego Norberta

MIAAAUUUU!


Z myśli Kamili

Uff, najgorsze za nami. Cierń od razu zauważył, że Norbert nie jest kotem i od razu chciał ukarać zuchwałego dwunoga…
Na szczęście Norbert przybrał chyba najlepszą możliwą taktykę. Stara się wyglądać dokładnie na to, czym jest - bezradnego kociaka.
Czegoś takiego Cierń nie zaatakuje, bo uwłaczałoby to jego godności… Choć musiałam stanąć mu na drodze i przez chwilę wyglądało trochę groźnie. Nie wiem, co dokładnie Cierń sobie pomyślał, ale zdecydowanie mu przeszło, kiedy powiedziałam, że chcę zabrać Norberta ze sobą.
I dobrze.
Norbert chyba w końcu naprawdę pojął, co usiłowałam mu powiedzieć o Cierniu. I rozsądnie udawał, że nie widzi nieudanych prób przywrócenia mu ludzkiej postaci.

Z myśli Ciernia

Duszka nie jest głupia. Ma w sobie odrobinę kociej godności. Prawda, rozszarpanie tego żałosnego dwunoga przyniosłoby jedynie przyjemność. Mam rację - warto uderzyć w maga, który ośmielił się do tego doprowadzić. Pozwolę Duszce sobie pomóc w odmianie tego żałosnego dwunoga.
Pierwsza moc nie zadziałała. Na szczęście Duszka nie zauważyła, a ten dwunóg nie zorientowałby się, że coś robiłem, nawet, gdyby zaczął świecić… Dobrze, gdyby którekolwiek z nich się zorientowało, musiałbym zabić dwunoga lub chociaż go ciężko okaleczyć. Nikt nie jest świadkiem moich niepowodzeń!
Raz jeszcze udam się do jej leża z tymi wszystkimi dwunogami. W tym czasie mój teren powinien zostać bezpieczny. Potwory się tu pojawiają nie częściej niż dwa na dekadzień…


Z analizy Julii

Taaaak, chyba udało mi się odnaleźć sekwencję operacji potrzebną do rozwiązania tego skomplikowanego zaklęcia. Kamila zapewniła pomoc Ciernia. To oznacza… Z tego, co Kamila mówiła, Cierń jest w stanie rozrywać istoty czystego Spiritus, używając swoich pazurów. Ile ja bym dała, żebym mogła go przebadać… Tak, czy inaczej, oznacza to, że Cierń ma jakieś umiejętności… hm… adaptowania. Jest to o tyle istotne, że rany przez niego zadawane są zadawane na wielu poziomach. Może same dostosują się do tego zaklęcia, gdy wzmocnimy kontrast… To, co najpierw musimy zrobić, to tak przygotować zaklęcie, by pazury Ciernia mogły maksymalnie uszkodzić klątwę ciążącą na Norbercie.
Najprościej będzie nam zrobić to w ten sposób, by ograniczyć… do wyszczególnienia różnic między magią Norberta a klątwą, która jak pajęczyna połączyła się z jego kanałami magicznymi, najlepiej będzie wbić klin w formie rurki, żeby to obrazowo przedstawić. Wpierw musimy zniszczyć pajęczynę jeszcze raz. Zanim się odbuduje, musimy umieścić tam klin, co pozwoli na przepływ energii magicznej - niezależnie od okoliczności pomoże to Norbertowi. Mając klin będziemy mieli wyraźną różnicę pomiędzy pajęczyną a naturalną magią. Tu musimy przygotować nowe zaklęcie. Takie, które wniknie do jądra czaru Weroniki Seton i wskaże centralny splot. To umożliwi Cierniowi rozszarpanie zaklęcia. By jednak zachować trwałość zniszczenia zaklęcia Weroniki Seton i uniemożliwić mu przywrócenie się w Norbercie, muszę przekształcić samego Norberta i jego magię. Kamila zaproponowała, by przekształcić Norberta w istotę Causa, a jego magię przenieść na poziom Spiritus. Przy odrobinie szczęścia zaklęcie po prostu nie wytrzyma i nie będzie się miało gdzie zaczepić. To powinno Cierniowi wystarczyć.

Taka jest teoria. Mam tu listę rzeczy, które Kamila może mi zebrać z lasu. Pomogą jako katalizator.


Z myśli rozbawionego Ciernia

Duszka mnie czasem bawi. Może to jest potężna kotka z wielkiego miasta, pełnego smrodu i hałasów, ale tu panem jestem ja! Z taką bezradnością oznajmiła, że potrzebuje poszczególnych ziół… Wezwałem więc miślęgi i kazałem im słuchać Duszki. Ona zaprezentowała im, czego mają szukać (łącznie z najważniejszym zmysłem - węchem. To różni koty od głupich dwunogów), po czym wysłała magiczno koty z miślęgami.
Oczywiście, znaleźliśmy wszystko, czego potrzebowała dużo szybciej niż gdyby chciała to robić po swojemu. Za mało lenistwa w Duszce. Za mało drzemek.


Z myśli bardzo zadowolonej Julii

Z niewielką pomocą Wisny, naczelnego lekarza Powiewu, udało się nam przetworzyć znalezione zioła w specyfik, który zwiększył receptywność magiczną Norberta. Wykorzystanie węzła do stworzenia klina i prawidłowe jego umieszczenie w połączeniu z soczewką Kamili sprawiło, że Norbert bardzo szybko zmienił się z małego, słodkiego kotka w przystojnego i umięśnionego mężczyznę <szeroki uśmiech>


Z myśli Ciernia

No. Moja rola skończona. Głupi, żałosny dwunóg jest znowu głupim, żałosnym dwunogiem. Co prawda Wpatrzona W Niebo, Potykająca Się O Korzeń coś tam piszczała o tym, że dwunóg nie ma magii i nie może czarować, ale to jej dwunóg, nie mój. Nie obchodzi mnie to. Wracam do mojego królestwa. Muszę znaleźć, skąd biorą się te potwory…


Z myśli Kamili

Ech… Muszę przyznać, że kontrolowanie Ciernia bywa naprawdę męczące. I jeszcze muszę to robić tak, żeby się nie zorientował…
Ech, namówienie go do rzucenia zaklęcia, o którym wiedział, że nie zadziała, nie było proste…
Ale na szczęście już przynajmniej połowa za nami.
Norbert ma wreszcie ludzką formę.
Teraz jeszcze pozostaje zdjęcie tego paskudnego zaklęcia, bo jak nie zrobimy tego teraz, to jutro będzie trzeba wszystko powtarzać…
Hej, Cierń, gdzie idziesz?
Dokąd to?
Co z tego, że Norbert ma już ludzką postać? To jeszcze nie koniec!
O, wiem…
Porzucasz polowanie w połowie..?


Z myśli Ciernia

CO?! Ja miałbym uciekać? Niedoczekanie jej! Gdyby nie była tą Duszką, już by obracała się brzuszkiem do góry, lub utraciłaby ucho!
Dobrze, jeśli takie połowiczne zwycięstwo zadowalałoby maga, który rzucił klątwę, to nie dam mu wygrać. Ale naprawdę, mogliby sami troszczyć się o swoje dwunogi. Już dość, że mam miślęgi, którymi muszę się opiekować. Z nimi mam przynajmniej mniej problemów i więcej pożytku.


Z myśli Norberta

Jetem wolny! Nie jestem już kotem! Nie mogę czarować, ale przynajmniej mogę odwiedzić rodziców! To jest… jeśli to utrwalą… Ale wszystko wskazuje na to, że chcą zakończyć cały proces transformacji. Gdyby im się udało… Powiew Świeżości złamałby zaklęcie Weroniki Seton? Na KADEMie nikt nawet nie próbował… Czyżby przez to stała się… niedbała?


Z myśli Julii

Autentycznie, przez moment myślałam, że Cierń rzuci się na Kamilę. Kamila nie czuła się pewnie z tym stwierdzeniem, ale była skłonna zaryzykować dla Norberta. Przyznaję, było to… ryzykowne.
Na szczęście się udało.
Bez Ciernia dużo trudniej byłoby rozsypać to zaklęcie w ostatniej fazie.
Wraz z Kamilą musimy przygotować parę bliźniaczych zaklęć. Jej zaklęcie musi mieć określony "zapach". I musi przyssać się do skażonej energii, szukając… węzła gordyjskiego - miejsca, które należy przeciąć. Moje zaklęcie musi wzmocnić adaptację szponów Ciernia i jednocześnie musi rezonować z zaklęciem Kamili. Naprowadzimy Ciernia na zniszczenie, wizualizując zaklęcie Weroniki Seton jako pająka. To powinno być doskonałym pierwszym krokiem.


Z myśli Ciernia

Dwunogi potrafią gadać. Mnóstwo. Niepotrzebnie. Gadają, czarują, czarują, gadają… Trzeba działać, nie gadać… I bardzo nie podoba mi się to, że ślepy dwunóg, który potyka się o własne nogi, chce dotykać moich pazurów! Gdyby Duszka mnie bardzo nie prosiła…


Z myśli Norberta

Dziwnie się czuję. Czuję w sobie, jak coś się… się rusza. Myśl, że Cierń będzie starał się rozszarpać coś w środku mnie tymi paskudnymi szponami jest bardzo denerwująca. Przynajmniej tyle, że Kamila i Julia rzuciły odpowiednie zaklęcia na mnie i na pazury tego kota.
Tylko głupiec wątpiłby w kompetencje Julii. O Kamili też złego słowa nie mogę powiedzieć, po prostu nie jest tak utytułowana. Muszę zebrać więcej odwagi i… zaczynamy.


Z myśli Kamili

Bierny Norbert… Nie wiem, czy potrafiłabym stać tak bezsilnie wiedząc, że Cierń zaraz zamachnie się na mnie swoimi pazurami… Naprawdę, to jest coś, co wymaga wielkiej odwagi.
Norbert nie wygląda za dobrze… A zanim skończymy, będzie jeszcze gorzej. Ostrzegłyśmy go, ale…


Z myśli Julii Weiner

Etap pierwszy. Transformacja w istotę Causa. Mam nadzieję, że to wystarczy do znalezienia rdzenia tego zaklęcia… Oczywiście jedyna osoba, która to widzi, czyli Cierń nie powie nam, że coś nie do końca widać… Muszę polegać na wzroku Kamili. Przygotuję wzmocnienie zaklęcia. Mam je… Teraz czas na Kamilę.
Soczewka!
Sukces! Norbert stał się istotą Causa. Do północy…
<brrrr> Nie jestem strachliwa, ale czy Kamila musiała wybrać tą samą formę, jaką posiadali agenci Spustoszenia..?


Z myśli zaskoczonej Kamili

…Spustoszenie… Nie do końca to miałam na myśli, ale… heh, soczewki rządzą się własnymi prawami… Jakby nie było, agenci Spustoszenia rzeczywiście byli najlepszymi istotami Causa, jakie widziałam.
Ale… Gosia… ciekawe, co się z nią dzieje.
Julia przez chwilę wyglądała mi na przestraszoną. Sama się trochę przestraszyłam. Spustoszenie, Gosia, która wciąż mimo wszystko jest również Gosią, potem EIS… Ech….
…Nie pora, żeby się rozpraszać, Kami. Do roboty!


Z myśli Julii analizującej aurę

Niedobrze. Nawet Cierń nie rzuca się, by rozerwać tą pajęczynę. To implikuje, że nie ma szans… Ech, przepraszam, Norbert. Nie mam jednak wyjścia. Miałam nadzieję, że Ci tego oszczędzę…
Pora przekształcić jego kanały magiczne na kolor Spiritus.
To… będzie nieprzyjemne.


Z myśli Norberta

Ach! Czuję się… Nic nie czuję… Jestem sparaliżowany! W żyłach biegają mi mrówki! Czuję, jak jakieś wije, kable pod skórą…
Aaa! Halucynacje… Moja moc… Będę wymiotował… Tylko, że nie mam tyle kontroli nad ciałem, żeby obrócić głowę i się nie zadławić…


Z myśli zaniepokojonej Julii

Za mało… Mamy za małą moc! Muszę to wzmocnić. Węzeł! Pełen ładunek węzła! Wiązka ciągła! Ognia!


Z myśli Kamili

Noż… Rozpadaj się, ty cholero! Nie po to Norbert tyle wycierpiał, żeby to świństwo na nim zostało! Aaarrgh, jak ja nienawidzę być bezradna..!
Cierń, walnijże w to!


Z myśli Ciernia

Dwunogi nic nie rozumieją. Nie potrafią wystawić mi celu? Kot to nie tylko drapieżnik! Kot jest też łowcą! Ten dwunóg przesyła energię magiczną? Dobrze. Zrobię to, co robiłem dla swojego dwunogiego chowańca, gdy jeszcze byliśmy połączeni. Prawdziwy kot bojowy ma specjalną moc! Moc zniszczenia! <wsadza pazury w strumień węzła>


Z myśli zaskoczonej Julii

To niesamowite! Cierń przemodulował swoje własności… Energia z jego pazurów zabarwiła energię węzła. Jest to niewielka moc, ale niszczy te najdrobniejsze nitki. Jeszcze trochę! Mam, kontrast! Potrzebny mi kontrast…
Teraz powinno być lepiej…


Z myśli Ciernia

Mam cię!


Z myśli Kamili

Jak to dobrze mieć Ciernia po swojej stronie… Nie chcę być w skórze jego przeciwnika…
Jak tylko zaklęcie opuściło ciało Norberta, Cierń rzucił się na nie i je rozszarpał, jakby było nieco większym szczurem…
Julia zbladła, widząc, jak Cierń się porusza w walce.
Norbert… co tu dużo mówić, rzygał jak kot. Nie dziwię mu się, to, co z nim zrobiliśmy było na pewno koszmarnie nieprzyjemne…
Ułożyłam go bezpiecznie i uśpiłam. Niech się nie męczy.
Heh… To lekarstwo mogło być gorsze od choroby.

——
Z ponurych myśli Julii

"Lekarzu, wylecz się sam". Jemu nic nie pomoże. Okazuje się, że to zaklęcie utrzymywało oba komponenty - Causa i Spiritus, w stanie względnej równowagi. Jak tylko zaklęcie zniknęło, wszystko oszalało. Jest stabilny, udało mi się wprowadzić to w oscylacje. Fakt, że jest nieprzytomny, bardzo mu pomoże. Po godzinie zero się poprawi, ale zostanie na obserwacji. Co prawda on może analizować samego siebie bez użycia magii, ale na razie mamy Wisnę jako niezłego lekarza, a ja znam się na energii magicznej. Przy odrobinie szczęścia uda się nam to wyprostować.


Z myśli Norberta po przebudzeniu

Całe ciało mi płonie… Każdy ruch jest torturą. Potrzebuję kroplówkę… Jestem taki słaby… Patrząc po symptomach, o kanałach magicznych nie mam co mówić. Czuję się, jakbym miał co najmniej pięćdziesiąt paradoksów i pięćdziesiąt soczewek w ciągu tego dnia. Co gorsza, z ust ścieka mi strużka śliny, i nie jestem w stanie tego nawet wyczyścić. Proszenie którejś z dziewczyn o pomoc byłoby… ech… dziwne…
Byleby kot jej nie zlizał, byleby kot jej nie zlizał… To byłoby dziwne.
Ech… Szybko do siebie nie dojdę. Jakiś tydzień… Zrobię sobie jakieś wspomagacze… Niebezpieczne, ale wpadnę do domu pokazać, że żyję. Wersja z robotami Sabinki odpada. Tylko przetrwać ten okres…


Ze słów Kamili do Norberta

Jak się czujesz? Wybacz, wiem, że te przekształcenia były koszmarnie nieprzyjemne…
Julia Cię przebadała, zanim się obudziłeś - uznałyśmy, że będzie to łatwiejsze kiedy nie będziesz podświadomie reagował na badanie tylko dlatego, że wiesz, że jest przeprowadzane… No i nie chciałyśmy, żebyś niepotrzebnie cierpiał - Julia musiała rzucić jedno słabe zaklęcie…
Proszę, tu masz ubranie. To Twoje, Tomek zdobył.
Pomieszczenie obok to łazienka. Czeka tam gorąca kąpiel - powinna trochę pomóc na fizyczne osłabienie… A nawet, jeśli nie, to nie zaszkodzi.
(…)
Dobrze… Teraz, po pierwsze, zjedz coś. Maks przygotował porządne śniadanie, przyda Ci się. Zresztą, sam jesteś lekarzem, nie muszę Ci mówić, że dobre śniadanie to podstawa.
Po drugie, Julia chciała Cię jeszcze obejrzeć zanim pójdziesz. Nie mamy magicznego lekarza, ale zrobimy, co możemy. Poczekaj z powrotem na KADEM do jutra. Czekali tyle czasu, mogą poczekać jeszcze dobę.
Jeśli chcesz coś załatwić poza gildią, mogę Cię podrzucić i potem odebrać, pod warunkiem, że obiecasz się nie przemęczać.
I… Norbert?
Dziękuję, że mi zaufałeś.


Z myśli Sabinki Chomiczek, dwa dni później

Oooo… Norbert znalazł fajnego robota. Ciekawe, kto mu go zrobił… Przyznaję, nad serwomotorami mogliby popracować. Porusza się bardzo ociężale. A, uszczypnę w tyłek, zobaczymy…
To jest żywy Norbert?! Co oni Ci zrobili, byłeś takim słodkim kotkiem!
Powiew Świeżości Cię odczarował? To znaczy… ten Powiew Świeżości? Siostrzana gildia Łowców Diamentów?
Nie no, trzeba to uczcić!
<szeroki uśmiech>


Z myśli Weroniki Seton

Trzy ładunki węzła. Ogromna porcja analiz i ciężkiej pracy. I możliwość przeanalizowania przeze mnie rytuału odwracającego. Aha, ponadto poważne nadwyrężenie Norberta na punkcie ciała i energii magicznej. I wszystko to tylko po to, żeby zrobić mi na złość?
I jak tu nie być dumną ze swoich osiągnięć? Okazuje się, że Norbert wybrał inną lekcję niż tą, którą mu zaproponowałam. Jest to godne pochwały. A zarazem nagany.
Młody czarodziej dorasta. Kto wie, może będę w stanie pozwolić mu niedługo na podobną dawkę swobody, jak Kubie i Ewie…
Po prawdzie jego ślepe "Tak, pani Seton", "Oczywiście, pani Seton", "Czy łaskawie Pani Seton pozwoli wyczyścić sobie buty" było zarówno irytujące jak i niegodne maga KADEMu jego klasy.
Teraz musi trochę pocierpieć. W innym wypadku cała ta decyzja była nic nie warta. Wioletta postawi go na nogi, ale nie przywróci go do pełnej sprawności. Wiem, że uważa podobnie.
Powiew Świeżości… Może dawne AZ jest tyci poważniejsze, niż mi się na początku wydawało..? Tak, czy inaczej, KADEM ma perfekcyjne możliwości obserwacji i wpływania na Powiew Świeżości. Tomasz Olszewski.
Bardzo podoba mi się fakt, że się przyłączył do KADEMu. I nie tylko dlatego, że delikatnemu, wrażliwemu Kubusiowi się to tak bardzo nie podoba…


Z myśli Ciernia

Dwunogi.
Nie mam czasu do stracenia. Wracam do swojego królestwa. Gdzieś tam czają się potwory. Nie takie jak to. Takie prawdziwe. Duszka nie nauczyła się jeszcze, że pomaganie dwunogom nie ma sensu. Owszem, pomożesz. Ale się nie odwdzięczą. Nie zrobią dla ciebie niczego. Nie zależy im na tobie, nigdy.
Możesz pomóc dwunogowi, ale i tak zostaniesz sam.
Pomogłem jej. Ona jest kotem. Teraz ja wracam do swojego królestwa.
Mam nadzieję, że nauczy się tej lekcji jak najszybciej, ale w taki sposób, żeby nie była samotna. To nie jest taki kot jak ja. Duszka sama zgaśnie. A ona mnie się nie podporządkuje. Nie dołączy do żadnego innego stada. Może jedynie założyć własne.
Jak długo zna swoje miejsce, będę jej pomagał.

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 License