Sojusz z piekła rodem

Z myśli załamanej Ireny Essner

Nie. Nie, nie mogę tego tak zostawić. Srebrna Świeca to behemot, ogromna gildia, wielka maszyna o niesamowitej inercji. Jeśli Kamila chce wykorzystać do pomocy Marcina, świetnie - jest wyjątkowo inteligentny i skuteczny jak na mężczyznę… ale nawet Marcin musi wpierw porozmawiać z tysiącem innych magów by móc do czegoś dojść. Nawet jeśli wszystko to im się uda… kraloth cały czas jest na wolności. Nie mogę do tego dopuścić! Jest to sprzeczne ze wszystkim, w co wierzę!
Nie chcę tego robić… zwłaszcza w świetle ostatnich wydarzeń, ale Wiktoria jest moją jedyną nadzieją…


Z myśli rozbawionej Weroniki Seton

Jest to… interesujący kierunek zdarzeń. Gdy Kuba Urbanek dostał mój 'liścik' w sprawie tajemniczych i niezbyt legalnych magów w piwnicy KADEMu, spodziewałam się nieco innego rozwiązania. Tymczasem Kuba zdecydował się… usunąć gości (a przynajmniej tą bardziej problematyczną dwójkę) z piwnic KADEMu.
Ach, ale została tam jeszcze jedna czarodziejka. Julia Weiner, której pomaga Bernard Trawnik… moim zdaniem, trzymanie niewinnej, słodkiej dziewczyny (a zwłaszcza przywódcy gildii) w piwnicach KADEMu jest po prostu niedopuszczalne! Jak on śmiał, czy on nie wie, na co nas, jako KADEM, naraża takie traktowanie szlachetnych gości?
Cóż… obawiam się, że chwilowo Kubuś będzie musiał zrezygnować ze swojego pięknego, jednoosobowego pokoju i wprowadzić się do Ewy… nie, nie do Ewy. Do Norberta.
Tak, wyślę kolejny liścik do obu zainteresowanych stron. Z pewnością się ucieszą, Norbert ma przecież tak dobre serce…


Z myśli wciąż zatroskanej Kamili

Nie chcę zostawiać tak tej sprawy, ale… obiecałam. Mam nadzieję, że Marcinowi uda się ruszyć Srebrną Świecę na tyle, żeby coś zrobili. Jeśli nie… cóż, za jakiś tydzień sprawdzę, jak się sprawy mają. Tymczasem… dałam Marcinowi słowo i muszę pozwolić mu działać. On na pewno nie dopuści, żeby ludziom działa się krzywda.


Z myśli zrozpaczonego Norberta

Nie… tylko nie to…
Jeśli Kuba mieszka ze mną w jednym pokoju w akademiku to znaczy… to znaczy, że nie będę się mógł już tu z nią widywać! Dlaczego pani Seton mi to zrobiła!
Będę musiał jakoś z Kubą ponegocjować… w najgorszym razie po prostu faktycznie mu ją przedstawię… byle poza KADEMem, by Sabinka nic nie widziała…


Z rozmowy Ireny z Wiktorią

-…rozumiesz teraz, czemu Cię nie wezwaliśmy.
- Och, proszę. Zwykłe unieruchomienie na KADEMie? I szliście z Tomeczkiem i Kamilą walczyć z kralothem sami?
- Nie wiedziałyśmy, że to kraloth…
- Ach, ale teraz już wiecie. Nie przejmuj się, zajmę się tym.
- Wiktorio… kraloth jest…
- Wiem, pełzającym i obleśnym defilerem wsadzającym obu ludzkim płciom macki tam, gdzie nie powinien. Ale ja nie mam zamiaru z nim walczyć, ja go przechytrzę.
- …?
- Popatrz - ten wasz 'Cień', ten tajemniczy mag przeszkadzał kralothowi, jeśli wierzyć temu, co ten obleśny pełzak wam powiedział. Jednak ów 'Cień' nie wykazał się szczególną kompetencją, czemu się nie dziwię, jeśli był typowym magiem Srebrnej Świecy.
- …
- Sama powiedziałaś: używał artefaktów, które Marcin zidentyfikował jako ichnie artefakty. Ale nieważne: ja sądzę, że jestem w stanie bardzo skutecznie ograniczyć działania kralotha. Dużo skuteczniej, niż jakiś tam 'Cień'.
- Wiktorio… nie wiem, czy chcę, byś się tak narażała. Ja zawarłam umowę… nie mogę Ci pomóc.
- Irenko… czy jestem piękna?
- …? O__O
- Szczerze pytam. Czy jestem ładną dziewczyną?
- …wiesz… nie jestem zdolna do oceny dziewczyn… ale… tak…
- Właśnie! Jestem ładną, przebojową, inteligentną, odważną i ostrożną dziewczyną. Takie jak ja rządzą tym światem. Nie bój się, poradzę sobie. Nie będę z nikim walczyć, nie zamierzam niszczyć kralotha osobiście - nie byłabym w stanie tego zrobić. Mam jednak zamiar uciemiężyć tego pełzającego bydlaka tak bardzo, jak to tylko możliwe.
- Ale… oni cię rozpoznają…
- Nie! Nikt mnie nie rozpozna: zauważyłaś 'inteligentna' w mojej wypowiedzi? Nikt mnie nigdy nie zobaczy… a jak zobaczą, będę pokręconą, osiemdziesięcioletnią babcią-zielarką z kosturem.
- …
- Nie przejmuj się, mała. Poradzę sobie <3
- …uważaj na siebie…


Z myśli Krystyny Bankierz

Nie ma co zwlekać. Może uda mi się namierzyć właściciela drugiej 'połówki rezonansu'. Wiem, kto stworzył artefakt teleportacyjny należący do tien Tannenbaum. Artefaktor nie powinien mieć oporów przed odnalezieniem jego 'pary' która mogła wywołać rezonans. Najpewniej będzie to dla niego ciekawe zagadnienie.
Tylko… dlaczego to musi być reformator? Oczywiście, że nie powiem mu, po co szukam tego, czego szukam.
Jedyne, co mogę mu dać to tak naprawdę numer seryjny amuletu teleportacyjnego. Sama nic więcej nie wiem…


Z myśli zmęczonej Wiktorii

Udało się…
Była to najdziwniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam, ale się udało. Zrobiłam Eliksir Cnotliwości I Apatii Seksualnej.
Teraz muszę tylko znaleźć takie miejsce, z którego będę mogła wprowadzić ten płyn do całych Kotów, przez wodociąg. Troszkę Quarków będzie mnie kosztować skażenie całej wody, ale będzie to tego tego warte…
Ha, Wiktoria, Pani Cnoty i Zahamowań Erotycznych. Niech no tylko Irena to usłyszy, będzie ze mnie dumna ^_^. A i na CV ładnie będzie wyglądać :D.


Z rozmowy niezadowolonego ekspera Astera z podobnie niezadowolym kralothem

- Tylko tyle? W ciągu dwóch dni udało Ci się zyskać tylko tyle Quark?
- Ci… magowie, których przydzieliłeś mi do pomocy są bezużyteczni! W jakiś sposób wszyscy mieszkańcy twojej farmy zostali zaczarowani i zanim jestem w stanie stworzyć kryształy mocy z ludzi, muszę wpierw złamać znajdujące się na nich zaklęcie! Co gorsza, przez to jest ta… łuna magiczna, oślepiając mnie trochę…
- Lugardhair… spróbuj zatem wykorzystać tych magów do czyszczenia ludzi z tego efektu.
- Nie nadają się, zupełnie. Za szybko się męczą. Nie mówiąc już o tym, że jedynie dwóch z nich nadaje się do jakiejkolwiek formy biologicznego sterowania… a ja, by przełamać ten urok, muszę przekierować część energii życiowej wysysanego człowieka na zdejmowanie tego uroku i umożliwienie amplifikacji ekstazy.
- Cudownie…
- Może przybądź osobiście i zdejmij ten urok?
- Nie mogę. Zostałem wybrany przewodniczącym ważnej komisji, głosami zarówno mojej frakcji jak i części frakcji konserwatywnej. Oznacza to, że przez tydzień nie mogę się stąd ruszyć.
- To może przyślij kogoś, kto może.
- Nie mogę kontaktować się z innymi magami Srebrnej Świecy w tym czasie, jest to… specjalna komisja. Zajmę się tym za tydzień i osobiście usunę tego maga, który Ci przeszkadza. Do tej pory… radź sobie sam.
- Nie będzie to aż tak efektywne.
- Trudno, będę zmuszony jakoś to przeżyć…


Z myśli eksperta Astera

Kraloth… czyżby on próbował się wykpić z uczciwego podziału kryształów Quark? Współpracowałem już z wieloma viciniusami, ale ten szczególny kraloth jest nadzwyczaj… trudnym partnerem. Cóż, jest tam czterech magów. Z pewnością czterech magów powstrzyma kralotha przed robieniem niewłaściwych rzeczy…
W odróżnieniu od ludzkich magów, czy pozostałych viciniusów których miałem przyjemność przyjąć do Srebrnej Świecy, ten konkretny kraloth jest wyjątkowo marudny. Ciągle mu się coś nie podoba, zachowuje się bezczelnie… mimo, że się staram, nie potrafię znaleźć w nim wielu zalet.
Cóż… zawarłem z nim umowę i nie zamierzam jej łamać. Zabezpieczyłem go potężnymi artefaktami na wypadek, gdyby potrzebował pomocy a po całej tej sprawie z tajemniczym 'Cieniem' dostał nawet czterech magów by go ochraniali i pomagali mu w jego działaniach.
Co z tego mam? Raportuje o ludziach, których wysysanie stanowi poważny problem i o tym, że chciałby się przenieść w inne miejsce. Aha, i chce mojej osobistej pomocy.
Nie. Współpraca i partnerstwo oznaczają traktowanie wszystkich stron jako równoprawnych. Zarówno mnie jak i jego. Jak na razie, słyszę jedynie głosy 'nie radzę sobie, pomóż mi'.
Albo ten kraloth sobie poradzi, albo będę zmuszony poszukać innego by z nim współpracować…


Z myśli Lugardhaira

Obiecano mi ochronę, prawie uczciwy podział kryształów Quark i godziwe traktowanie. Jednak gdy dochodzi co do czego, nasza umowa nie jest w pełni respektowana…
Ja jestem tu, na polu bitwy. To miała być prosta operacja… współpraca. Innymi słowy, ja i ów mag mieliśmy współpracować. Stać po jednej stronie. Dążyć do tego samego celu i dzielić się kryształami Quark.
Współpraca zaczęła się źle.
Po pierwsze, ja jestem tym, co cały czas pracuje. Owszem, dostarczono mi bardzo ładne artefakty. Nic to nie zmienia - nie ma żadnej uczciwości w tym, że mag nie robi niczego a ja pracuję z wszystkich sił i dostaję tylko jeden na trzy wytworzone kryształy Quark.
Dobrze, mam niby jakichś magów do pomocy… ale co oni umieją? Tyle dobrze, że usunęli ten artefakt z mgłą… może i ta… apatia jest spowodowana jakąś formą artefaktu? Wyślę ich, niech i to sprawdzą…


Z myśli szczęśliwego Juliana Krukowicza

Z pomocą Wisny odgrzebałem w księgach biblioteki Srebrnej Świecy jakiś stary rytuał. Pani bibliotekarka patrzyła na mnie bardzo podejrzliwie, gdy chciałem mieć dostęp do najstarszych rekordów, ale dała się przekonać. To, że rytuał znajduje się w grupie "rzeczy niepotrzebnych, nie działających i nie używanych" mnie nie martwi - ten rytuał nie musi działać. On tylko ma wyglądać jakby działał.
Jest odpowiednio efektowny. Wymaga jednego miecza… powstanie Bractwo Fulmara, legendarny krąg na Srebrnej Świecy założony przez… Adriana Uchołka, Rycerza Fulmara. Ten rytuał będzie miał na celu skompletowanie ich i sprawienie, by Bractwo Fulmara stało się zjednoczone… kto jak kto, ale ja doskonale rozumiem do czego służą Stare Rytuały, nawet jeśli nie działają ;-).
To sprawi, że Bractwo Fulmara (brzmi znacznie lepiej niż Fanklub Maurycego) będzie typowym Mrocznym Stowarzyszeniem, z własnymi rytuałami, choreografią i stylem. A nad tymi ostatnimi elementami mogę popracować, pomogę im… dobiorę im odpowiednie stroje (doskonała okazja by Czarnoczułek pomógł mi pofotografować te śliczne czarodziejki *_*) i wzbudzę ich zaufanie.
A przy okazji zrobię to, co jest moją Misją zleconą mi przez Kamilę. Jak najlepsza współpraca Srebrnej Świecy z Powiewem Świeżości.


Z myśli zaskoczonego Adriana Uchołka

Ten mag z Powiewu Świeżości, chwilowy przywódca… Julian Krukowicz… on ma rację! Przyszedł do mnie i powiedział, że żebyśmy naprawdę udowodnili Maurycemu nasze oddanie, pokazali nasze możliwości i umiejętności musimy przestać ukrywać się jak nastoletnie fanki piosenkarzy (@T___T@) i zaczęli działać by mu pomóc. Zaproponował Specjalny Rytuał Łączący, który znalazł w Prastarych Księgach Srebrnej Świecy - rytuał, który był wykorzystywany w początkach działania gildii a potem został zarzucony. Rytuał współdzielenia mocy. My nie stracimy mocy a jego szczęście zostanie zwiększone.
Czy spróbujemy? No pewnie :D.


Z myśli Ciernia, kociego 'władcy' Kotów

Jeszcze jeden dwunóg?
Ten jednak nie ma zamiaru ograniczyć się do wioski, ten ma czelność podróżować po moim lesie?
Ten dwunóg zapłaci za zbrodnie pełza i wszystkich innych dwunogów…


Z myśli bardzo szczęśliwego Juliana Krukowicza

Udało się. Udało, udało, udało się! Zrobiliśmy ten rytuał, wszyscy członkowie Bractwa Fulmara! Bardzo dobrze się stało, że znalazłem konieczność założenia specjalnych strojów w rytuale i 'przypadkiem' zapomniałem to powiedzieć magom wcześniej. Podobnie bardzo dobrze się stało, że w miejscu przeprowadzania rytuału znajdował się opuszczony budynek… Budynek, który pasował idealnie do moich celów. Parę porządnej jakości kamerek, Czarnoczułek, podział miejsca do przebierania się na męskie i kobiece i…
Moja kolekcja właściwych zdjęć właśnie się zdecydowanie powiększyła ^___^. Mam dziewczyny w różnych stadiach ubrania i - co najważniejsze - w cudownych pozach, minach i strojach rytualnych :D.
Ach, jestem genialny - genialny po prostu :D.


Z myśli Krystyny Bankierz

Nie ma co zwlekać. Może uda mi się namierzyć właściciela drugiej 'połówki rezonansu'. Wiem, kto stworzył artefakt teleportacyjny należący do tien Tannenbaum. Artefaktor nie powinien mieć oporów przed odnalezieniem jego 'pary' która mogła wywołać rezonans. Najpewniej będzie to dla niego ciekawe zagadnienie.
Tylko… dlaczego to musi być reformator? Oczywiście, że nie powiem mu, po co szukam tego, czego szukam.
Jedyne, co mogę mu dać to tak naprawdę numer seryjny amuletu teleportacyjnego. Sama nic więcej nie wiem…


Z myśli lekko wstrząśniętej Wiktorii

Co to było?
To chyba był ten paskudny, stary, wyliniały koci chowaniec przed którym ostrzegała mnie Irena…
Czarny pocisk wyleciał z krzaków… prosto na małą, biedną mnie. Co mogłam zrobić? Całe szczęście, że chwilę temu przygotowałam Lis'ha'or jako pułapkę na przeciwników… i oczywiście Plątopnącze. Kocisko wpadło w plątopnącza, ale je rozerwało (ajć), lecz szczęśliwie Lis'ha'or użarło paskudę. To jest: prawie użarło paskudę, kociak miał pole siłowe. Pole się rozsypało, kociak uniknął ataku… i wtedy zrobiłam coś, czego nie spodziewałam się użyć.
Tak. Coś przygotowane specjalnie dla Kamili. Po tym, jak Irena wreszcie zorientowała się, że Tomek i Kamila czują do siebię miętę, przygotowałam… wstępnie, bez złych intencji, oczywiście (^__^) odrobinę specyficznych… perfumów. Takich działających specjalnie dla kotów.
Cóż… potraktowałam tego kociaka środkiem przeznaczonym dla Kamili. Szkoda trochę perfumów… ale kociak zamiauczał i odbiegł. Było to odpowiednio rozdzierające 'miau', patrząc, że miałam dawkę dla Kamili na miesiąc… a on dostał całością ekstraktu.
Mam odrobinę spokoju.
Ale muszę się przygotować, to jest wyjątkowo paskudny kot…


Z myśli Krystyny Bankierz

Ech… miałam nadzieję, że zlokalizowanie właściciela tego artefaktu będzie nieco prostsze. Ale… cóż, tak na oko ten mag wyprodukował artefakty w ilości wręcz absurdalnej. W dodatku potem rozeszły się po magach wszystkich frakcji…
Tyle dobrze, że tien Chandrak zapisuje co wyprodukował i komu sprzedał. Niestety, namierzenie właściwego artefaktu potrwa…
…Swoją drogą, dziwny mag. Mówi tak… nieregularnie.


Z rozmowy Baal'baalona z Julianem Krukowiczem

- Ja teeeeż chcę się zaaapisać do Braaaactwa Fulmaaaara!
- ? O_O
- On jest taki wspaniaaaały!
- No… nie bronię Ci… jesteś w końcu dorosłym demonem…
- Juuuulian! On nas uratoooooował! Uratował całą giiiiiildię! Jest moim idoooolem! Pragnę z nim robić rytuaaaały! Płaaaawić się w jego świeeeeetle!
- Dobrze, dobrze… Nie ma sprawy, przyjacielu.


Z myśli Rafała Tygrysa, jednego z magów pod dowództwem kralotha

Ech… nie podoba mi się to. To jest… kraloth. Nie wiem… niby akceptujemy viciniusy do Srebrnej Świecy, ale… mam złe przeczucia.
Moje najlepsze porównanie to jest: 'akceptujemy magów do SŚ, ale czemu akceptujemy tien Renatę Maus'? To samo tutaj: czemu musimy akceptować kralotha? On jest taki… no… dobra, jest oślizgły. Może to tylko moje uprzedzenia, ekspert Aster w końcu wie lepiej, ale… mam wrażenie że kraloth to taka tien Renata Maus wśród viciniusów…
Ale, oczywiście, ekspert Aster wie lepiej. Kim ja jestem by wątpić w słowa wielkiego twórcy naszej frakcji?
Tak czy inaczej, mam ważną misję: znaleźć źródło skażenia miasta magią. Jeśli spotkam się z zagrożeniem, mam się natychmiast wycofać i poinformować kolegów. Głupi nie jestem… nie zamierzam rzucać się na kilku magów samemu…
To gdzieś tu… gdzieś tu jest…
Szelest?
A, to tylko jakaś staruszka… Ale co ona tu robi?! To na pewno jej wina! Złapię ją i dowiem się wszystkiego!


Z myśli uśmiechniętej Wiktorii

Tylko jakaś staruszka? Zbliżył się do pułapki… młody głupiec zasłużył na to, co go spotkało. Zgodnie z tym co mówi Irena, prawidłową reakcją w wypadku napotkania tajemniczego potencjalnego wroga jest albo nie robić niczego podejrzanego i zmusić przeciwnika do wykonania pierwszego ruchu albo zaatakować pierwszemu i przepraszać później.
A on? Rzucił się w moim kierunku i zaczął rzucać czary defensywne. Cóż, może to ciało nie jest zbyt szybkie, ale schowałam się za zbiornikiem retencyjnym i zmusiłam go do wejścia bezpośrednio w moją pułapkę.
Dostał gniazdem os… przedtem przekształciłam siebie by osy nie mogły mi zrobić krzywdy, ale on spanikował. Skończyło się na tym, że jak tylko spalił biedne osy, Lis'ha'or go ugryzło, przeszło przez tarczę jak przez masło i zraniło go boleśnie w okolice nogi. Najważniejsze, że zraniło go do krwi. Wtedy naprawdę spanikował i zaczął wzywać wsparcie. Użyłam roślinnego przemieszczenia poza jego polem widzenia, nie chcę walczyć z grupą magów… ale poszło zgodnie z planem, mam trochę krwi nieszczęśnika. Jeśli Marcin się pojawi, będzie miał dodatkową broń. Jeśli nie…
Cóż, w moim języku: mag współpracujący z kralothem nie zasłużył na żadną litość.

Swoją drogą… przez to, że uderzyłam w zbiornik retencyjny, podejrzewam że jestem Złym Magiem odpowiedzialnym za cnotę mieszkańców Kotów i całego Tworoga też XD. To się zmieni jak tylko usuniemy stąd tego 'pełza' (najbardziej poniżający opis kralotha jaki kiedykolwiek słyszałam)


Z narady wojennej czterech magów (wyłączającej, naturalnie, kralotha - kto by chciał z pełzem gadać?)

- Musimy coś z tym zrobić! Rafał został przecież ranny…
- Co? Jak chcesz załatwić starą babcię zielarkę z lasu? Ona nie ma za grosz postępowości, sam popatrz - uważa seks za coś złego i przez to rozwala całe Koty…
- Nie mówiąc nic o planach eksperta Astera…
- Spokojnie, zaminowałem tą… budowlę. Nie wiem, czemu ta wiedźma tam mieszka i w jaki sposób jej czar tam rzucony trafił do Gliwic, ale jak jeszcze raz ta starucha tam pójdzie…
- Tak, wiem. Ja się teleportuję i ją rozwalę.
- Czekaj czekaj, weź mnie ze sobą.
- Jedna stara baba?
- Sprytna baba.
- Dobrze… jak chcesz. Rafał… musimy Cię podleczyć, chłopie.
- Już się tym zajęła Elka.
- Ela? Przecież jej magia lecznicza leży. Masz przecież kralotha…
- Nie pozwolę, by mnie dotykał kraloth. Widziałeś, co on robi tym ludziom?
- To tylko ludzie…
- Może. Ale są nadzwyczaj podobni do nas, magów na oko. Może się pomylić…


Z myśli Krystyny Bankierz

Poprosiłam tien Janusza o wsparcie, przygotowaliśmy po kilka tarcz gotowych do rzucenia w Quarkach, dodatkowo (na wypadek, gdybyśmy chcieli skłócić kralotha z ekspertem Asterem) wzięliśmy też nieco wypaczonych kryształów. Tien Janusz schował je do kieszeni podprzestrzennej, żeby kraloth ich nie wyczuł.
Cóż…
Bardziej gotowi nie będziemy, a każda chwila zwłoki to chwila, w której kraloth może swobodnie działać.
Czas na nas.


Z rozmowy Izy Łaniewskiej i Marcina Chabra

- Więc to Ty zawiadomiłeś mistrza Wołkowca odnośnie pojawienia się kralotha?
- Tak.
- Czemu nie poszedłeś do swojego mistrza?
- Nie jestem niestety do końca pewien poglądów tien eksperta Gromniaka na świat ludzi. A jest to sytuacja, przy której niespecjalnie mogę ryzykować…
- Rozumiem… skąd masz te informacje?
- Zastrzeżone. Nie zdradzam swoich informatorów.
- Rozumiem.
- Mam plan: przeniesiemy się do samochodu wypożyczonego od znajomego człowieka przy użyciu Bramy i stamtąd podjedziemy do celu. Oszczędzi nam to trochę czasu i zdobędzie środek transportu. Nie chcę używać Bramy bezpośrednio do Kotów z wiadomych powodów.
- Zgoda. Jesteś świadomy tego, że samochód może zostać uszkodzony?
- Mój znajomy wyraził na to zgodę.
- Dobrze… pozostaje jedynie czekać na Maurycego. Ta rozmowa zajęła mniej czasu niż się spodziewałam.
- Jeszcze jedno. Na miejscu mam utajonego… agenta. Nie wiem jak bardzo będzie ze mną chciał współpracować, ale może nam powiedzieć coś cennego…
- Nie wiesz…
- To współpracownik jeszcze innego maga, z którym mam dobre kontakty.
- Rozumiem.


Z myśli Krystyny Bankierz

Oszołomienie po teleportacji było niemal niezauważalne - jest to zdecydowana zaleta wynikająca z wykorzystania Bramy gildii zamiast osobistego teleportu. Oczywiście, aby zapewnić sobie pozostanie niewykrytym przenieśliśmy się w punkt odpowiednio oddalony od wsi Koty. I tak zamierzaliśmy podejść na piechotę, po drodze orientując się w sytuacji. Tien Janusz oddał dowodzenie mnie. Nie dziwię się temu, w końcu to ja poprosiłam go o pomoc w przeprowadzeniu akcji.


Z myśli całkowicie zafascynowanego Adriana Uchołka

Julian jest… niesamowity! W jakiś specjalny sposób ściągnął tu Maurycego! I dał mu prawdziwy miecz! Taki epicko-legendarny, ze złoceniami, runami i wszystkim!
A sam rytuał… nas, mężczyzn, pasował tym mieczem, kobiety całował. Aż dało się wyczuć aurę mocy. Potem każdy członek Bractwa musiał powiedzieć Maurycemu dlaczego go podziwia i szanuje. Maurycy nas wszystkich błogosławił i odwołał.


Z myśli Krystyny Bankierz

Ślady zaklęć. Najwyraźniej bojowych. I tropy wskazujące na walkę. Zobaczmy, co powie nam zaklęcie detekcyjne. Tien Janusz będzie mnie osłaniał.
…<czar (soczewka)>
Taaak… Aquam, Igni, Auram… Przypalone liście, przekształcony, pusty ul… Dość stare zaklęcia. Magia… ludzka, nie kralotha.
I jeszcze… coś… coś bardzo starego, ślady niemal już zanikły. Dotyka… całą wieś? Co to jest? Kolejna aura?
Jeśli ktoś tu walczył, to jest szansa, że choć jedna strona może okazać się potencjalnym sojusznikiem. A przynajmniej kimś neutralnym. Musimy to zbadać, wolałabym, żeby nie okazało się, że w śeodku akcji wpada na nas ktoś, kto mógłby nam pomóc.
Chwila, wiem, skąd rzucono to stare zaklęcie. Jest poza zasięgiem detekcji kralotha. Pójdziemy to zbadać, zobaczymy, co tak naprawdę robi. Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby nie znać potencjalnych sojuszników lub przeciwników.


Z myśli zaskoczonego Juliana Krukowicza

Ten rytuał… działa? On coś faktycznie zrobił XD.
Cóż… dziwne, że znalazłem taki rytuał w takim miejscu. Będę się musiał temu trochę przyjrzeć, poszukać ewentualnych efektów ubocznych czy coś… sam rytuał wyglądał na bardzo prosty i dziwne by było gdyby został tak po prostu zarzucony jeśli jest przydatny…
Choć z drugiej strony… to jest Srebrna Świeca. Konstrukcja hierarchiczna. A rytuał nie zakłada konstrukcji hierarchicznej tylko wymaga co najmniej ośmiu magów którzy wierzą w jakiś cel i ideał… może dlatego to zarzucono?
Ale mój własny Baal'baalon wielbiący Maurycego? XD
Dobrze, Maurycy sobie poszedł na Tajną Misję (sama wiedza o Tajności Misji dodała mi kilka punktów w tej grupie :D). Wezmę ich i spróbujemy zrobić coś dobrego w Srebrnej Świecy - może ktoś tu potrzebuje pomocy w zadaniu domowym, może komuś przyda się grupa magów… połączmy Przyjemne z Pożytecznym i sprawmy, by Bractwo Fulmara stało się legendą!


Z myśli załamanego Maurycego

Muszę się z tm pogodzić, mam fanklub. I wcale nie wiem co jest w tym najgorsze, czy nazwa, czy to uwielbienie w ich oczkach, czy też może to że Julian się do nich dorwał. I jeszcze ten rytuał… coś zrobił, tylko co?… te dzieciaki (i nie tylko dzieciaki) mają niezły potencjał, muszę znaleźć jakiś sposób na ukierunkowanie ich energii na coś pożytecznego, tylko na co? W tej chwili Julian radzi sobie z tym nieźle, ale… czy ja naprawdę chcę żeby Julian kreował mój wizerunek?


Z myśli Krystyny Bankierz

Całe szczęście, że wzięłam ze sobą tien Janusza. Gdy tylko zbliżyliśmy się do ukrytego wśród drzew niewielkiego budynku, zatrzymał mnie wpół kroku. Cały teren był praktycznie zaminowany pułapkami.
Nie były to najlepsze czy najbardziej profesjonalne pułapki, niemniej jednak byłyby w stanie ogłuszyć nieprzygotowanego maga. Sposób ich założenia wskazywał na osobę niewprawną, a przynajmniej sporo mniej wprawną od tien Janusza. Cechą szczególną było to, że w chwili uruchomienia pułapki te wysyłały impuls informujący twórcę o tym fakcie.
Ich obecność dała mi do myślenia. Oznaczała ona, że co najmniej jedna strona jest świadoma działania tej drugiej, przy czym nie mieliśmy możliwości stwierdzenia, czy to 'swój' czy 'przeciwnik' pozostawił tu te pułapki.
Tien Janusz tymczasowo unieruchomił pułapki, by umożliwić mi podejście do budynku i analizę zaklęcia rzuconego na wieś. Wynik okazał się nadzwyczaj interesujący. Mag, który rzucił to zaklęcie zdecydowanie nie jest sojusznikiem kralotha. Normalnie Wieś Cnoty! XD
Cóż…
Postanowiliśmy wykorzystać fakt, że zwolnienie pułapek najpewniej ściągnie tu jakiegoś maga i zastawić własną pułapkę. Zaczailiśmy się i przygotowaliśmy do starcia, po czym tien Janusz uaktywnił jedną z pułapek.


Z rozmowy Stefana Soczewicy z Eleonorą Wiaderską

- Mam! Ktoś wdepnął w pułapkę! Przenoszę nas natychmiast! Pojedziemy tą starą babę!
- Czekaj! Poczekaj chwilę…
- Nie ma czasu do stracenia!
- Nie! Rzucę wpierw czary ochro…


Z obserwacji Janusza Darniaka

Jak się spodziewaliśmy, pojawił się czarodziej. Niecałe pół sekundy później pojawił się drugi mag - tym razem czarodziejka. Ten pierwszy wpadł w swoje własne pułapki i stracił przytomność.
Drugą czarodziejkę tien Krysia potraktowała łamaczem tarcz i pociskiem obezwładniającym.
Jak na strzelnicy, nie miała żadnych szans…


Z myśli zapisanych Maurycego

Przyjechaliśmy autem, więc z punktu widzenia magów w zasadzie się skradaliśmy. Rozeznanie terenu wyszło niezgorzej. Z ciekawostek użycie lustrzanki z dobrym teleobiektywem zostało przyjęte jako nowum. Mamy zdjęcia magów, a magowie nie wiedzą że to mamy. Zdecydowanie muszę porozmawiać poważnie z Izą na temat możliwości niemagicznych akcji jakie mamy do dyspozycji. Teraz pozostaje tylko pytanie jak wejść do wioski żeby przeprowadzić zwiad. Nie lubię kiedy jedyny plan który mamy jest mój i do tego zakłada że idę na przynętę. Dobrze przynajmniej że udało się potwierdzić że bez użycia magii jestem w stanie obronić się przed dominacją. Marcin chyba był pod pewnym wrażeniem jak jego zaklęcie spełzło. Miejmy nadzieję że to co siedzi w wiosce nie będzie się jakoś szczególnie starało pod tym względem, w końcu to "tylko" ludzie. Jak się uda obronić bez użycia magii będę mógł udawać zdominowanego i rozejrzeć się trochę, jak się nie uda, Marcin i Iza mnie wyciągną. Eh, nie lubię jak mój własny plan mi się nie podoba…


Z poleceń Izy Łaniewskiej

Ten huk! Ktoś użył broni palnej! I ta emanacja!
Dobrze, przed nami właśnie stało…
Marcin! Spróbuj zajść to miejsce od tyłu, Maurycy schowaj się i oddal trochę od mojej pozycji. Ja spróbuję zobaczyć, co to takiego…
Może mamy przewagę zaskoczenia, ale nie wiemy nawet, czy to jest naszym wrogiem.
Przekieruję obraz z wysokości, może nas nie zauważą…
Dwie osoby. Nie widzę ich… Na ziemi jeszcze dwóch magów. Nieprzytomnych.
Niech to! Wykryli naszą obecność! Rozdzielmy się!
…Maurycy, czemu biegniemy w tym samym kierunku?


Z myśli zapisanych Maurycego

Heh, moja pierwsza oficjalna akcja jako terminus. CO JA TU ROBIĘ? Nie mam absolutnie żadnego przeszkolenia w tym kierunku. Dobrze przynajmniej że Iza dowodzi, jakoś damy radę. Szczególnie że Marcin sprawia wrażenie równie kompetentnego co Iza. Może uda mi się nie wchodzić im za bardzo w drogę. Eh… i znowy idziemy walczyć.


Z myśli Janusza Darniaka

Tien Krysia wykryła, że tajemniczy mag nas obserwuje. Niestety, ów mag dał radę wykryć, że my wykryliśmy jego obecność. Sprawdziłem, z iloma magami mamy do czynienia serią drobnych skanów - dwóch przeciwników. Zupełnie inna klasa niż ta dwójka leżąca na ziemi.
Dobrze…
Wyrzuciłem dyskretnie jeńców na drzewo. Teraz tylko namierzyć ich pozycję i…


Z myśli Krystyny Bankierz

Poprosiłam tien Janusza, żeby zrobił skan mentalny pojmanej dwójki. Okazało się, że byli to uczniowie eksperta Astera… Zabraliśmy każdemu jakiś drobiazg (po kilka włosów), który pozwoli nam na późniejsze bezsprzeczne udowodnienie ich tożsamości. Poprosiłam tien Janusza, żeby przeniósł jeńców na drzewo. Musimy się zająć nieproszonymi gośćmi, a wolałabym nie stracić jeńców.
Szlag by to! Tamta dwójka rzuciła chyba wszystkie zaklęcia, jakie przyszły im do głowy, sprawiając, że wszelkie próby detekcji magicznej na tamtym obszarze straciły sens. Co gorsza, nie wiedzieliśmy, czy nie ma ich więcej.
Aby utrudnić wszelkie czary detekcyjne na terenie, na którym znajdowali się jeńcy, również rzuciliśmy wszystko, co tylko mogło dać echo, po czym jak najszybciej opuściliśmy niebezpieczny teren.
Ze względu na to, że całkowite rozdzielenie się mogłoby być bardzo niebezpieczne (nie mogliśmy mieć pewności, z iloma przeciwnikami mamy do czynienia), udaliśmy się z tien Januszem w mniej więcej tym samym kierunku, zachowując stosowną odległość od siebie i poruszając się szybko, acz ostrożnie, udaliśmy się mniej więcej w kierunku, w którym wykryliśmy przeciwnika.


Z rozmowy dwóch pozostałych magów Srebrnej Świecy w służbie Astera

- Padli! Ta zielarka ich pokonała!
- Uspokój się!
- Musimy… Tak! Rytuał przyzwania!
- Jest nas tylko dwoje! Dwie osoby nie dadzą rady…
- Troje! Mamy kralotha!
- Ale… ale… On nie potrafi…
- Potrafi. Ten rytuał został zaprojektowany tak, żeby ostatni debil go rzucił. Kraloth może nie wygląda, ale jest inteligentny. Piekielnie inteligentny. Nigdy nie rzucałem jeszcze rytuału z Vicinusem!
- Nie mamy wyjścia, bo ten babsztyl pozmienia ich w żaby albo coś…


Z myśli Wiktorii

Hm… niedobrze.
Nie wiem, co ten mag rzucił… Ten, który wspierał Izę, ale moja podglądająca roślina zaczęła do niego mrugać i się ujawniła. Co gorsza, on to zauważył… Dobrze, zostało mi ją tylko usunąć.


Z myśli zaskoczonego Maurycego

… trawa na mnie łypie… co to u licha jest i co zrobiła ta moja soczewka, miała tylko dać nam ptaki zwiadowców… jestem pewien że ta roślinka nie jest moja, a jak nie moja to czyja?


Z myśli Krystyny Bankierz

Niedobrze… Najwyraźniej mamy do czynienia z osobą wyszkoloną w walce. Nie zastaliśmy nikogo na obszarze, skąd przyszedł pierwotny sygnał. Oczywiście, nie wychodziliśmy na otwartą przestrzeń, ani w żaden sposób nie zdradziliśmy swojej obecności.
Teren był dość zryty, by uniemożliwić podążanie za tropami, ślady magiczne zostały kompletnie zatarte…
Uznaliśmy, że najlepiej będzie ostrożne wrócić w pobliże tamtego budyneczku - przy odrobinie szczęścia tamci magowie przyjdą tam, by osobiście zbadać sytuację - czary detekcyjne również tam są bezużyteczne.
Niech to, przeciwnik jest naprawdę dobry… Uganiamy się za nimi, a nawet nie zaczęliśmy działań w sprawie kralotha.


Z myśli Izy

W jakiś sposób się rozminęliśmy. Przy tak wielu rzuconych dookoła czarach, zwłaszcza patrząc, że to miejsce zawiera duże echo magiczne… Nie przesadzałabym, wolę nie czarować, może dojść do Skażenia. Mam przygotowaną broń, mam amunicję… Maurycy też jest uzbrojony i niebezpieczny, a za niecałą minutę będzie tu Marcin.
Czas się wzbić w powietrze i poszukać ich nie dotykając stopami ziemi.
Tym razem będziemy lewitować wolniej i ostrożniej, ale będziemy czujnie ich wypatrywać…
Ci magowie są naprawdę dobrzy. Kraloth współpracuje z kimś, kto wysłał tak silnych magów? Marcin wyraźnie powiedział, że kraloth nie powinien spodziewać się jakichkolwiek problemów.


Z myśli kralotha

Czyli teraz pojawiła się silniejsza czarodziejka. Stara i mądra. Nie mam wyjścia, pomogę tym młodym głupcom. Wezmę tego człowieka, przyda się wspomaganie Magią Krwi.


Z myśli Rafała Tygrysa, jednego z magów pod dowództwem kralotha

Co ten kraloth… Robi?… Nie chcę tego widzieć…
Niedobrze mi…
Coś… dziwnego dzieje się z tym rytuałem…


Z myśli Krystyny po odebraniu echa teleportacji

Co…?! Szlag! Jeńcy! …Dobrze, że tien Janusz zrobił skany i że mamy dowody… A tamci magowie nic nie widzieli - kraloth nie powinien się o nas dowiedzieć.
To był standardowy rytuał ratunkowy Srebrnej Świecy. To echo poznałabym w środku nocy. To znaczy, że jest tam jeszcze co najmniej trójka osób zdolnych do rzucania zaklęć… Jeszcze troje magów? Niedobrze. Może i słabi, ale… Mrówki też są słabe, ale stosują taktykę 'nas mnogo'.
Z drugiej strony… straciliśmy jeńców, ale to otwiera nam nowe możliwości. Podlecimy w okolice miejsca, gdzie tien Janusz ich umieścił, może uda nam się złapać tamtych…


Z myśli zaskoczonej Izy

Tien Bankierz i tien Darniak?! Nie spodziewałam się tego!
Frakcja konserwatywna współpracująca z kralothem… Nie myślałam, że aż tak nisko upadną w swojej wiecznej pogoni za większą mocą i władzą.
Praktycznie wpadliśmy na siebie, wszyscy czworo mamy siebie nawzajem na muszce. Tylko Maurycy wygląda, jakby nie chciał się angażować.
Nie wiem, czy sama pokonam tą dwójkę, ale zaraz pojawi się Marcin, co pozwoli mi wyrównać szanse…


Z myśli zaskoczonej Krystyny Bankierz

Tien Łaniewska?! W jaki sposób ekspert Aster skłonił do współpracy ?
I …tien Fulmar?
Z tien Januszem wzajemnie kryjemy swoje plecy.
Tien Łaniewska wygląda na gotową do akcji w każdej chwili. Z kolei tien Fulmar wydaje się nie rozumieć powagi sytuacji. Dlaczego tien Łaniewska zabrała ze sobą amatora?


Z myśli zapisanych Maurycego

Krystyna? Co ona tutaj robi? Ze wszystkich… eh… no dobra, może i jest nieco skrzywiona przez tę swoją etykietę, ale nijak mi nie pasuje do jej profilu współpraca z kralotem. Tylko jak tu teraz nie dopuścić do walki… oj Iza nie wygląda na zadowoloną, ale… eh… to może błąd, ale jestem gotów zaryzykować oddanie jej przewagi na starcie walki jeśli da nam to szansę na uniknięcie jej jeśli jest niepotrzebna.


Z myśli Izy

Tien Bankierz wyraźnie jest zaskoczona obecnością Maurycego. Ja natomiast jestem zaskoczona pasywnością Maurycego. Wygląda, jakby chciał się zdystansować od całej tej operacji - stoi na uboczu i nie wykonuje żadnych agresywnych ruchów. Myśli, że magowie współpracujący z kralothem oszczędzą jego?
Albo jest głupcem, albo zdrajcą. Żadna z tych alternatyw mi się nie podoba.


Z myśli Krystyny Bankierz

Tien Łaniewska ostrzegła mnie, że ma na tym terenie wsparcie. Nie wiem, czy to blef, czy nie, ale nie zamierzam ryzykować. Oboje z tien Januszem mamy artefakty ratunkowe, ale ostrzeżeni powinniśmy być w stanie się obronić w razie czego.
Jedyną osobą, która nie jest gotowa do natychmiastowej walki jest tien Fulmar. Albo jest głupi, albo nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji…
Jakkolwiek tien Fulmar jest niewychowanym gburem, to jednak nie wydaje mi się, żeby był skłonny do współpracy z kralothem. Albo tien Łaniewska go wprowadziła w błąd, albo ich cele są inne niż zakładałam.
Posłuchajmy, co mają do powiedzenia.


Z myśli zapisanych Maurycego

I Krystyna i Iza patrzą na mnie jak na idiotę —' Ale jakbym zrobił cokolwiek innego prawie pewne jest że zaczęła by się walka. I tak mimo że trochę sobie wyjaśniliśmy obie są gotowe skoczyć sobie do oczu. W co ja się znowu wpakowałem? Maurycy pogódź się z tym, masz talent do pakowania się w kłopoty —'


Z myśli Krystyny Bankierz

Czyli… Tien Łaniewska wie o działającym na tym obszarze kralocie. Twierdzi, że jej zadaniem jest zlikwidowanie Vicinusa. Tien Fulmar powiedział, że nie wiedzą, skąd kraloth się wziął i mają się tego dowiedzieć. Wnosząc z karcącego spojrzenia, jakie tien Łaniewska rzuciła tien Fulmarowi, nie chciała nam tego zdradzać.
Cóż… słowo po słowie, korzystając z faktu, że tien Janusz znacznie lepiej zna się na magach niż ja, udało mi się trochę dowiedzieć.
Sądzę, że tien Janusz wykryłby poważne kłamstwo. Jako, że tak się nie stało, założę, że mówią prawdę… A przynajmniej część prawdy.


Z myśli Marcina Chabra

Cóż… Wszystko wskazuje na to, że mamy tu dwa zespoły polujące na kralotha. Jednym jesteśmy my, a drugim są oni. Nie chcieliśmy walczyć - nie było po co walczyć, nie z potencjalnymi sojusznikami. Najwyraźniej tien Izabela Łaniewska jednak tak o nich nie myśli. Szkoda.
Pojawiłem się - powoli, z rękoma łagodnie uniesionymi - żeby wiedzieli o mojej obecności, i by nie pomyśleli przypadkowo, że jestem przeciwko nim, lub że chcę ich zaskoczyć.
Na mój widok tien Bankierz się wyraźnie zdziwiła, i cóż… odprężyła i jednocześnie posmutniała.


Z myśli Krystyny Bankierz

Okazało się, że dodatkowa osoba nie była blefem ze strony tien Łaniewskiej.
Okazał się nią być tien Chaber, terminus frakcji reformatorów, który niedawno przyłączył się do gildii. Vicinus. Wszystko, co mi o nim wiadomo (a wiem na jego temat sporo, jako, że jego przyłączenie się było dość głośne i się nim zainteresowałam), wskazuje, że współpraca z kralothem nie jest czymś, co by kiedykolwiek zrobił…
To potwierdziło słowa tien Fulmara, jednak… Obawiam się, że tien Chaber nie wie, w co się pakuje biorąc udział w tej akcji.
Ekspert Aster najgłośniej gardłował za pozwoleniem Vicinusom na przystępowanie do gildii. Tien Chaber działający przeciwko niemu… To jak pies gryzący dłoń, która go karmi.


Z myśli Marcina

Ekspert Aster… Mag… nie, osoba, z uwagi na którą przyłączyłem się do Srebrnej Świecy. Mag, który zawsze twierdził, że magowie i Vicinusy powinni żyć w pokoju i że powinni mieć te same prawa, bo mają ten sam potencjał. Mój aktualny mistrz jest osobą, którą polecił mi tien Aster.
Jest to bardzo silny cios. Skutek, jaki to będzie miało… Wolę aż nie myśleć o reputacji frakcji reformatorów, jeżeli to wyjdzie na jaw.
A musi wyjść na jaw!
Obecność tych dwóch magów frakcji konserwatywnej jest gwarancją tego, że to wyjdzie na jaw.
Cóż… wszystko wskazuje na to, że jakkolwiek tien Aster jest bardzo sympatycznym magiem i trudno go nie lubić jeżeli posiada się moc magiczną, jeżeli ktoś nie ma mocy magicznej, to z punktu widzenia eksperta Astera mógłby równie dobrze nie istnieć. To więcej, niż przykre.
Nie mam wyjścia. I obiecałem Kamili, że rozwiążę tą sytuację i jestem to winny sobie.
Jakkolwiek by mnie to nie bolało, musimy uderzyć tien Astera z bardzo dużą mocą - choćby po to, by udowodnić, że nie jesteśmy tacy jak.
To prawda. Ja nie mogę osobiście uczestniczyć w tej operacji. Tego by było za wiele. Zostałbym najprawdopodobniej usunięty ze Srebrnej Świecy.
Tien Bankierz dała mi kilka możliwości wycofania się przed usłyszeniem prawdy. Muszę znać prawdę. Moje pozostanie na Srebrnej Świecy jest mniej ważne niż prawda.


Z myśli Janusza Darniaka

Wiadomość, kto stoi za kralothem wyraźnie wstrząsnęła tien Łaniewską. Nie spodziewała się tego. Przyznam, że ogromną przyjemność sprawiła mi jej mina. Tien Łaniewska zwykle zachowuje się, jakby jej frakcja nie robiła nigdy nic złego i jakby większość zła tego świata pochodziła zwłaszcza z frakcji konserwatywnej. Dzisiejszy dzień jest miłą odmianą.


Z myśli Izy

Tien Aster… To katastrofa!
To niemożliwe! Tien Bankierz tylko tak mówi, nie znalazła, kto naprawdę za tym stoi!
Ale nie… mówi, że ma dowody. Powiedziała też, że wie z pewnego źródła, że w tej chwili ekspert Aster jest bardzo zajęty bardzo ważnym posiedzeniem Rady i na pewno się tu nie pojawi. Co nic nie zmienia. Nadal nie wiemy, jak to rozwiązać…
Nieważne, kto to. Mag zdolny do takiej podłości musi zostać ukarany, nieważne, kim by nie był. I nieważne, jak bolesne by to nie było.
Wcale nie jest powiedziane, że tien Bankierz się nie pomyliła i nie znajdziemy dowodów świadczących o czymś innym.


Z myśli zapisanych Maurycego

Eh… chyba nie doceniłem w jakie paskudztwo się wpakowaliśmy przypadkiem… i jak tu teraz dobrze z tego wybrnąć… pieprzyć reputację frakcji, ale jak to rozegrać tak, żeby nie zostawić za sobą śladów.


Z myśli nieco zaskoczonego Janusza Darniaka

Uporządkujmy fakty. Pierwsze tajemnicze źródło, źródło tien Chabera, poinformowało go, o obecności kralotha w Kotach, o obecności dużego, dziwnego kota, starającego się aktywnie zniszczyć kralotha i o obecności tajemniczego maga lub tajemniczej istoty w jakiś sposób powiązanej ze Srebrną Świecą, o nazwie kodowej 'Cień'.
Tajmnicze źródła tien Bankierz informują, o istnieniu kralotha w kotach, o tym, że za kralothem stoi ekspert Aster, o tym, że znajduje się tam tajemniczy, agresywny kot, najprawdopodobniej współpracujący z kralothem, i że znajduje się tam grupa magów na pewno próbująca podjąć współpracę z kralothem.
Zupełnie inne punkty widzenia…
Zbyt podobne, żeby któraś ze stron miała zmyślać, i zbyt różne od siebie, by te dwie strony miały ze sobą choćby trochę współpracować.


Z myśli Marcina

Jeżeli tajemniczy informator tien Bankierz podsłuchał, jak tajemnicza grupa magów debatowała z kralothem, to może znaczyć tylko jedno: tajemniczy informator był tam wtedy.
Ach, tien Bankierz powiedziała, że ten 'Cień' był jej informatorem, i że został ciężko ranny.
Widzę rękę Ireny… Mało który mag potrafi być aż tak niebezpieczny w walce, jak zdenerwowana Irena, która wierzy, że walczy w słusznej sprawie.
Jeszcze rezonans?! Auuu…
Na AZ nie przerabialiśmy rezonansu… Nie zdążyliśmy. Słyszałem jednak, że rezonans może nawet zabić.
Nie. Nie powiem tego Kamili. Nic z tego.


Z myśli Krystyny Bankierz

Na wieść o rezonansie tien Chaber wydał się ogromnie zaskoczony i chyba trochę… przestraszony. Powiedział, że jego agent byłby niepocieszony, zwłaszcza, że potem próbował porozmawiać z 'Cieniem'.
Cóż… trzeba wiedzieć, co się robi i być gotowym ponieść konsekwencje.
Tak, czy owak, tien Chaber wydał się również zaskoczony tym, że prędzej czy później trafiłabym do niego - drugą 'połówką' rezonansu okazał się zakupiony przez niego znacznik teleportacyjny.
Poprosiłam go o oba wypalone artefakty, bym mogła dostarczyć je rzemieślnikowi do zbadania. Oddał je bez większych oporów… Nie obawiam się, że rzemieślnik zdradzi tożsamość tien Tannenbaum - obłożyłam wszelkie informacje na ten temat klauzulą poufności i kazałam odsyłać zainteresowanych do siebie.
Bardziej niepokoi mnie to, że nie wiadomo, ile tien Chaber ma agentów. Co chwilę słyszymy 'aha, jeszcze jest X…'


Z rozmowy Wiktorii i Marcina

- Cześć Marcin, jak się masz?
- To… Ty?
- A, tak, ja! Zaskoczony, że mnie słyszysz? Ani nie piszesz, ani nie dzwonisz… Musiałam to zmienić. Stęskniłam się za jedynym mężczyzną, któremu nie staje na mój widok. ^_^
- W tej chwili mam troszeczkę mniej czasu…
- Wiem. Jesteś na tej samej akcji, co ja. Widzisz, jak bardzo cnotliwi są mieszkańcy Kotów? To moja robota.
- Co? Ty tu jesteś? Ty to zrobiłaś?
- A kto inny?
- Spodziewałbym się każdego, Ciebie trochę mniej.
- Dlatego właśnie ja to zrobiłam. Dziewczyna musi być troszeczkę tajemnicza. Gdybym była całkowicie przewidywalna…
- Dobrze. Natychmiast się stąd wycofaj. Nawet nie masz pojęcia co Ci grozi!
- To Ty nie masz pojęcia. Słuchaj, możemy zrobić to w formie 'szlachetny bohater ratuje damę i kończy tak głupio jak zaczął' lub 'szlachetny bohater współpracuje z damą i rozwalają zło'. Dama grzecznie siedzi z tyłu, ale wspiera, gdy się to przyda. Wybór Twój.
- Tak… Za dobrze Cię znam. Tu nie ma wyboru. Zrobisz to, co chcesz zrobić.
- Posłuchaj mnie. Jest tu czterech magów i kraloth. Mam próbkę krwi jednego z tych magów, mogę służyć też innymi… hm… neutralizatorami? Inhibitorami? Wiesz, będziesz moim Bondem, a ja będę Twoją Q.
- Q był mężczyzną.
- Ja nie jestem. Co, wchodzisz w to?
- Tak… Choćby po to, byś Ty się w coś nie wpakowała.
- Super! To czekam!


Z myśli zapisanych Maurycego

Dobra, oficjalnie się zgubiłem. Wszyscy mają tu swoich agentów, a Ci agenci dwoją się i troją… w ilości przoduje Marcin, ale jeśli idzie o najbardziej tajemniczego to Krystyna równo rywalizuje. Agent Marcina to vicinius, bardzo niezależny i obdarzony inteligencją, trochę inną niż ludzka, z kolei agetn Krystyny ma dziwną formę bojową i wyjątkowo nietypową aurę magiczną. Z czymś mi się kojarzy, ale za chiny nie mam pojęcia z czym. Zdecydowanie za dużo dziwnych rzeczy się tutaj dzieje.


Z myśli Krystyny Bankierz

Jeszcze jeden agent? Tien Chaber ich hoduje czy jak? Rozmnażają się najwyraźniej przez pączkowanie…
Ale muszę powiedzieć, że nawet dla mnie było oczywiste, że telefon go porządnie zaskoczył.
Oddalił się na chwilę, po czym wrócił nieco zakłopotany, mówiąc, że pojawił się jeszcze jeden agent, o którym dotąd nie wiedział, ale który będzie z nami współpracował pod warunkiem, że zachowa anonimowość i że jedyną osobą kontaktową będzie tien Chaber…
Zniknął na chwilę, po czym wrócił z dwoma fiolkami. Jedna zawierała krew - podobno jednego z magów wspierających kralotha. Drugą wypełniać miał eliksir przygotowany na bazie tejże krwi, działający na tego konkretnego maga…
Wskazuje to na czarodzieja parającego się magią typu Aquam.
Co więcej, tien Chaber nie krył (choć był coraz bardziej zakłopotany), że to właśnie ów agent był autorem zaklęcia 'Wsi Cnoty'.
…Podejrzewam, że tien Chaber mógłby zmobilizować ponad dziesięciu współpracowników i po prostu zalaliby kralotha samą masą…


Z myśli Janusza Darniaka

Chyba zatem już wszystko wiemy…
Teraz naszym problemem jest, co z tym zrobić.
Do pokonania mamy kralotha, co nie jest problemem.
Prawdziwym problemem jest jak uderzyć w eksperta Srebrnej Świecy Astera tak, by jak najbardziej ucierpiał i by nie zaszkodziło to ani gildii ani tym magom, którzy są tu obecni, i którzy są naszymi sojusznikami. Jestem pozytywnie zaskoczony faktem, że reformatorzy tak samo chcą uderzyć w tien Astera jak my.
Problem polega na tym, że tien Chaber nie powinien tu być (jego obecność sama z siebie stanowi dla niego zagrożenie), a jeżeli uderzymy w tien Astera naprawdę mocno, będzie przesłuchanie mentalne. Nie damy rady ukryć prawdy przed zainteresowanymi Wysokimi Terminusami.


Z myśli Krystyny Bankierz

A zatem do czegoś doszliśmy…
Choć plan, jaki ułożyliśmy jest… sprzeczny ze wszystkim, czego się uczyłam. Złamanie Maskarady budzi we mnie instynktowny sprzeciw.
Ale po kolei.
Tien Chaber przechodzi na trzecią linię. Od tej pory będzie stanowił wsparcie i nie pojawi się w samej wsi.
Tajemniczy cnotliwy sojusznik tien Chabera wraz z nim samym wywabi kralotha na otwartą przestrzeń. Tien Chaber twierdzi, że może to osiągnąć, a ja zamierzam zaufać ocenie kompetentnego terminusa. My pozostawimy we wsi artefakt alarmowy, którego zadaniem będzie wezwać nas w razie 'nieoczekiwanych' kłopotów. Artefakt zostanie tam dostarczony przez drugiego agenta tien Chabera - Vicinusa.
Oficjalnie, reformatorzy do tej pory byli nieświadomi istnienia problemu. Ja wraz z tien Januszem zaraz wrócimy na Srebrną Świecę, aby zażądać ich wsparcia (żeby nikt nie mógł powiedzieć, że ta akcja to jakaś forma walki pomiędzy frakcjami). Oczywiście, musimy się przygotować do akcji tępienia kralotha. To da również czas agentom tien Chabera na przygotowanie przynęty na kralotha.
Jedynym problemem pozostaje fakt, że nasza akcja najprawdopodobniej bardzo silnie uderzy w eksperta Astera. To oznacza przesłuchanie mentalne… A jeśli nie ukryjemy szczegółów planu, wszystkie nasze wysilki wezmą w łeb.
…Chyba mam pomysł, jak rozwiązać ten problem. Tien Tannenbaum wspomniała, że jej demon, Sairanseil, potrafi wysysać wspomnienia, emocje czy ból…
Jeżeli tien Tannenbaum zgodzi się wypożyczyć Sairanseila na akcję, problem przesłuchania mentalnego zostanie rozwiązany. Oczywiście, uświadomię jej związane z tym ryzyko, że ktoś powiąże ją z całą akcją. Z drugiej strony, zrobiłam wszystko, by nie zdradzić tożsamości swojego informatora, a sam fakt pożyczenia mi demona w żaden sposób nie pozwala na sensowne podejrzenia w jej stronę.
Jeśli tien Tannenbaum nie wyrazi zgody na wykorzystanie Sairanseila, będziemy musieli zastosować metodę zasugerowaną przez tien Fulmara - pozostawienie śladów grzebania w naszej pamięci. Nie jest to tak czyste i pewne rozwiązanie…
Cóż, zobaczymy, jak będzie.


Rozmowa Krystyny Bankierz z Persefoną Tannenbaum

- Lady Bankierz…
- Leż, tien Tannenbaum. Szczytem złego wychowania byłoby z mojej strony wymagać formalności od osoby chorej. Przyszłam poinformować Cię, że sprawa, o której mówiłyśmy, jest bliska rozwiązania.
- Dziękuję bardzo. To dla mnie bardzo ważne… bardzo ważna wiadomość.
- Jeśli wszystko uda się zgodnie z planem, winni powinni zostać odpowiednio ukarani. Jest jednak coś, o co chciałabym Cię, tien Tannenbaum poprosić, a co może wydatnie ułatwić operację. Wiąże się to jednak z pewnym dla Ciebie ryzykiem, dlatego też jeśli odmówisz, zrozumiem i nie ponowię prośby. Istnieją również inne sposoby, i choć nie tak skuteczne, powinny wystarczyć.
- Jestem do pani dyspozycji.
- A zatem, proszę uważnie przemyśleć moje słowa. Zdaję sobie sprawę, że leki utrudniają ocenę sytuacji, jednak nie mogę sobie pozwolić na luksus czekania do chwili, aż będzie pani mieć całkowicie jasny umysł.
- Przyszłam z tą sprawą do pani, ponieważ uznałam, że jest pani jedną z nielicznych osób zdolnych do prawidłowego rozwiązania tej sprawy i ukarania winnych. Gdy sama się tym zajmowałam, zostałam ranna i zostałam raniona rezonansem. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby doprowadzić tą sprawę do końca. Zaufam pani osądowi. Proszę tylko, żeby dołożyła pani wszelkich starań, żeby nikt nie poznał mojej tożsamości.
- Terminus nie zdradza tożsamości swoich informatorów. W przeciwnym razie szybko traci wszystkich. Nie zrobiłam i świadomie nie zrobię nic, co może zdradzić panią jako mojego informatora. Nie mam jednak wpływu na coś, o czym nie wiem.
- W czym mogę pomóc?
- Czy zgodziłaby się pani wypożyczyć mi na tą akcję Sairanseila? Jego umiejętności byłyby nieocenioną pomocą.
- Oczywiście. Czy mogę prosić o coś do pisania i o kartkę?
- Proszę się jeszcze zastanowić.
- Tien Bankierz, sprawiedliwości musi stać się zadość. Pani jest terminusem, ale ja także nie pozwolę, żeby zło triumfowało. Czasami… czasami trzeba zaryzykować.
- Nawet, jeśli jest to ryzyko, że ktoś powiąże panią z tą sprawą? Nie jako mojego informatora, ale w ogóle?
- Nie wiem, jak mogłoby do tego dojść. Ale tak, nawet wtedy. Są rzeczy, które po prostu trzeba zrobić.
- Rozumiem. Proszę, oto kartka i długopis. Ze swojej strony postaram się, aby nie wydało się, że to pani mnie poinformowała o całej sprawie. W ostateczności powołam się na naszą świeżą znajomość, zawartą przed około miesiącem, by wyjaśnić obecność Sairanseila.
- <pisze notkę> Proszę dać to Sairanseilowi. Zaznaczam jednak, że on nie wykonuje moich poleceń. On mnie słucha, ale nie mam kontroli nad tym, co on zrobi. Przyznaję, że jest to powód do wstydu, ale nic na to nie poradzę.
- Rozumiem, dziękuję za ostrzeżenie. I bardzo dziękuję za zgodę. Wydatnie ułatwi to całą operację. Przy odrobinie szczęścia niedługo usłyszy pani o wynikach operacji.
- Dziękuję pani bardzo. Jestem pani niezmiernie zobowiązana za pani pomoc.
- To ja jestem zobowiązana za umożliwienie mi wykorzystania Sairanseila.


Z myśli Krystyny Bankierz

…Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo ostatnie wydarzenia wstrząsnęły tien Tannenbaum. Dopiero teraz, gdy pozbawiona jest wpływu Sairanseila widać, jak mocno została ranna.
Widać też, że jest dumna. Choć ledwo może się ruszać, próbowała podnieść się na moje powitanie. Oczywiście, że ją osadziłam na miejscu. Jeszcze się dziewczyna bardziej uszkodzi. Duma jest dobra, ale do czasu…
Mam nadzieję, że lekarze doprowadzą ją do porządku… I że im na to pozwoli.
…Biedne dziecko…
Jedno trzeba jej oddać. Ta dziewczyna ma determinację i upór małej lokomotywy. A na punkcie 'prawości' - jakkolwiek by ją definiowała - najwyraźniej ma obsesję. Choć… mam wrażenie, że przynajmniej z częścią jej definicji się zgodzę.
Po co krzywdzić ludzi? Okrucieństwo jest złe. Sprawia, że nie różnimy się od zwierząt i potworów. A niepotrzebne okrucieństwo to prosta droga do choroby teminusów…


Wiadomość wysłana przez Wiktorię do Kuby

Hej, hej!
Słuchaj, mam mały problem. Nie mogę powiedzieć Ci, gdzie się znajduję. Nie, nie wpadłam w kłopoty. Za to cała miejscowość w te kłopoty wpadła. Jest tu kraloth, i jest to sprawa nadzwyczaj skomplikowana bo zawiera dużo magów i politykę i w ogóle… opowiem Ci potem, to nie na telefon.
W dużym skrócie: żeby unieszkodliwić kralotha i wyciągnąć go na światło dzienne potrzebna mi Rosa Divina Aerinus. Pojedynczy kwiat. Najlepiej, by nie był w perfekcyjnym stanie - muszę tak to ułożyć, by kraloth wpełzł w pułapkę. Sęk w tym, że Rosa Divina Aerinus jest kwiatem zdecydowanie przekraczającym moje możliwości stworzenia czy działania… jedyne, co ja mogę z nim zrobić to popatrzeć, utrzymać przy życiu i starać się go nie wypaczyć. Obawiam się, że jedynie KADEM ma do nich dostęp.
Czy mogę Cię prosić o jeden taki kwiat Rosy? Staniesz się moim bohaterem, gdyż uratujesz niewinnych ludzi od losu gorszego od śmierci. Jeśli nie jesteś w stanie go dla mnie zdobyć to trudno… spróbuję wyhodować ją sama. Znam taki rytuał sprzed Zaćmienia, jest co prawda troszkę niebezpieczny ale podobno szybki i bardzo skuteczny.
Całuski, Wiktoria :-* <3


Z myśli zadowolonej z siebie Wiktorii

Dobrze, mam Rosę Divinę. A to się Marcin zdziwił :D. Teraz tylko trzeba wykorzystać słabość tego kralotha, przenieść Rosę w odpowiednie miejsce, zasymulować mały węzeł (by Rosa zaczęła się wypaczać odrobinę) i wzmocnić impuls aury - w ten sposób kraloth poczuje obecność Rosy i uzna to za niestabilne. Jako, że Rosa wyjątkowo źle znosi przesadzanie i niewłaściwe aury magiczne, najpewniej kraloth zdecyduje się tu podpełznąć osobiście… czyli zrobię dokładnie to, o co prosił mnie Marcin.
Prawda, że moc nie jest najważniejsza? Nie mam nawet połowy tej mocy co ta piątka magów ze Srebrnej Świecy, a to ja najefektywniej zajmuję się rozwiązaniem tego problemu :D


Z myśli Sairanseila

Persefona poprosiła mnie o pomoc terminusce. Nie mam nic przeciwko temu, żeby jej pomóc. Czy będę wisiał jako płaszcz na ramieniu terminuski czy będę wisiał jako płaszcz na fotelu, nie stanowi dla mnie żadnej różnicy.


Z myśli Krystyny Bankierz

Sairanseil zgodził się pomóc. Nie wiem co prawda, jakie są jego prawdziwe cele, ale wystarczy mi, że zrobi to, czego od niego oczekuję i nic więcej. Przynajmniej na razie całkowicie mi to wystarczy. Zresztą… w najgorszym wypadku naszym zabezpieczeniem będzie tien Chaber nawet, jeśli ja o tym nie będę pamiętać.


Z myśli Izy

Demon pustki…
Jedno spojrzenie na twarz Maurycego wystarczyło. To nasz znajomy demon pustki. Skąd… nie, dlaczego ta złośliwa dziewczyna zdecydowała się pomóc tien Bankierz? Wydawało mi się, że ona nikomu by nie pomogła. Chyba, że jest tak silnie powiązana ze swoją frakcją, ale z tego, co wiem, niewielu konserwatystów rozstaje się ze swoimi surowcami, zwłaszcza tymi najpotężniejszymi. Nadal nie wiem, jak ona opanowała demona. Bardzo, bardzo nie ufam niczemu, co pochodzi od tamtej czarodziejki. Muszę porozmawiać z tien Bankierz. Jeżeli to ten demon, może mieć instrukcje niszczące. Muszę zrobić obraz swojej pamięci, zanim pozwolę na ingerencję demona. I poproszę tien Bankierz, by dała demonowi do zrozumienia, że operacja usuwania pamięci w moim i Maurycego wypadku jest przeprowadzana na moją odpowiedzialność. To powinno zatrzymać demona przed zrobieniem czegoś nieodwracalnego.


Z myśli zapisanych Maurycego

Sairanseil? Argh… czekaj… czyli agentem Krystyny jest Persefona? Nie no, niemożliwe żeby Krystyna wysłała dziecko na taką akcję, ale… ta dziwna aura magiczna agenta z którym walczyli agenci Marcina, nietypowa forma bojowa, teraz pojawia się Sairanseil… coś za dużo tego jak na zbieg okoliczności. Brzmi wybitnie jak Persefona, ale nie pasuje mi ni w ząb żeby Krystyna ja tutaj przysłała celowo… czyżby Persefona znowu zrobiła coś głupiego na własną rękę… eh… trzeba to będzie wyjaśnić później.


Z myśli Krystyny Bankierz

Reakcje magów na Sairanseila były różne.
Tien Janusz przyjął to do wiadomości, jako najskuteczniejszą metodę. Tien Łaniewska… zgodziła się na takie rozwiązanie, choć niechętnie.
Najbardziej zdumiał mnie fakt, że tien Fulmar najwyraźniej Sairanseila zna. Tien Janusz powiedział, że w jego reakcji było coś więcej niż samo zaskoczenie, choć nie potrafił powiedzieć, o co chodziło. Będę musiała to sprawdzić…. Ale to później.
Teraz czas działać. Tajemniczy sojusznik tien Chabra powinien być gotów do akcji lada moment.


Z myśli Maurycego po rozmowie z Sairanseilem

Nie podoba mi się poddawanie się mocy tego demona. Nie podoba mi się sam pomysł usuwania sobie pamięci, a już szczególnie z łapek tego demona. Ale cóż… Krystyna mu ufa w tej kwestii, co więcej Iza mu ufa… też zaufam, trudno. Bardziej mnie martwi że Sairanseil potwierdził moje przypuszczenia że nie obchodzi go dobro Persefony, a jedynie własne cele. Odnoszę wrażenie że jest dość inteligentny żeby skutecznie Persefoną manipulować jak mu tylko będzie wygodnie.


Z rozmowy Izabeli Łaniewskej i Krystyny Bankierz

- Tien Bankierz? Czy mogę mieć jedno zastrzeżenie do pani planu?
- Oczywiście. Słucham.
- Ten demon pustki… Czy ma on jakieś powiązania z tien Persefoną Tannenbaum? Nie zadaję tego pytania z czystej ciekawości, lecz muszę to wiedzieć, zanim zadam następne pytanie.
- <ostrożnie> Tak. Zgodziła mi się go wypożyczyć na moją wyraźną prośbę.
- Z pewnych powodów, połączonych z inną operacją terminusów jestem zmuszona poprosić, by pani wzięła na siebie odpowiedzialność za usuwanie pamięci magów z naszej frakcji. Mam poważne podejrzenia, że w innym wypadku mogłoby dojść do tragedii.
- Zaskakuje mnie pani. Zmuszona jestem poprosić o więcej szczegółów.
- Wielce żałuję, lecz uważam tą sprawę za zamkniętą i nie chcę, żeby tien Tannenbaum miała jakieś dodatkowe problemy z tego powodu. Mogę pani jedynie powiedzieć, że w tą sprawę zamieszana byłam osobiście wraz z tien Fulmarem, w związku z czym obawiam się, że demon mógłby być zmuszony przez swoją właścicielkę do operacji przekraczającej zakres pani poleceń.
- Rozumiem. Muszę panią poinformować, że tien Tannenbaum nie znała składu zespołu biorącego udział w akcji ani w chwili, kiedy zgodziła się wypożyczyć demona, ani potem.
- W to nie wątpię. Nie zamierzałam dać do zrozumienia, że pani poinformowała nie-terminusa o czymkolwiek poza istotnym minimum. To, czego jednak się obawiam, to sytuacja, w której tien Tannenbaum nie jest świadoma naszej obecności podczas tej operacji, a demon ma rozkazane działanie przeciwko nam w każdej sytuacji będącej bezpieczną dla samego demona i tien Tannenbaum.
- Cóż… nie znam całości sytuacji, więc nie podejmuję się oceniać, na ile prawdopodobna jest taka sytuacja. Jednak jakakolwiek akcja przeciwko pani lub tien Fulmarowi będzie ryzykowna zarówno dla samego demona jak i tien Tannenbaum. Gwarancją naszego bezpieczeństwa będzie tien Chaber, który zachowa pełnię wspomnień.
- Pozwoli pani jednak, że wycofam się zrobić skan własnego umysłu w centrali Srebrnej Świecy pomiędzy aktualnym momentem a usunięciem pamięci?
- Zamierzam zrobić dokładnie to samo. Jakkolwiek Sairanseil jest bardzo przydatnym sojusznikiem i zdecydowanie ułatwia rozwiązanie sprawy, to tylko demon.
- Dziękuję bardzo.


Z myśli Krystyny Bankierz

Ech… O co tutaj chodzi?
Czyżbym nieświadomie wplątała się w jakąś rozgrywkę polityczną?
To może być niebezpieczne… Dla mnie i dla tien Tannenbaum, choć tien Łaniewska wyraźnie zaznaczyła, że nie chce krzywdy tien Tannenbaum…
Cóż… będę musiała ostrzec tien Tannenbaum, że obecność Sairanseila zwróciła uwagę…
Niestety, nie wiedziałam o jej powiązaniach z frakcją reformatorów…


Z rozmowy Krystyny Bankierz z Sairanseilem

- Sairanseil?
- Słucham.
- Czy masz jakiekolwiek polecenia, nakazy lub sugestie mówiące o jakimkolwiek działaniu na szkodę tien Łaniewskiej i tien Fulmara?
- Nie.
- A czy zamierzasz podejmować jakąkolwiek akcję przeciwko nim?
- Tylko te, o które poprosisz. Jakiekolwiek akcje są męczące.


Z myśli Janusza Darniaka

Pierwszy raz pojawia się sytuacja, kiedy terminus rozważa złamanie Maskarady. Oczywiście, zadbaliśmy, aby skutki można było łatwo naprawić. Ale żeby terminus - reformator to zaproponował i żebyśmy się wszyscy zgodzili…
By uderzyć w tien Astera musimy sprawić, by magowie uwierzyli, że z jego winy doszło do złamania Makarady. Z drugiej strony, nie możemy doprowadzić do prawdziwego złamania Maskarady, takiego nieodwracalnego.
Przed odejściem z okolic Kotów wspólnymi siłami postawiliśmy dookoła wsi pole mające zatrzymać potencjalnych ludzkich uciekinierów. Ponadto ten tajemniczy sojusznik… kot… ma być istotą łamiącą Maskaradę, a raczej ratującą ludzi przed kralothem. Tien Chaber zapewnił nas, że jest do tego zdolny. Tymczasem nasza pamięć, pamięć nas wszystkich i zbędna aura magiczna zostanie usunięta przez sojusznika tien Bankierz. W ten sposób my wchodzimy do akcji przez głośną bramę, zdejmujemy z akcji magów współpracujących z kralothem i samego kralotha. Następnie Sairanseil modyfikuje naszą pamięć, a kot ucieka. To będzie najbardziej niebezpieczna część planu. Musi to zostać zrobione zanim pojawią się Wysocy Terminusi, ale po walce.
Demon pustki (nie wiedziałem, że mamy dostęp do takiej istoty) usunął już wszystkie ślady aury magicznej, których chcieliśmy się pozbyć.
Tien Krysia zasugerowała mi zrobienie skanu swojej pamięci tuż przed pójściem na akcję. Skorzystam z tej sugestii.


Z myśli kralotha, który wykrył smaczną Rosę

Rosa Divina Aerinus! Tą emanację poznam wszędzie! Smakołyk!
Jest już tak osłabiona… Tak nadwątlona… Muszę tam się dostać!
Nie wyjdę przecież w biały dzień na ulicę! Jedyne sensowne wyjście to poprosić jednego z tych magów, by udał się w miejsce dość bliskie Rosie, a drugiemu kazać teleportować mnie do pierwszego. Tak zrobię. Dopełznięcie tam trochę potrwa, ale żaden z tych magów nie potrafi się zająć taką umierającą Rosą.
Dobrze, teleportacja rozpoczęta…


Z myśli zadowolonej Izy Łaniewskiej

Zgodnie z planem przygotowałam sobie beacon teleportacji, który został umieszczony na środku placu. Teraz siedzę sobie spokojnie w budynku Srebrnej Świecy i cóż… czekam na wezwanie. Beacon powinien przechwycić kralotha niezależnie od sposobu teleportacji. Jeżeli teleportacji nie będzie, koci sojusznik tien Chabera wspomagany magią powinien poradzić sobie z kralothem.


Z myśli ogłupiałego kralotha

Co to jest?! Gdzie ja jestem? Czemu tu?
Nie! Tu są ludzie!
Maskarada!
Jak jest ich tylu, jeszcze mogę to zatrzymać!
Mój amulet amnezji…
Co to jest?!


Z myśli Ciernia atakującego kralotha

Tak, pełzie! Chodź do mnie! Wreszcie wypełzłeś na otwartą przestrzeń! To moje miasto! Moje dwunogi! Moje, moje, moje!
Władasz tą swoją magią? Patrz na moją!


Z myśli Marcina

Tak. Teraz rozumiem, co Kamila miała na myśli. Miał wezwać posiłki. No cóż… Ja też mam guzik. Zajdę tylko tego maga niedaleko Rosy kręcącego się bezradnie i ogłuszę go tak, by wyglądało to na celnie rzucony kamień. Powinno wystarczyć.


Z krzyków trzech spanikowanych magów

- Co się dzieje?! Co się dzieje?! Kralotha nam biją!
- Złamał Maskaradę! Jak Ty go teleportowałeś?
- Nie wiem, słuchajcie, biegniemy! Nie ma wyjścia!
- Co to za kot?
- Jaki kot?! Demon! To demon jest! Ognia!
- Ale Maskarada..!
- Patrz na tych ludzi! Nie ma Maskarady!
- Ekspert Aster nas zabije…
- Nie!
<kula ognia w kota i ludzi>


Z myśli zapisanych Maurycego

Eh i znowu walczę przeciwko magom… tym razem na dodatek z własnej frakcji. Eh, trzeba zlikwidować tych trzech, może i nie są specjalnie kompetentni, ale to przejęci Łowcy Diamentów doprowadzili do pojmania Krystyny ostatnio. Nie wyglądają na zaprawionych w boju, myślę że postrzał powinien skutecznie ostudzić ich zapędy, no i zdejmie im pola osobiste.


Z myśli Krystyny Bankierz

Od razu widać, kto ma wyszkolenie, a komu go brakuje. Po prawdzie to nie rozumiem, dlaczego tien Łaniewska wzięła tien Fulmara ze sobą. Owszem, jak na cywila radzi sobie nieźle. Ale nie było powodu, by go ze sobą zabierać, nawet jeżeli tien Łaniewska przyjęła go na ucznia…
Tien Janusz nie patyczkując się zdjął jednego z magów.
Tien Łaniewska natychmiast weszła w zwarcie z kralothem.
A tien Fulmar… zaczął się zabawiać w strzelanie precyzyjne i przestrzeliwać pozostałej trójce magów kolana. Ja wszystko rozumiem, ale dlaczego dostarcza kralothowi pożywki? Owszem, gdyby ci magowie byli kompetentni, miałoby to sens. Ale my już wiemy, że niewiele umieją… A w ten sposób mamy bardzo wzmocnionego Magią Krwi kralotha z licznymi artefaktami.
Cóż… niezależnie od działań tien Fulmara, uderzyłam swoim zaklęciem strategicznym łamiącym tarcze. Nie mogłam mieć pewności, że zwykły czar wystarczy, a nie chciałam ryzykować, że rozbije się on na dostarczonej przez eksperta Astera tarczy… Jedynie zaklęcie strategiczne dawało jakąkolwiek szansę na rozbicie (najpewniej obecnej) tarczy.
Miałam rację. Tarcza kralotha się rozpadła, i Cierń (dziwne imię, ale pasuje do tego kocura) dostał wreszcie dostęp.
Po krótkiej walce tien Janusz wraz z tien Fulmarem zdjęli magów, zaś kraloth został pokonany i zaczął błagać o litość.
Co prawda początkowo zamierzaliśmy zabić kralotha, jednak schwytanie go żywcem i zmuszenie do złożenia dodatkowych zeznań pozwoliłoby na jeszcze silniejsze uderzenie w eksperta Astera. Obawiałam się, że pewne wspomnienia kralotha mogą zdradzić nasz plan, jednak Sairanseil stwierdził, że potrafi sobie poradzić i z jego pamięcią. W tej sytuacji nie mogliśmy stracić na pozostawieniu kralotha przy życiu.
Musieliśmy tylko jakoś odpędzić Ciernia. Wyjątkowo dobrze się bawił rozdzierając kralotha na kawałki. Tak po prawdzie to od chwili, gdy rozbiłam tarczę to ten kot przede wszystkim ranił kralotha. Ja regularnie raziłam go błyskawicami, żeby nie wpadł znów na pomysł wykorzystania czegoś jak tamta różdżka kuli ognia (ledwo odbiłam tamte zaklęcia, a i to tylko z pomocą tien Janusza), a tien Łaniewska ochraniała ludzi przed jego mocą swoim polem osobistym, co jednak wyłączało ją z akcji.
Na szczęście tien Chaber zdołał przemówić Cierniowi do rozsądku.
Ciężko poszatkowany kraloth został obłożony zaklęciami uniemożliwiającymi mu czarowanie (każde zaklęcie przekształcone zostałoby w impuls elektryczny), Cierń uciekł, zaraz za nim tien Chaber wycofał się.
Wymazanie pamięci biorących udział w akcji nastąpiło w samą porę.
A potem… pozostało jedynie zdać raport Wysokim Terminusom, którzy pojawili się na miejscu.


Z raportu Krystyny Bankierz do trójki Wysokich Terminusów Srebrnej Świecy

Pomimo starszeństwa doświadczeniem, tien Darniak oddał dowodzenie akcją mnie ze względu na to, że informacja o potencjalnych problemach trafiła do mnie i to ja poprosiłam go o wsparcie. Miało to również sens ze względu na to, iż - pomimo podejrzenia obecności kralotha - istniało wysokie prawdopodobieństwo, iż na tym terenie operują nieprzyjaźni nam magowie.


Z raportu Krystyny Bankierz do trójki Wysokich Terminusów Srebrnej Świecy

Przeprowadzone rozpoznanie wykazało, że inicjatorem całej tej akcji jest ekspert Aster. Jej charakter i sposób przeprowadzenia zaniepokoił nas w najwyższym stopniu. Uznałam, że - aby uniknąć pomówień o rozwiązywanie zatargów pomiędzy frakcjami - najbezpieczniej będzie wezwać do udziału w akcji magów z frakcji reformatorów. Ze względu na to udaliśmy się z powrotem do siedziby gildii, pozostawiając na miejscu niewielki artefakt, mający zaalarmować nas w razie problemów podczas nieobecności.


Z raportu Krystyny Bankierz do trójki Wysokich Terminusów Srebrnej Świecy

Mój wybór padł na tien Izabelę Łaniewską, jako czarodziejkę, o której wiedziałam, iż nie ma bezpośrednich powiązań z ekspertem Asterem.


Z raportu Krystyny Bankierz do trójki Wysokich Terminusów Srebrnej Świecy

Ledwie zdołałam wezwać tien Łaniewską, uruchomiony został pozostawiony przez nas alarm. Wspólnie pospieszyliśmy na miejsce, gdzie zastaliśmy sytuację, z której niewiele zostało już do uratowania…


Z myśli zdruzgotanej Persefony Tannenbaum, gdy dowiedziała się, że oni wiedzą

To… tym razem to już koniec… Muszę coś wymyśleć, muszę coś zrobić! To się nie może tak skończyć! Nie może!
Jeżeli to, co twierdziła lady Bankierz jest prawdą… tien Fulmar i tien Łaniewska wiedzą, że działałam przeciwko ekspertowi Asterowi. Działałam zanim miałam jakiekolwiek dowody. Zresztą… nieważne. Działałam przeciwko innemu magowi Srebrnej Świecy nie w samoobronie. Wystarczy, by mnie zniszczyć. Wystarczy, by mnie wyrzucić z EAM. Tien Fulmar tylko na to czekał… Jakkolwiek to nie brzmi, tien Iwona Sępiak była osobą, która uratowała mnie poprzednim razem, zakładając serię ograniczających mnie poleceń… alternatywą było usunięcie mnie z EAM przez tien Fulmara.
Wydawało mi się, że on jest zaciekłym magiem żarliwie popierającym frakcję reformatorów. Myliłam się. On ani zaciekle nie popiera reformatorów (gdyż działał przeciwko ekspertowi Asterowi), ani nie nienawidzi frakcji konserwatywnej (współpracował z lady Bankierz). Innymi słowy… nie rozumiem jego motywów. Z jednej strony zniszczył mój ogród dla czystej przyjemności, założył (rękami Iwony) na mnie serię koszmarnych ograniczeń i zrobił ze mnie pośmiewisko przyznając mi tą kurator, a z drugiej nie okradł mnie z artefaktów i zostawił liścik, w którym 'chciał' się zrehabilitować…
Nie rozumiem go. On jest po prostu nienormalny…
Jestem na łasce szaleńca… ja… nie wiem, nie wiem co mogę z tym zrobić…
Ale to się nie skończy w ten sposób! Znajdę sposób, by to się tak nie skończyło!!!
Przede wszystkim… muszę opuścić ten szpital. To… to już nie jest miejsce, w którym mogę leżeć i odpoczywać. Nie mam czasu. Nie mam czasu, muszę natychmiast zacząć działać…


Z myśli uśmiechniętego Juliana

Cudownie! Tajna misja okazała się być misją epicką! Maurycy będzie sławny!
Innymi słowy, większa popularność, większe bractwo i więcej dziewczyn!
Życie jest piękne…


Z myśli zapisanych Maurycego

No i pełny sukces… tylko czemu w ogóle nie jestem z tego zadowolony. Nie dość że reformatorzy jako frakcja trochę mimo wszystko oberwali, to jeszcze mój udział w tej akcji nie został taktownie przemilczany i resztki nadziei na odrobinę spokoju i unormowania się sytuacji prysły. Do tego intryguje mnie jak duży udział w tym miała Persefona, mam paskudne podejrzenie że wplatała się w to od samego początku. Biedna… wpakowała się w sytuację która zdecydowanie przerastała jej siły. Jakiekolwiek były dokładne jej motywy, faktem jest że pomogła ludziom i zrobiła słuszną rzecz ryzykując sporo, a w zasadzie wszystko. Czyli zasadniczo moja pierwotna ocena jej była prawidłowa, dziewczyna potrzebuje pomocy i ukierunkowania, ale z natury daleko jej do bycia złą. Muszę pogadać z tą panią kurator i dopytać co tam u niej słychać. Obawiam się że jakikolwiek bezpośredni kontakt wyrządziłby tylko szkodę.


Z myśli Barbary Sowińskiej

Ekspert Aster popełnił błąd. Dał się złapać…
Czyżby okazja, której szukałam?
Wiem, że wielu spośród reformatorów nie do końca popierało eksperta Astera… A po tym, co zrobił, ich poparcie dla niego jeszcze spadnie…
Muszę pomyśleć…


Z rozmowy Basi z Janem

- Janie.
- Tak, panienko?
- Zbierz, proszę, informacje o magach popierających idee mistrza Czaplińskiego. Interesują mnie zarówno ci potężni jak i ci słabsi. Interesują mnie ich poglądy, ostatnie ruchy… Zresztą, sam najlepiej wiesz, czego szukać.
- Oczywiście, panienko.
- Dziękuję, Janie.


Z rozmowy Barbary Sowińskiej z Mariuszem Węgielskim

- Czym mogę służyć, milady?
- Chciałabym, aby dyskretnie zebrał pan informacje o magach z otoczenia eksperta Astera. Interesują mnie zwłaszcza magowie ambitni i pragnący się… wykazać. Tacy, którzy potrafiliby docenić ewentualną pomoc… Niekoniecznie kryształowo czyści.
- Rozumiem. Znajdę pani odpowiednie osoby.
- Tien Węgielski?
- Słucham milady?
- Dziękuję.


Z myśli Kuby Urbanka po nieudanej próbie stworzenia tarczy

Hmm… pierwsze eksperymentalne stworzenia tarczy były…. nieudane. Zamiast tarczy chaosu stworzyłem Zżerającą barierę chaosu która rzuciła się na Julię o_O. Szczęśliwie zatrzymaliśmy ją momentalnie i zniszczyliśmy. Ale tego się nie spodziewałem… Moja analiza była całkiem niezła - stworzyć tarczę która będzie pochłaniała moc zaklęcia ZANIM to w nią uderzy… ale skąd mogłem wiedzieć że nadmiar chaosu ożywi tą tarczę i że będzie chciała jeść --''' Cóż… Szczęśliwie Julia uznała to jako wypadek przy pracy i nie ma mi nic za złe… Ale kwiatek i tak Jej muszę kupić --''' chociaż i tak muszę tą kasę wysępić… --''' Najlepiej od Tomka ;) teraz mi nie będzie chciał odmówić :3.


Z myśli Kuby Urbanka po kolejnej nieudanej próbie stworzenia tarczy

Hmm… No niby wszystko było idealnie. Tarcza zaczęła pochłaniać energię zaklęcia zanim to w nią uderzyło. Zabsorbowało znaczną jego część… Ale problem polega na tym że po samym uderzeniu się rozpadła… Zaklęcie na Terminatorze wysokim rozpadło się podczas ataku Nowicjuszem --''' I gdzie tu sprawiedliwość? Niby cała teoria jest poprawna ale wykonanie po prostu zawiodło. Tym razem był to błąd w dobieraniu elementu broniącego… Okazuje się że tarcza zamiast przybrać antyogień przybrała… brak obrony --''' i przy przechodzeniu przez tarczę nagle przypomniała sobie, że ma bronić, ale ognisty pocisk był już wewnątrz tarczy więc tarcza… pękła --''''. Co za wielka lipa --''''


Z myśli Krysi obserwującej Kubę przy pracy

Lord Urbanek ma wiele bardzo przydatnych talentów. Szkoda, że jest członkiem KADEMu, a nie Srebrnej Świecy, jak powinien być z urodzenia… Cóż, nie zamierzam go na siłę nawracać. Może nie jestem ekspertem od zachowań magów, ale zdążyłam się zorientować, że lord Urbanek wyjątkowo źle znosi próby manipulacji sobą.
Zresztą… w tej chwili na Srebrnej Świecy mógłby jedynie wprowadzić chaos… I to nie tylko ten magiczny.

Muszę powiedzieć, że magia chaosu daje ogromny potencjał, ogromne możliwości, ale jest też koszmarnie niebezpieczna. Naprawdę współczuję pierwszemu nauczycielowi lorda, jeśli ten aspekt jego magii ujawniał się od początku…

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 License